Rozpoczęcie roku szkolnego-pierwszy dzwonek i znowu siedzimy w naszej klasie. Zostały nam tylko piękne wspomnienia z wakacji.
Lipiec spędziłam z mamą nad jeziorem w Wieżycy. Pogoda była przepiękna przez całe dwa tygodnie. Mogłam kąpać się, opalać , bawić z innymi dziećmi.
Mieszkałyśmy w namiocie i pewnej nocy przeżyłyśmy sporo emocji, ponieważ zaczął padać ulewny deszcz. Nasz namiot nie wytrzymał i zerwał się pod ciężarem strumieni wody. Rano dorośli i dzieci pomagali nam zlikwidować szkody, a mama musiała suszyć nasze rzeczy.
Pod koniec lipca wróciłyśmy na kilka dni do domu, a już na początku sierpnia pojechałyśmy w góry, do Zakopanego. Jak co roku Giewont, dostojny "śpiący rycerz", czekał na mnie. Z radością odwiedziłam znajome miejsca. Spacerowałam po górskich dolinach oraz wspinałam się na niewielkie szczyty, takie jak Nosal i Gubałówka. Któregoś dnia popłynęłam przełomem Dunajca. Flisacy zadawali nam różne zagadki, opowiadali legendy o górach, o orle zaklętym w skale, o mnichu skalnym i o flisackich dzieciach, które w dawnych wiekach musiały pracować, a nie mogły chodzić do szkoły.
Te i inne przeżycia z wakacji przypominam sobie przez wiele następnych miesięcy i lubię wracać do nich myślami.