Często się mówi, że to wszystko zależy tylko od nas, ale prawda jest taka, że nie wszystko. Część zależy od ludzi, których spotykamy na swojej drodze m.in od rodziców. Od miejsca i środowiska gdzie się wychowaliśmy, od wpojonych nam zachowań, zasad, często też od tego jak wyglądamy. Życie to nie jest hollywoodzki film. Nie zawsze jest tak, że po sprzeczce z rodzicami o wybór zawodu, rodzice tulą swoją córkę i mówią 'zrób jak uważasz, i tak będziemy z Ciebie dumni', nie oszukujmy się, wiele razy to dzieci rezygnują z marzeń aby spełnić ambicje bliskich osób. Często jest tak, że przez nacisk społeczeństwa podejmujemy decyzje, których byśmy nigdy nie podjęli.
"Każdy jest kowalem swego losu" i "Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz" – to bardzo mądre słowa. W tych dwóch przypadkach pokazana jest 'moc człowieka'. Myślę, że nasze życie zależy w głównej mierze od nas samych. Dorzucanie do pieca Boga jest niczym innym jak zrzucaniem z siebie (i innych) odpowiedzialności.
Pewna część życia zależy również też i od Boga, bo to On wie, co się w nim wydarzy. Kiedy więc np. ktoś bliski naszemu sercu umiera, mówimy sobie ,że Bóg tak chciał, tak musiało być. Ale wydaję mi się że jest to jeden ze sposobów łatwiejszego pogodzenia się z utratą tej osoby. Twierdzenie że on daje nam to, na co zasłużyliśmy i właśnie to, czy otrzymujemy szczęście ból, łzy zależy tylko i wyłącznie od nas, wydaję się błędne. Sami musimy umieć odróżniać dobro od zła, ale często to Bóg bywa niesprawiedliwy, bo pokazuję nam tylko tą złą stronę życia. Przykładowo.. w Iraku, w pewnym mieście, w dzielnicy dużej nędzy rodzi się chłopiec, jest zakażony wirusem HIV ale nawet nie jest świadomy tego faktu. Dorasta w biedzie nie mając nic oprócz marzenia o lepszym dniu, wokoło panuje wojna, widok zwłok i krwi jest dla niego codziennością. Pewnego dnia znalazł kolorową gazetę z Europy na której mógł oglądać jego szczęśliwych rówieśników, nie widział tam bólu i cierpienia, nie było tam wojny.
Stał się jeszcze bardziej smutny i zaczął płakać, zastanawiał się dlaczego ma tak ciężko i musi to wszystko znosić DLACZEGO ON NIE URODZIŁ SIĘ W INNYM KRAJU,DLACZEGO JEGO DOBRE SERCE MUSI OGLĄDAĆ TEN KOSZMAR I ŻYC W BIEDZIE Z MYŚLA ZE NAWET JUTRO MOŻE STRACIC SWOJĄ MAME BO TATA JUŻ ZGINĄŁ. Czy znajdzie się ktoś kto da mu odpowiedz na jego DLACZEGO?
Dlaczego jego dusza mieszka i znalazła się właśnie tam, a ja mieszkam w spokojnym miejscu. Przecież nie jestem lepsza, jesteśmy takimi samymi ludźmi, tylko ja urodziłam się gdzie indziej, ale dlaczego właśnie on się tam urodził a nie np. ja? Kto o tym zdecydował?