W przedstawionych fragmentach powieści "Mistrz i Małgorzata", została ukazana scena pokazu czarnej magii w teatrze Varietes. Publiczność demonstracji, stanowiła moskiewska elita, zaś prezenterami byli Hella, Woland, Korowiow oraz kot o ludzkich cechach i manierach - Behemot.
Oficjalnie wystep miał służyć celom rozrywkowym dla wybornego towarzystwa, a w rzeczywistości obnażył mankamenty ich charakteru.
Zachęcani do aktywnego wzięcia udziału w prezentacji widzowie, byli początkowo speszeni i niepewni, więc nie wykazywali szczeólnego zainteresowania pokazem.
Jednakże, zachęcani przez magików oraz po zobaczeniu metamorfozy pierwszej z chętnych kobiet, nabrali większej pewności siebie oraz zuchwałości, które z czasem zaczęły narastać aż osiągnęły prawdziwe apoguem. Z biegiem wydarzeń wyczuwalna stała się egzaltacja oraz podniecenie wśród zaintrygowanej widowni.
Zmiany wyglądu jakie się w nich dokonywały,wywołały powszechny szok oraz zdumienie, a także stały się zachętą do działań dla pozostałych, dotąd obojętnych uczestników spektaklu. Żeńska część widowni, kuszona przez świtę Wolanda, wziąwszy udział w przedstawieniu, uwierzyła w swą na nowo odkrytą kobiecość. Kobiety chciały poczuć się pięknymi, podziwianymi damami. Ich czujność została uśpiona, uległy perswazji magów, a więc w zupełności dały upust swoim rządzom oraz emocjom. Tym samym odkryły swe tłumione, prymitywne, a więc niegodne elity oblicze. Zachłanni okazali się być nawet mężczyźni, którzy również dali się zwieść i chętnie przyjmowali drogocenne kreacje jako podarunek dla swoich nieobecnych małżonek. Widzowie, uważający się za kwiat społeczeństwa, bezkrytycznie wzięli za dobrą monetę wszystko to, co łaskawie i z niezwykłą ofiarnością, podarowali im prowadzący.
Dali się więc poznać jako lekkomyślne, zapalczywe, interesowne osoby, które mimo wysokiej pozycji społecznej, chcieli wspiąć się jeszcze wyżej po drabinie społecznej. Chęć zysku oraz marzenia o jeszcze bardziej wygodnym życiu, zniszczyły ich obiektywizm oraz zdolność krytycznej oceny sytuacji. Ich zachowanie to pokaz typowych, zwierzęcych odruchów; w istocie rzeczy, żenujący oraz ośmieszający ich jako mających wysokie mniemanie o sobie osobistości. Przejawy snobizmu, próżności czy megalomanii wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem czy zachowaniem pozorów. Chęć poznania tajników magii oraz rządania w sprawie ujawnienia prawdy o czarnej magii, kierowane do asysty Wolanda, były indywidualnymi i nielicznymi przejawami ostatnich resztek rozsądku, jaki pozostał zafascynowanej publiczności.
Prowadząca pokaz świta Wolanda, z wielką wspaniałomyślnością i ofiarnością, otwarcie zachęcała do aktywnego wzięcia udziału w pokazie magii. Za ich szarmanckim zachowaniem w stosunku do publiczności, kryła się chęć sprowokowania elity do ukazania swych najniższych reakcji i zachowań. Bowiem magowie pragneli, pod przykrywką pokazu magii, obnażyć wady i przywary moskiewskich bogaczy. Wykorzystali w tym celu ich słabe strony, takie jak materializm czy zamiłowanie do markowych ubrań. By samemu się nie zdemaskować, zachowywali się bardzo naturalnie i swobodnie. Gdy jednak ktoś spośród widzów żądał wyjaśnień, wówczas w ich zachowaniu wyczuwalna była nutka arogancji, pragnęli bowiem zachować odrobinę tajemniczości.
Orszak Wolanda wykazał się wielkim sprytem, zachowaniem zimnej krwi w każdej z sytuacji, tym samym nawiązując dobry kontakt z publicznością. Prowadzący wzbudzili zaufanie elit, znali prawdziwy charakter śmietanki, co też skrzętnie wykorzystali przy manipulacji widownią.
Wynik całego przedstawienia był wstrząsający. Spektakl doprowadził do demitologizacji elity, odkrył całą, smutną prawdę o czołówce moskiewskiego społeczeństwa.
Ośmieszona i skompromitowana publiczność okryła się hańbą. W przypadku pewnego małżeństwa, doszło nawet do dramatu rodzinnego - głowa rodziny została zdemaskowana jako niewierny mąż. Zdjęta maska jednego wieczoru, jest upokorzeniem na następne, długie lata.
Incydent w teatrze obfitował w wiele absurdalnych sytuacji: rozdawanie kosztownych kreacji i dodatków do garderoby za darmo, wypowiadanie się jednej osoby w imieniu ogółu czy też potwierdzenie posiadania żony dowodem osobistym, w celu odebrania dwóch par pończoch. Odczuwa się też wrażenie, że teatr nie jest miejscem na tego typu przedstawienie - powinien prezentować wyłącznie sztukę przez wielkie "S", a nie służyć jako miejsce, które będzie się kojarzyło publiczności z upokrzeniami, jakich w nim doświadczyli. Samo pojawienie się kota na scenie, który bynajmniej nie zachowuje się jak typowy zwierzak domowy, powinno wzbudzić podejrzenie widzów.
Zaprezentowane fragmenty wraz z pozostałą częścią powieści są pełne groteski, satyry oraz karykatury społeczeństwa. Mogło by się wydawać, że mamy dotyczenia z prężną metropolią, tymczasem Rosja, czy uściślając - Moskwa wraz z wszelakimi instytucjami zostaje ukazana w momentach chaosu, braku ładu, bezhołowia oraz dezintegracji.
Elity powinny kojarzyć się z dostojnością, opanowaniem, wysoką kulturą osobistą, a jak się okazuje, nie mają z tym nic wspólnego. Ukazane w krzywym zwierciadle społeczeństwo dalece odbiega od ideału, na jaki się kreuje.
P.S
Praca nie jest idealna. Zawiera błędy skałdniowe i stylistyczne. Dostałem za nią w II Lo ocenę dobrą.