Wywiad z Chopinem
Dzień dobry nazywam się Emanuela Ibisz i zapraszam na wywiad z Fryderykiem Chopinem polskim kompozytorem i pianistą, przedstawicielem muzyki okresu romantyzmu, nazywanym poetą fortepianu, który po długim odpoczynku zgodził się nas odwiedzić i odpowiedzieć na moje pytania. W tle słyszymy właśnie…
E.I – dzień dobry, panie Chopinie proszę usiąść
Ch – dzień dobry
E.I – Widnieją dwie daty pańskiego urodzenia, czy mógłby pan nam to wyjaśnić?
Ch – Hmm.. Data moich urodzin budzi kontrowersje. W moim kościele parafialnym jest podana jako 22 luty 1810, jednak gdy wstępowałem do Towarzystwa Historyczno – Literackiego w Paryżu podałem dzień 1-go marca. Obie daty są faktem, ale było to dawno, więc nie pamiętam. Hahaha…
E.I – Jak wyglądały pańskie narodziny ?
Ch – Urodziłem się w pięknej miejscowości – Żelazowej Woli, przy moim porodzie ponoć mój ojciec Mikołaj grał na skrzypcach.
E.I – Ah... to musiały być piękne narodziny! Skąd pomysł na pańskie imię?
Ch – Moje drugie imię- Franciszek dostałem po moim ojcu chrzestnym.
E.I – Kiedy zaczęła się pańska przygoda z muzyką i kim byli pańscy nauczyciele?
Ch – Moja rodzina była bardzo umuzykalniona. Na przełomie 4 i 5 roku życia moja matka zaczęła uczyć mnie gry na fortepianie. Muszę przyznać, że do dzisiaj pamiętam matkę siedzącą przy fortepianie wygrywającą piękne melodie, przy których zawsze się wzruszałem. Moim pierwszym nauczycielem fortepianu (poza moją mamą) był pochodzący z Czech Wojciech Żywny. Gdy byłem troszkę starszy uczyłem się również kompozycji u Józefa Elsnera.
E.I – Jaka była pańska pierwsza kompozycja?
Ch –W wieku 7 lat stworzyłem moje pierwsze kompozycje - Polonez B-dur, który został zapisany przez mojego ojca oraz Polonez g-moll, który wydano drukiem.
E.I – Może opowie nam pan swoich sukcesach?
Ch- Dużo by tu opowiadać, jednakże nie chcę państwa zanudzać dlatego opowiem tylko o tych, które mają dla mnie największe znaczenie. Mój pierwszy publiczny występ odbył się gdy miałem 8 lat w pałacu Radziwiłłowskim był to koncert charytatywny. Prasa warszawska opisywała mnie wtedy jako „ małego Chopinka” , „ cudowne dziecko” i „ drugiego Mozarta”. Dostałem też propozycję zostania nadwornych kompozytorem carskim ale jednak ją odrzuciłem. Gdy grałem dla księcia Konstantego, podczas wykonywania jednego z utworów spoglądałem w górę wtedy książę zapytał się mnie Co tam patrzysz w górę mały? Czytasz nuty na suficie?". Później car podarował mi pierścień z brylantem, który sprzedałem. Podczas nauki w liceum Warszawskim, gdzie uczył mój ojciec zostałem przyłapany na rysowaniu nauczyciela na lekcji z czego zdziwił się mój nauczyciel po czym pochwalił mnie za rysunek.
E.I Powie nam pan coś o swojej twórczości?
Ch – Stworzyłem 2 koncerty fortepianowe (e-moll i F-dur), 57 mazurków, 16 polonezów, 19 walców, 19 nokturnów, 4 ballady, 4 scherza, 3 sonaty fortepianowe i 1 na wiolonczelę i fortepian, 26 preludiów, 27 etiud, 19 pieśni a także utwory pojedyncze: Fantazja, Barkarola, Berceuse, Tarantella, Bolero…. Och… Było tego trochę;)
E.I Co było pańską inspiracją podczas tworzenia utworów ?
Ch –Pomysły czerpałem z utworów ludowych, np. rytmy tańców narodowych wykorzystywałem w mazurkach, polonezach. Inspiracją dla mnie była także natura, szum drzew, powiew wiatru… Natchnienie we mnie budziły również kobiety. Nie obojętna była mi też sytuacja w Polsce, na cześć upadku powstania powstała dramatyczna Etiuda c-moll, którą nazywa się rewolucyjną.
E.I A czy mógłby pan nam zaprezentować tę etiudę ?
Ch – Z największą rozkoszą.
E.I To było naprawdę piękne i wzruszyło mnie do łez. Czy opowiedział by nam pan o swoich przygodach miłosnych?
