Język polskiej polityki w latach 1980-1989
W 1980 roku język polityki stosunek do mediów zaczął w dużym stopniu przechodzić ewolucję. Cenzura w okresie PRL-u jest bardzo wyraźna w latach 80, otóż po licznych strajkach na wybrzeżu powstały pierwsze w świecie komunistycznym niezależne, wolne związki zawodowe, pozostawały poza kontrola PZPR, owe związki zawodowe nazwano Solidarność. Zmienił sie ustrój z totalitarnego na demokratyczny. Także i język polski w okresie przełomowym przeżywa swoisty okres "burzy i naporów ".Po wyborach z 4 czerwca 1989 roku przekreślona została nowomowa komunistyczna, przestał istnieć język systemu totalitarnego, także i słowa uzyskały wolność. Wolne słowo musiało zejść do podziemia, a opuścić je mogło dopiero po 1989 roku, trudno jest znaleźć datę przełomową. Być może jest nią dzień telewizyjnej rozmowy Lecha Wałęsy z Alfredem Miodowiczem-30 listopada 1988, a może i 8 maja 1989, kiedy to w kioskach pojawił się pierwszy numer opozycyjnej „Gazety Wyborczej”.
Język polszczyzny oficjalnej, Michał Głowiński nazwał, przyjmując termin od George'a Orwella, nowomową, przypisując jej takie cechy, jak: jednowartościowość,rytualność,magiczność,arbitralność,czyli dowolne kształtowanie znaczeń, ustalania o czym wolno pisać, i za pomocą jakich słów należy pisać. Jednowartościowość nowomowy miała na celu narzucanie wyrazistego znaku wartości, podporządkowanie znaczenia ocenie. W skrócie można powiedzieć, iż nowomowa ma na celu wyeliminowanie jak największej liczby wyrazów niepotrzebnych lub niekorzystnych, przez zastąpienie ich sztucznymi wyrazami, ale poprawnymi w znaczeniu tego słowa. Dobrym przykładem może być zastąpienie wyrazu "zły" na "niedobry". Pierwsze symptomy załamywania sie nowomowy w Polsce widoczne są w 1980 roku, gdzie nastąpiła konfrontacja języka rządzących z językiem strajkujących robotników. O klęsce nowomowy zdecydowała przede wszystkim nowa sytuacja komunikacyjna, tego typu język nie mógł w niej funkcjonować, ta sytuacja to nic innego jak wymuszona dialogowość, język niedyskursywny wykazał swoją słabość. W okresie strajków Mieczysław Jagielski próbował stylem kwiecistym, językiem pełnym utartych formuł osłabić żądania strajkujących. Każde swoje wystąpienie rozpoczynał długim wstępem, nasyconym formami grzecznościowymi, oraz typowymi dla języka nowomowy szablonami językowymi, np. "chcielibyśmy, ażeby po prostu istotne, ważne problemy, które nurtują załogi pracownicze Wybrzeża, żebyśmy mogli wspólnie, razem, jak najlepiej rozwiązać. Taka jest moja najlepsza wola ".Jagielski próbował zamazać istotę problemu znanymi chwytami retorycznymi, stwierdzając ze "konieczne jest podjęcie kroków, które otworzyłyby drogę do radykalnej poprawy sytuacji i pozwoliły ruchowi zawodowemu umocnić jego klasowy charakter i odzyskać pozycję w masach".
Ciekawym i ważnym zjawiskiem językowym, które można było zaobserwować w czasie rozmów sierpniowych, które potwierdzają tezę o odrzuceniu przez robotników nowomowy jako jedynego sposobu publicznego wypowiadania sie, był ich prosty język, pozbawiony oficjalnych formuł styl wypowiedzi, używali prostych i potocznych zwrotów, ich słownictwo było nacechowane emocjonalnie. Na wypowiedzi Jagielskiego reagowali ze zniecierpliwieniem, domagając sie jednoznacznych odpowiedzi.
W prasie zaczęły ukazywać sie słowa dotychczas zakazane, które były niezgodne z propagandą sukcesu, takie jak :kryzys, konflikt, strajk, bieda itp. Do słownictwa nacechowanego negatywnie należały również leksemy: trudności ,braki, niezadowolenie, niepokój, itd. W rękach aparatu partyjnego nadal pozostawały prasa, radio i telewizja, włączenie sie środków masowego przekazu w kampanie anty solidarnościową w 1980 roku, spowodowały wzrost niechęci społeczeństwa do oficjalnych mediów. Wrogami zewnętrznymi w oficjalnej prasie uznawano Radio Wolna Europa, CIA, Stany Zjednoczone. Proces odkłamywania języka nadal trwał dzięki artykułom prasy podziemnej.
Język publikacji podziemnej prasy był językiem sprzeciwu, wobec zideologizowanej polszczyzny oficjalnej. Był to język silnie nacechowany emocjonalnie, nazywający rzeczywistość wprost, demaskujący zakłamanie i nieudolność rządzących. Śmiało można nazwać ten język antytotalitarnym. Ludzie podziemia walczyli z władzą właśnie za pomocą języka, ów język był wyrazem autoekspresji ,zrodzonej pod wpływem gniewu wywołanego przemocą stosowaną przez wroga (rząd, aparat partyjny),ten silnie nacechowany emocjonalnie obraz wroga pełnił funkcję integrującą, łączył ludzi do walki z nieudolną władzą. W prasie podziemnej silnie był zarysowany dychotomiczny obraz świata poprzez zastosowywanie opozycji zaimków my-oni ,wzmocniony antytezą, np. "Oni mają dla ciebie propagandowe bzdury-my rzetelne oceny" ["KOS", nr5].Bliski kontakt z odbiorcą uzyskiwano przez zwracanie sie do niego w drugiej osobie liczby pojedynczej: "Czy możesz szanować władzę, która nie szanuje ciebie?" ["Solidarność Walcząca,nr10]. Język sprzeciwu wyrastał z języka mówionego, takiej polszczyzny oczekiwali odbiorcy prasy podziemnej.
