Uważam, że społeczeństwo polskie nie jest do końca społeczeństwem obywatelskim. Pierwszym dobrym argumentem na poparcie mojego zdania może być sprawa frekwencji w wyborach. Mimo że mamy możliwość jako takiej ingerencji w sprawy państwa, możliwość by udzielić się społecznie, wyrazić swoją opinię, oddać swój głos na osobę według nas najbardziej kompetentną, nie wykorzystujemy tego ani nie poczuwamy się do obowiązku obywatelskiego, twierdząc, że jako jednostka i tak nie możemy nic zdziałać. Tak myślących jednostek mamy w państwie około 50% i według mnie już to eliminuje nasz naród jako kandydata do miana społeczeństwa obywatelskiego. Kolejną ważną kwestią w tym temacie są działalności charytatywne w naszym kraju. Często są one dosadnie krytykowane a na ich drodze rząd jak i często zwykli ludzie stawiają przeszkody, w efekcie wszystko podlega dezorganizacji a mało kto stara się dostrzec ile przez to dobrego tracimy. Zatraca się również idea „walki o swoje” ludzie zdają się być zmęczeni obecną sytuacją i wszystko co odgórnie narzucone przyjmują i przyzwyczajają się do tego. Nie walczą o swoje prawa czy należności, coraz mniej słyszy się o protestach czy strajkach. Sytuacja w rządzie też nie jest najlepsza, bo dość niezorganizowana, często politycy nie potrafią znaleźć kompromisu, dobrego cichego rozwiązania dla jakiegoś sporu, oczerniają więc jedni drugich a skupiając się na konfliktach zapominają o dobrym interesie państwa.