Paryski obóz zagłady
Stoję przed nią. Brak mi słów. Wieża Eiffla nie wygląda już tak jak kiedyś. Nie jest to wspaniały pomnik stolicy Francji, nie jest to zabytek, który oglądały i podziwiały miliony. Dziś to tylko sterta metalu, kupa złomu. Dookoła poobwieszana flagami nazistowskich Niemiec. Dzięki niej z każdego miejsca w tym mieście widać czerwone tło, a na nim czarną swastykę III Rzeszy. Kiedyś francuzi patrzyli na nią z uwielbieniem, teraz z nienawiścią. Dziś 1 września, dokładnie 30 lat od napadu Niemiec hitlerowskich na Polskę, idę przez Paryż i widzę jak powoli umiera. Przechodzę przez park, w piękny jesienny poranek. Twarze ludzkie są smutne, pełne trwogi, nikt się nie cieszy, nikt nie ma nadziei, nikt nie myśli jakby było gdyby Niemcy przegrali. Te wspomnienia mogłyby zabić.
Für Deutsche
Paryż nie jest już stolicą kultury i mody. Obecnie jest to tylko jedno z kilku tysięcy miast przykrych nazizmem, totalitaryzmem. To dzisiaj niemieckie miasto Paris. Tak jak kiedyś Rzymianie zdobyli Kartaginę, tak Niemcy zdobyli Paryż. Nie posypali go solą, nie spalili od razu, czekają aż umrze powoli, patrząc jak z każdą sekundą ginie. Gospodarka w państwach podbitych to jedna wielka katastrofa. Idę ulicą Champs Elysees, kiedyś główną ulicą handlową stolicy. Widzę sklepy, witryny są puste, na półkach stoi tylko kilka towarów, ale są one dla zwykłych ludzi niedostępne, wisi przy nich tabliczka z napisem „für Deutsche”. Co oznacza, że kupować mogą je wyłącznie niemieccy obywatele. Zwykli mieszkańcy Paryża żyją o chlebie i wodzie. Kiedyś było to nie do pomyślenia, dziś jest to rzeczywistość. Nie ma pracy. Niemcy wprowadzili system gospodarki centralnie planowanej, nie ma już miejsca dla przedsiębiorców, dla firm prywatnych. Jest monopol. Wszystko należy do państwa, wszystko jest „dobrem publicznym”, to III Rzesza zarządza majątkiem mieszkańców Francji. Paris umiera pod względem gospodarczym jak wszystkie państwa podbite. W Niemczech natomiast ludzie żyją w dostatku, bogacą się i to dosłownie z minuty na minutę. Ciągle przybywa tam majątku, jakby nie wiadomo skąd. Obrazy wielkich francuskich malarzy, kiedyś w muzeach, dziś w domach niemieckich generałów. Paryż okradziono, zdewastowano. Dlaczego? Odpowiedz jest jakże prosta, wytłumaczył mi to kiedyś znajomy, który powiedział: „po co nam podludziom piękne miasto, wystarczy przecież kilka baraków”. Podgatunek człowieka nie powinien żyć, ale zabicie go było bezsensowne, zbyt proste, pozbawione jakże cenionego przez Niemców bólu.
Freiheit, Gleichheit, Brüderlichkeit
Idę dalej ulicą Champs Elysees. Dostrzegam żebraka, który siedzi pod swastyką III Rzeszy ubrany w stare podarte łachmany i brudną połataną czapkę. Gdy podchodzę nieco bliżej rozpoznaje w nim mojego znajomego Henry`ego. Przed wojną był właścicielem wielkiej firmy obuwniczej, bogatym, dobrze usytuowanym, ale również bardzo hojnym człowiekiem, który nigdy nie zapominał o bliźnim. Patrząc teraz na niego mam wrażenie, że to świat o nim zapomniał. Z pod czapki wystaje kilka czarnych włosów, reszta jest siwa, Henry osiwiał ze zmartwienia, jak większość przedsiębiorców po wygranej Niemiec. Jestem przekonany, że jego firma upadła. Chce podejść bliżej, ale powstrzymuje się, gdy widzę niemieckiego generała podążającego w stronę żebraka. Francuz wyciągając rękę prosi o pieniądze na chleb dla siebie i swojej rodziny, Niemiec podchodzi chwyta kończynę i z całej siły przekręca ją, twarz Henry`ego wykrzywia się z bólu. Ręka złamana. Na koniec Niemiec pokazuje swoją pogardę dla podczłowieka. Podchodzi i pluje mu w twarz. Henry jest zdruzgotany, łzy spływają po jego wychudzonej twarzy. Czekam aż generał odejdzie. Podbiegam do francuza pytam się:
- Starcze, co ty robisz?
- Nie znam cię – odpowiada.
Ludzie nie wierzą już sobie jak kiedyś, przed wojną. Jeśli ja cię nie znam to się ode mnie niczego nie dowiesz.
- Henry to ja pamiętasz mnie? Kupowałem u ciebie buty na rogu Champs Elysees?
- Nie wiem czy pamiętam. Staram się zapomnieć o przeszłości, o tym, co było dobre.
- Henry chcesz chleba? – pytam.
- Cóż mi po jednym bochenku? Dobrze wiesz ze Niemcy tak zarządzają żebyśmy prędzej czy później wszyscy poumierali
- Czego chcesz Henry?
- Nigdy więcej nie chce, aby Niemiec pluł mi w twarz – wykrzykuje francuz.
Henry podnosi się, biegnie i zaczyna krzyczeć „liberté, égalité, fraternité”. Widzi to ów niemiecki generał, bez wahania wyciąga pistolet i zabija Henry`ego. Tak kończy się historia człowieka, którego zniszczyło zwycięstwo Niemiec.
O wiele łatwiej można by się z tym zwycięstwem pogodzić gdyby było co jeść, gdyby sklepowe półki były pełne, gdyby ludzie mogli żyć, po prostu. Nie mogą, to Niemcy zarządzają wszystkim. To planiści rozdzieją jedzenie, a dają go tak mało jakby chcieli z całego Paryża utworzyć kolejny obóz zagłady. Henry już umarł, Paris właśnie umiera, umiera codziennie na oczach przechodniów takich jak ja. My nie chcemy na to spoglądać. Patrzę na tych wszystkich ludzi, zmartwionych, stłamszonych, którzy spacerują ulicami tak kiedyś przecież pięknego miasta. Uczyniono z Paryża więzienie, gdzie pracuje się za bochenek chleba cały dzień, gdzie, co rano modli się do portretu Hitlera, który musi wisieć w każdym francuskim domu, gdzie czarne buty niemieckiego generała, stąpają po tak białych kiedyś Polach Elizejskich.
Paryż, 1.09.1969