Demokracja, jako ustrój państwowy pojawiła się już w starożytności. Zarówno Rzymianie jak i Grecy, widzieli w tym systemie rządów ucieczkę od tyranii, despotyzmu, które od wieków wprowadzały społeczeństwo w nastrój niepokoju, kończąc się zazwyczaj kolejnym morderstwem lub przewrotem, mającym na celu przejęcie władzy. Jednak nieuświadomiona część mieszkańców polis, w którym taka forma rządów występowała, nierzadko przystawała na taki stan rzeczy dla „chleba i igrzysk”. Zastanówmy się jednak nad zagadnieniem bliższym nam, Polakom. Demokracja szlachecka z jaką mieliśmy do czynienia głównie w XVI i XVII wieku wyrosła na gruncie przywilejów nadanych najwyżej usytuowanej w hierarchii stanowej szlachcie. Niestety, w wyniku rozdrobnienia majątków ziemskich powstała szlachta zaściankowa, która przekupywana przez możnych magnatów dbających o interesy przygraniczne, przegrała suwerenność państwa i własną wolność, złotą wolność szlachecką, będącą jedną z czołowych przyczyn zguby narodu.
Jeśli jednak demokracja ma być wiodącym systemem rządów (bo według niektórych lepszego nie wymyślono), dobrze byłoby ją nieco usprawnić, by społeczeństwo nie zażądało zmian, które doprowadzą do zapanowania jednego ze skrajnych, wyniszczających ustrojów, takich jak anarchia. Przykładem dla mieszkańców naszego kraju powinni być ludzie nas reprezentujący, czyli politycy. Aby uchronić kraj przed zbliżającą się katastrofą, która może wyniknąć ze zmęczenia społeczeństwa polityką nicnierobienia i następujących po sobie skandali i afer, ośmieszających nas przed Europą, należy według mnie usprawnić pracę parlamentu i pogodzić rząd z władzą wykonawczą. Usprawnienie aparatu administracyjnego zapobiegłoby bezwzględnej i bezdusznej biurokracji, która daje obywatelowi odczuć, że nie może on w żadnej sprawie liczyć na państwo, które teoretycznie sprawuje nad nim opiekę. Tomasz Mazowiecki w swojej publikacji „Groźba erozji” zaznacza, że politycy nie traktują swojej funkcji jako służby dla dobra kraju, ale jako interes, co jest rażąco widoczne nawet dla osób nie interesujących się polityką. Wysokie bezrobocie podobnie jak i inne problemy socjalne większości Polaków spotyka się jedynie z obietnicami na poprawę bytu, jednak tylko znikome działania są w tym celu podejmowane, z powodu nieustających nieporozumień pomiędzy ludźmi z różnych ugrupowań politycznych sprawujących władzę.
Kolejnym krokiem jaki politycy powinny podjąć w celu utrzymania demokracji jest moim zdaniem wykazanie postawy opiekuńczej, realne zainteresowanie sprawami obywatela, jego potrzebami, problemami. W „Zagrożeniach demokracji” autorstwa Michała Milczarka poruszony został problem anarchii i jej zwolenników, którzy poprzez manipulację i demagogię powodują odrzucenie demokracji przez społeczeństwo, którego życie pogarsza się, lub ulega wieloletniej stagnacji finansowej i socjalnej. Według Milczarka demagogowie podburzając tłum powtarzają „Cóż to za ustrój, który nie spełnia potrzeb społeczeństwa? Cóż to za ustrój, który nie rozwiązuje problemów społecznych?” Można z tego wywnioskować, że brak żywej relacji pomiędzy mieszkańcami kraju a władzą skutkuje poczuciem odrzucenia i niemocy wobec własnych problemów, których państwo nie jest w stanie rozwiązać. Pozostawiony sam sobie obywatel uznaje, że potrzebny jest mu wiarygodny opiekun, ktoś kto jest blisko człowieka, zna jego problemy, ktoś z kim może się utożsamiać. W ten sposób może dojść do autodestrukcji społeczeństwa, zagubionego we własnych celach, dążeniach. Ucieczką do najbliższego demokracji miejsca jest anarchia. Lud również pozostawiony sam sobie, tyle tylko, że podburzony i skłonny do iszczenia własnego państwa.