Władza zawładnęła polszczyzną oficjalną, azylem dla myśli niezależnej stała się polszczyzna potoczna. Do takich należał język alternatywny, był on bowiem dynamiczny, prosty, pozbawiony długich nowomownych struktur nominalnych. Jego swojskość podkreślały niewybredne epitety, pełne emocji wykrzyknienia, np. "precz z komuną!", potocyzmy, oraz utarta frazeologia, np. "w czerwonym rządzie wszyscy łżą jak najęci" ["Region" ,nr 7].
Stylem poważnym z patosem pisano ulotki, w których odwoływano się do wartości wyższych, zawartych w łowach :Ojczyzna, Wolność, Naród. Protestowano w formie oryginalnej metafory i w patetycznych wypowiedziach. Obok ulotek i gazetek ukazywały sie także tomiki poezji, w których poeci wyrażali bunt przeciwko przemocy władzy.
Antynomię między językiem władzy a antytotalitarnym uwypuklało słownictwo przejęte z prywatnej komunikacji językowej, które jednocześnie pozwalało zademonstrować przynależność do świata ludzi wyzwolonych spod nacisku cenzury. Słownictwo zideologizowane zastępowano formacjami słowotwórczymi o silnym negatywnym zabarwieniu, np. :komuna, esbek, ubecja, peerelowski.
Jerzy Bralczyk analizując język polskiej propagandy, zauważył, że „propaganda jako taka zwykle ucieka się do projekcji świata o mniej lub bardziej luźnym związku ze światem realnym”. Badanie języka propagandy oficjalnej państwa totalitarnego jasno wykazywały, że dominującą cechą produktywnych tekstów jest rytualność. To powoduje, że język propagandy jest skostniały, o dużej liczbie stałych połączeń wyrazowych, związków frazeologicznych, etykietek. Wynikiem „twardnienia” języka propagandy jest jego odbieganie od rzeczywistości, budowanie świata w języku, nie relacjonowanie świata pozajęzykowego za pomocą języka. Powstanie wolnej, demokratycznej struktury państwa zadało dawnej propagandzie poważny cios. Jest jednak rzeczą wielce interesującą obserwowanie odradzania się dawnego języka propagandowego w nowej postaci i trwania niektórych elementów niezmiennie, mimo zachodzących przemian społecznych.
W latach 80. Na płaszczyźnie językowej wynik przemian był w jednym aspekcie natychmiastowy i trudny do przecenienia, jak już wcześniej wspomniałam największą przemianą była całkowita kompromitacja i odsunięcie nowomowy komunistycznej. Już po wyborach parlamentarnych z 4 czerwca 1989 roku zaistniała nowa jakość mówienia o sprawach publicznych, obywatelskich, związanych z polityką. Przestał zatem istnieć monopol politycznego mówienia. Nowa sytuacja w całości odsłoniła mechanizmy języka polityki i propagandy Polski Ludowej: arbitralność znaczeń, kłamliwą wizję świata, schematyczność tego sposobu mówienia, rytualność, przewidywalność. Polacy zaczęli na stopniowo się uczyć nowego politycznego sposobu mówienia, argumentowania, perswadowania, wartościowania, tworzenia nowych ideologii i politycznych programów. Przyswajanie nowego mówienia o polityce nie zawsze było wolne od błędów i niedociągnięć, generalnie jednak odbył się ten proces dość szybko. Badacze zwracają uwagę na trzy typy dyskursu politycznego po roku 1989.
Pierwszy z nich to dyskurs romantyczny, związany z etosem Solidarności sposób mówienia i politycznego myślenia, uznający za swój fundament wartości narodowe i chrześcijańskie, uznający solidarność społeczną za główny wyznacznik relacji między ludźmi i grupami w nowym, demokratycznym państwie, dążący do rozliczenia z przeszłością komunistyczną, stawiający bardzo wysoko wśród wartości w życiu publicznym prawdę.
Drugi dyskurs to dyskurs liberalny. Jest to mowa racjonalnych technokratów, dla których naczelne wartości to intelektualne uzasadnienie transformacji, postęp, cywilizacja, demokracja, ścisła realizacja reguł rynkowych. Politycy posługujący się tym dyskursem przekonani są o nadrzędności celów ekonomicznych, opartych na fundamencie praw wolnego rynku.
Ostatnim dyskursem jest dyskurs populistyczny. Jest to język formacji skrajnych, często emocjonalny, nieliczący się z realiami ekonomicznymi, język przeciwników Unii Europejskiej, często ultra patriotyczny i religijny. W dyskursie funkcjonują takie leksemy jak : Polak ( Polaku ! Obudź się), prawda, sprawiedliwość, godne życie, złodzieje itp.
Owe trzy typy dyskursu to pewien konstrukt teoretyczny. Zdarza się tak, że różne typy się mieszają. W jednym tekście mogą wystąpić elementy różnych sposobów mówienia.
Nowy język spraw publicznych, bo tak można określić język polityki po roku 1989, to niejednorodna kategoria, która obejmuje bardzo różne sposoby mówienia, ogólnie określane jako język polityki III Rzeczypospolitej. Do dziś mamy do czynienia z ciągłymi zmianami językowymi, język polityki ciągle ewaluuje, miesza się z różnymi typami językowymi.