Tematem moich dzisiejszych rozważań jest znieczulica. Jest to zachowanie, które opiera się na całkowitej obojętności, braku zainteresowania oraz braku ludzkich uczuć.
Postaram się udowodnić, że znieczulica jest chorobą społeczną, i że jej znamiona dotykają po części każdego z nas, czyli całe społeczeństwo, które dobrze prosperujące, powinno opierać się na wzajemnej pomocy, szacunku i reakcji na cudze nieszczęście.
Moim pierwszym argumentem, potwierdzającym tezę, że znieczulica jest chorobą społeczną, jest moja obserwacja, która miała miejsce kilka miesięcy temu w moim rodzinnym mieście. Jadąc tramwajem do domu, późnym wieczorem w tramwaju panowała cisza i niewielka liczba podróżnych sprawiała poczucie bezpieczeństwa. Po kilku minutach do tramwaju wsiadła grupa pięciu mężczyzn szczelnie opatulonych w piłkarskie szaliki. Po wejściu kibiców do tramwaju, ludzie wyraźnie zaczęli się bać. Na ich twarzach widniał nieukryty strach. Mężczyźni atakując i szarpiąc jednego z pasażerów, o dziwo nie rozpętali paniki w tramwaju. Pozostali pasażerowie grzecznie siedzieli, i czekali na swoją kolej w ataku, jaki przeprowadzili pseudo kibice. Żaden z pasażerów nie postanowił nawet zwrócić uwagi na szarpaninę, co dowodzi, że nasze społeczeństwo kompletnie boi się walki i reakcji w sytuacjach kryzysowych. Wyszarpany z tramwaju człowiek, był zdany tylko na siebie pomimo obecności wielu osób jadących tramwajem i przyglądających się zdarzeniu.
Moim drugim argumentem, który chciałabym przedstawić jest rosnąca liczba gwałtów, pobić, molestowań i znęcania się w Polskich domach. Ostatnie badania z którymi się zapoznałam, dowodzą, że najczęstszym miejscem do których dochodzą w/w zachowania, to nie ulica, czy park w środku nocy, tylko dom i godziny popołudniowe. Nie reagujemy na zło, które dzieje się tuż za naszą ścianą. Wielu z nas uważa, że to tylko mała kłótnia, gdy dziecko głośno płacze w mieszkaniu poniżej. Nie reagujemy na krzyki i hałas na klatce schodowej, czy przed blokiem. Badania wykazały, że to tylko i wyłącznie, przez ludzką znieczulicę dochodzi do tego typu przestępstw i wykroczeń. Nic nie kosztuje powiadomienie choćby opieki społecznej o swoich podejrzeniach związanych z dziwnym zachowaniem sąsiadów. Lecz jako społeczeństwo przyzwalamy na takie zachowanie, nie mając żadnych skrupułów, by później oglądać tragedie w telewizji i narzekać na znieczulicę innych.
Kolejnym argumentem, jest ilość wolontariuszy w Polsce. Według statystyk przeprowadzonych przez GUS, liczba wolontariusz w Polsce rośnie, ale bardzo powoli. Gdy w średnia europejska wynosi około 18 wolontariuszy na 1000 mieszkańców średniego miasta, to w Polsce jest to liczba 5 osób na 1000 mieszkańców. W dzisiejszych czasach, istnieje wiele organizacji charytatywnych, które zaciekle szukają wolontariuszy w naszym kraju. Wielu z nas przechodzi koło tego typu ogłoszeń bez cienia zainteresowania. Jest wiele osób, którym trzeba pomóc w codziennym życiu. Nie kosztuje to nas zupełnie nic, tylko trochę wysiłku i dobrej woli. Wiele osób nie jest w stanie sobie samemu poradzić. Są to najczęściej osoby pochodzące z biednych rodzin, osoby chore, czy dzieci, którymi ktoś po prostu musi się zająć. W naszym kraju istnieje wiele tzw. świetlic środowiskowych, można się tam zgłosić i choć przez godzinę w tygodniu, pomóc przy pilnowaniu i zajmowaniu dzieci z rodzin ubogich. Niestety społeczeństwo robi to bardzo sporadycznie, narzekając tylko na wandalizm i złe zachowania młodzieży, które są najczęściej następstwem złego wychowania.
Moim ostatnim argumentem jest postawa polaków wobec osób, które potrzebują natychmiastowej pomocy, gdy słabną na ulicy, w parkach czy lasach. Za każdym razem, gdy przechodzi się koło osoby, która zasłabła, czy straciła przytomność, można usłyszeć wiele komentarzy dotyczących alkoholu, podczas gdy żadna z tych osób nie podejmuje nawet próby resuscytacji, czy dodzwonienia się do odpowiednich służb. Kiedy ktoś z nas znajdzie się w takiej sytuacji, z pewnością też zostanie uznany za pijanego, a pomoc zostanie mu udzielona z bardzo dużym opóźnieniem, kiedy natychmiastowa reakcja, jest pierwszym stopniem do uratowania ludzkiego życia. Gdy kiedyś, ktoś z nas znajdzie się w sytuacji zagorzenia życia, to właśnie pierwsze minuty i pierwsi przechodnie, zdecyduje o tym, jak potoczy się jego los.
Myślę, że w świetle przedstawionych argumentów, nie ma już wątpliwości, że znieczulica jest chorobą społeczną. Myślę jednak, że jest to choroba uleczalna, z którą powinniśmy jako członkowie społeczeństwa i mniejszych społeczności zacięcie walczyć. Każdy z nas w jakimś stopniu jest nią zarażony, lecz jeśli najpierw spojrzymy na siebie, a później zaczniemy uczyć innych, z łatwością, wyleczymy z niej całe społeczeństwo. Potrzeba tylko chęci, zdrowego rozsądku i trochę czasu, który możemy poświęcić innym, a co sprawi, że nasze życie zaowocuje w nowe doznania i chwile, które na zawsze będziemy pamiętać.