„Parę osób, mały czas” to film Andrzeja Barańskiego. Opowiada nam o parze znajomych- Jadwidze Stańczykowej oraz Mironie Białoszewskim, ich wspólnym życiu, marzeniach i trudnościach z jakimi musieli walczyć.
Jadwiga Stańczykowa to niewidoma przyjaciółka Mirona Białoszewskiego. Na początku swojej tragedii mieszkała z ojcem. Mężczyzna ograniczał córce kontakt z „nowym światem”, przez co nie mogła się rozwijać, stać się osobą samodzielną. Jej życie nabrało sensu, gdy poznała poetę Białoszewskiego. Kobieta zamieszkała z Mironem po nieudanym małżeństwie. Stali się swoimi wzajemnymi przewodnikami, zarówno w świecie rzeczywistym, jak i w strefie mentalnej. Od tej chwili żyli dzięki sobie. Niestety relacja te wpłynęła niekorzystnie na poetkę, która na swój sposób uzależniła się od partnera. Wpłynęło to głównie na jej samopoczucie- Jadwiga cierpiała na depresję. Nie chciała jednak poddać się leczeniu z obawy przed nowym miejscem, w którym mogłaby się nie odnaleźć. Stańczykowa zajmowała się twórczością partnera, on sam nie potrafił o siebie zadbać. Nagrywała na magnetofon dyktowane przez niego teksty, które następnie przepisywała na maszynie. Odstawiała wtedy na bok własną pracę i karierę. Zniknęła w cieniu Mirona, za wszelką ceną walczyła o to, by stał się sławnym i szanowanym poetą. Z drugiej strony wspólne życie wpłynęło na nich pozytywnie. Zamknięty w sobie Miron, dzięki Jadwidze, otwierał się stopniowo na nowe znajomości, a Jadwiga mogła oczami Mirona patrzeć na otaczający ją świat.
Historia ta idealnie opisuje nam poświęcenie dla drugiej osoby oraz konsekwencje zaniedbywania siebie. Jadwiga Stańczykowa słono zapłaciła za opiekę nad Mironem: niespełnionymi marzeniami, a następnie chorobą i śmiercią.