Według badań CBOS-u około jedna czwarta społeczeństwa uważa, że rządy oparte na silnym przywództwie są zdecydowanie lepsze od demokratycznych. Myślę podobnie jak ta część ankietowanych. Nie chodzi tu o samodzierżawcę czy autokratę na miarę carów czy Łukaszenki, ale o charyzmatycznego prezydenta, rozsądnego patriotę, który poprowadzi kraj drogą rozwoju gospodarczego i zadziała w kierunku poprawy warunków socjalnych Polaków. Nasze państwo potrzebuje lidera, który nie da się zmanipulować i włączyć w sejmowe kłótnie, który przejmie kontrolę nad wszelkimi działaniami związanymi z gospodarką, społeczeństwem i kulturą i utrzyma w ryzach społeczeństwo, szczególnie te kilka procent wnoszących niekiedy nonsensowne i nieziszczalne postulaty.
Jeśli chodzi o to, co może zdziałać społeczeństwo aby utrzymać demokrację, uważam że powinno ono więcej czasu spędzać na edukacji, ponieważ ogrom ludzi biorących udział w wyborach to niestety ludzie o ograniczonych horyzontach myślowych, którzy nie potrafią sami podjąć decyzji i ulegają zazwyczaj manipulacji mediów, co więcej, kompletnie nieświadomie, nie zdając sobie sprawy z tego, że pełnią rolę masy biegnącej za obietnicami, mającą iluzję władzy, która władzą jest tylko z nazwy. Według Witolda Gadomskiego, autora artykułu „Kto rządzi demokracją” to właśnie media sterują społeczeństwem, ukrywając jednakże przed nim realne problemy kraju, co na dłuższą metę prowadzi do nieporozumień pomiędzy politykami a elektoratem.
Kolejna rzecz jaką jest w stanie zrobić społeczeństwo, to zainteresowanie się życiem politycznym, nie tylko z racji wyborów do parlamentu czy prezydenckich, ale na co dzień, nie ulegając przy tym wcześniej wspomnianej manipulacji mediów. Niska frekwencja wyborcza oraz mała wiedza na temat rzeczywistych wydarzeń politycznych pokazuje, że Polacy są zainteresowani władzą tylko wtedy, kiedy zrobi ona jakiś błąd, co wynika z naszej mentalności, której przewodnią cechą jest skłonność do narzekania, a wręcz szukanie do tego sposobności. Uważam, że bardziej korzystna dla demokracji byłaby kultura polityczna uczestnicząca, czyli taka, w której społeczeństwo jest zainteresowane nie tylko tym, co może uzyskać od władzy, ale także tym, co może zrobić dla kraju z własnej inicjatywy.
Naród może również być bardziej aktywny w wyborach biernych i samodzielnie przedstawić społeczeństwu własny plan poprawy życia w Polsce, oczywiście z zamiarem wypełniania go zgodnie ze swoimi umiejętnościami, sumiennie. Wówczas do władzy, chociażby tej małej, mogliby dojść ludzie, którym niekoniecznie zależy na korzyściach finansowych, ale na dobrej sytuacji ojczystego kraju. Jednym z postulatów jaki można by w ten sposób wprowadzić, jest niepłatność urzędów, która zapobiegłaby udziałowi w rządzeniu państwem nieodpowiednich ludzi, nastawionych na zysk prywatny.
Uważam, że postawą sprzyjającą budowie silnej demokracji jest postawa patriotyczna, której nadrzędnym celem jest dobro kraju. Patriotyzm od wieków ratował Polaków od zguby, dawał najwięcej siły do walki, do przeciwstawiania się złu. Dzisiaj, kiedy wydawałoby się, nie ma o co walczyć, to nastawienie jest jednym z najbardziej pożądanych, zaraz obok poszanowania godności człowieka. Ta postawa, odpowiada z kolei za zdrowie psychiczne i fizyczne Polaków, sprzeciwia się przestępczości, łamaniu praw człowieka. Wiemy bowiem, że byt demokracji zależy w większości od nastrojów społecznych, a one nieodzownie łączą się z poczuciem bezpieczeństwa i dobrym samopoczuciem narodu.
Podsumowując, według mnie działaniami jakie powinni podjąć politycy w celu zmniejszenia zagrożeń demokracji są: godne reprezentowanie narodu, usprawnienie aparatu administracyjnego, zainteresowanie sprawami obywatela oraz odnalezienie charyzmatycznego przywódcy, który będzie sprawować władzę silną ręką. Społeczeństwo, powinno zaś poświęcać więcej czasu na edukację, zainteresować się bardziej szczegółowo życiem politycznym oraz uczestniczyć w nim również biernie, wprowadzając przy tym niepłatne urzędy. Postawami sprzyjającymi budowie silnej demokracji są patriotyzm i poszanowanie godności człowieka.