Czym człowiek powinien się kierować w życiu, rozumem czy miłością? Jest to pytanie, na które człowiek próbuje znaleźć odpowiedź od wieków. Oba warianty mają swoich zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników. Niejedną debatę już stoczono na ten temat. Frakcję popierającą kierowanie się rozumem kojarzy się z naukowcami i materialistami, a ich oponentów uważa się za romantyków, poetów itd..
Moje zdanie jest inne. Nie zaliczam się do żadnej z tych grup, a nawet nie sympatyzuję z nimi. Odezwą się pewnie głosy, że staram się połączyć w codziennym życiu oba te punkty widzenia, jak to czyni wielu zwykłych ludzi. Mój pogląd jest jednak zupełnie inny i nie zgadza się z wyżej wymienionymi wariantami, a tylko po części do nich nawiązuje.
W wyniku szybkiej ewolucji, człowiek został wyniesiony bardzo wysoko. Jesteśmy ostatnim elementem łańcucha pokarmowego i do nas należy panowanie nad światem. Zapomnieliśmy jednak o naszym dziedzictwie. Mowa tu o instynkcie, który przejęliśmy od naszych praprzodków. Rozwinął on się znacznie u człowieka w przeciągu wielu tysięcy lat i przyjął zupełnie nową formę. Nie możemy już dziś jednak mówić o czystym, zwierzęcym instynkcie, który znamy z programów przyrodniczych, gdyż zatraciliśmy wiele czynników zapewniających przetrwanie w dzikim środowisku i skurczyło się do minimum wykorzystanie naszych zmysłów w życiu codziennym. Natomiast inne cechy rozwinęły się w nas bardzo silnie, pod wpływem ewolucji, zmieniającego się środowiska i coraz lepszych warunków bytowych. Ludzie, gdy nie musieli troszczyć się o miejsce, w którym tej nocy będą spać i co będą jeść, mogli pozwolić sobie na rozluźnienie i zająć się sprawami duchowymi. Mając dużo wolnego czasu, mamy możliwość swobodnego rozmyślania i człowiek staje się przez to wrażliwszy. Jednak to tylko pozory, że jesteśmy inni niż ludzie, którzy trzydzieści tysięcy lat temu gonili półnago mamuta, aby zatopić w jego jeszcze ciepłym mięsie zęby. Sigmunt Freud na podstawie swych długoletnich badań i obserwacji psychiki ludzkiej stwierdził, że każdy człowiek ma w głębi siebie ukryty silny instynkt, z którego obecności często nie zdajemy sobie sprawy. Mamy więc związek ze zwykłą biologią. Podstawowym zadaniem instynktu pozostało bowiem zapewnienie przetrwania gatunku, przekazanie potomstwu genów i uzyskanie jak najlepszych warunków do życia. Kierowanie się w życiu rozumem lub miłością ma taki sam cel, przynieść nam pożytek. Nawet tego nie chcąc, podświadomie wybieramy korzystne dla nas rozwiązanie, gdyż tak mówi nam wewnętrzny głos. Jedynie symboliczne znaczenie ma to czy obierzemy drogę uczuć, czy rozumu. Pozwala nam to usprawiedliwić nasze postępowanie i poprawić sobie nastrój. Wynikło to z faktu, że człowiek od bardzo dawna usiłuje ujarzmić instynkt. Próbuje się go kształtować za pomocą nakazów, zakazów i innych norm ustalonych przez społeczeństwo. Od urodzenia otoczenie próbuje nadać odpowiednią formę osobowości dziecku, aby żyło zgonie z panującą kulturą i przyjętymi zasadami. Freud stwierdził, że wszelkie zakazy i prawa są niezgodne z naturą człowieka i powodują konflikt wewnętrzny. Każda osoba dąży do zapewnienia sobie jak najlepszych warunków i do ?zwycięstwa? w życiu, dlatego potrzebne jest umotywowanie swojego postępowania. Jeśli będziemy walczyć ze swoim wrodzonym instynktem to doprowadzimy do autodestrukcji, gdyż zaburzymy nasz pęd do przetrwania.
Rozum i miłość to tylko zwykłe pojęcia, które mają na celu ukrycie czegoś głębszego, czego nie potrafimy do końca sami zrozumieć. Podejmując się wyboru pomiędzy miłością, a rozumem tworzymy iluzję mającą zapewnić nam spokój. Tak naprawdę to instynkt kieruje nami od urodzenia i prawie zawsze musi wziąć górę, bo inaczej życie pokonałoby nas szybko.