Ch – Moją pierwszą miłością była Maria Wodzińska. Była ona niezwykle uzdolniona muzycznie i malarsko. Niestety jej rodzina zaczęła się sprzeciwiać temu związkowi dlatego, że byłem chorowity. W następnym roku poznałem starszą od siebie o 6 lat, dominującą nade mną George Sand i postanowiłem rzucić się w ramiona „spełnionej miłości” jak twierdzi George Sand. Jednak nasz związek szybko zamienił się w chaotyczny i nerwowy. Po czasie zakochała się we mnie córka George, niestety jednak nie odwzajemniałem tego uczucia. Ważnym okresem w moim życiu było rozstanie się z Sand, pogłębiła się wtedy moja choroba i odcisnęło się to bardzo na mojej twórczości i życiu towarzyskim. Stworzyłem tez wtedy moje najpiękniejsze nokturie i mazurki. Moją ostatnią miłością była Szkotka Jane Stirling.
E.I – Ma pan za sobą jakieś śmieszne wspomnienia ?
Ch – Pewnego razu gdy pomagałem guwernerowi uspakajać hałaśliwych wychowanków, najpierw opowiedziałem im ciekawą opowieść, a później uśpiłem wszystkich łącznie z guwernerem kołysanką. Gdy pokazałem ten piękny widok moim siostrom i matce obudziłem wszystkich przeraźliwym akordem. Hahaha…
E.I – To naprawdę musiało być zabawne. Podobno gdy brakowało panu pieniędzy to udzielał pan lekcji gry na fortepianie?
Ch- Nie udzielałem lekcji, gdy brakowało mi pieniędzy, po prostu to był mój sposób ich zarabiania. Z grania koncertów kokosów się zbić nie dało. Hahaha…
E.I – A jeśli można wiedzieć, ilu miał Pan uczniów?
Ch – Nie jestem pewien, ale było ich ok. 150.
E.I – Jak było z tą pańską chorobą?
Ch – Po przyjeździe do Anglii, gdzie panował wilgotny klimat mój stan zdrowia bardzo się pogarszał. Było ze mną bardzo źle, kaszląc plułem krwią byłem strasznie zmęczony. Nie byłem w stanie dawać koncertów. W dodatku miałem problemy finansowe. Najgorszą rzeczą było to, że umarł doktor, który potrafił mi jako jedyny pomóc. Inni lekarze byli bezradni, kazali mi dużo odpoczywać jednak ja odpowiadałem im że odpoczynek znajdę pewnego dnia i bez ich pomocy. Muszę przyznać, że byłem strasznie uparty. Wielu lekarzy doradzało mi abym opuścił Paryż na okres lata, ponieważ kurz utrudniał mi oddychanie. W ostatnich etapach mojej choroby zaczynały puchnąć mi nogi..
E.I – Z źródeł, które czytałam dowiedziałam się, że umarł pan na gruźlicę, jednak inni lekarze uważali, że była to mukowiscydoza. Jak było naprawdę ?
Ch – Sam tego nie wiem. W tamtych czasach nie była rozwinięta medycyna dlatego nikt nie zbadał mnie na mukowiscydozę, jednak wywnioskowano to po tym, że w mojej rodzinie panowała właśnie ta choroba genetyczna. Jednakże w czasach, w których żyłem panowała epidemia gruźlicy, która była nieuleczalna. Dlatego sam nie wiem co spowodowało moją śmierć.
E.I – Proszę opowiedzieć nam o pańskiej śmierci.
Ch – Zmarłem 17 października 1849 roku, o 2 w nocy w otoczeniu najbliższych mi osób, między innymi Cypriana Kamila Norwida. Nabożeństwo żałobne zostało dokonane w kościele Św. Magdaleny. Pochowany zostałem a cmentarzu Pere Lachaise w Paryżu, na moją prośbę na pogrzebie wykonano Requiem d-moll Mozarta, a także jego Marsz Żałobny mojej kompozycji. Moje serce zostało pochowane w kościele św. Krzyża w Warszawie, a reszta została w Paryżu. Robert Schumann powiedział po mojej śmierci: "Dusza muzyki przeleciała nad światem". A przyjaciel Cyprian Kamil Norwid zamieścił później w Dzienniku Polskim nekrolog „Rodem Warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel Fryderyk Chopin, zszedł z tego świata [...].”
E.I – Poza tym chciałam dodać, że na cześć Fryderyka organizowany jest międzynarodowy konkurs chopinowski od 1927 po dzień dzisiejszy, oraz od 1995 roku w sferze filmowej przyznawane są Fryderyki. Teraz dziękuję za wywiad i przepraszam za naruszenie pańskiego świętego spokoju. A wszystkich zapraszam do wysłuchania marszu żałobnego.
Ch – Ja także dziękuję, że mogłem wam przybliżyć moją twórczość.