Na rozkaz generała Władysława Sikorskiego pisarz i podróżnik Arkady Fiedler podjął się opisania sukcesów Polaków. Z relacji pisanych na bieżąco i pod wpływem wzruszeń, towarzyszących kolejnym zwycięstwom polskich myśliwców, zrodziła się książka, dająca świadectwo ich bohaterstwa i szaleńczej niekiedy brawury – „Dywizjon 303”. Utwór do dziś cieszy się popularnością, dając świadectwo dni chwały Polaków, walczących w II wojnie światowej.
Książka Arkadego Fiedlera łączy w sobie cechy charakterystyczne dla reportażu i literatury pięknej. W zamierzeniu autora miała być „sprawozdaniem z pola walki, pisanym na gorąco i gorącym sercem patrioty”. W związku z czym w niniejszym wypracowaniu postaram się udowodnić, że "Dywizjon 303" można zaliczyć do literatury faktu.
Pierwszym argumentem potwierdzającym moją tezę jest fakt, że utwór zawiera wiarygodną relację o autentycznych wydarzeniach. Akcja powieści rozgrywa się w przeciągu kilku tygodni 1940 roku podczas bitwy o Anglię. Wydarzenia te są potwierdzone źródłami historycznymi.
Następnie należy dodać, że w książce występują realne osoby. Bohaterzy utworu istnieli naprawdę, żyli i walczyli w okresie II wojny światowej. Swoją obecnością zaszczycili Polskę takie postacie jak: sierżant Stefan Karubin, podporucznik Kazimierz Daszewski, sierżant Józef Frantiszek czy kapitan Witold Urbanowicz. Arkady Fiedler osobiście ich znał. Ponadto osiągnięcia i działalność poszczególnych postaci opisane są w niejednej książce, artykule czy w Internecie.
Kolejnym argumentem jest fakt, iż miejscem akcji utworu jest lotnisko Northolt pod Londynem, na którym stacjonował tytułowy Dywizjon 303. Istnieje wiele źródeł będących śladami przebywania oficerów polskich na tym właśnie stanowisku. Jednym z dowodów jest pomnik wystawiony na cześć myśliwców w okolicach wymienionego lotniska.
Na końcu pragnę przytoczyć słowa samego Arkadiego Fiedlera, wypowiadającego się na temat Dywizjonu 303: "Generał Sikorski z serdeczną ochotą dał mi rozkaz napisania szerszej relacji o akcji Dywizjonu 303 i skierował mnie na lotnisko w Northolt pod Londynem, gdzie Dywizjon 303 stacjonował. Zaprzyjaźniwszy się łatwo z większością dywizjonu, zarówno z myśliwcami, jak mechanikami, skwapliwie zabrałem się do pracy, którą postanowiłem ująć jako szersze sprawozdanie z pola walki, pisane na gorąco i gorącym sercem patrioty, sprawozdanie, a nie utwór tak zwanej literatury pięknej – bo takie właśnie było kategoryczne zapotrzebowanie w tej wyjątkowej, napiętej chwili. Pierwsze rozdziały opowieści o lotnikach z Dywizjonu 303 powstawały na bieżąco, pod bezpośrednim wrażeniem rozgrywających się w powietrzu walk z niemieckim okupantem." Te słowa mówią same za siebie.
Mam nadzieję, że powyższe stwierdzenia są na tyle dobre, aby poprzeć moją tezę. Liczę też na to, że każdy argument jest wystarczająco uzasadniony i dopełniony.