Przypowieść o robotnikach w winnicy pochodzi z Ewangelii Mateusza. Oto mamy kilku robotników, którzy zostali zatrudnieni za jednego denara dziennie każdy. Kiedy doszło do wypłaty, ci, którzy zostali zatrudnieni najwcześniej, mieli pretensję, ze dostali tyle samo, ile ci, którzy pracowali najkrócej.
Reakcja pracowników była teoretycznie jak najbardziej naturalna. Obudziło się w nich poczucie niesprawiedliwości i wola walki o słuszną zapłatę. Rzeczywiście - w gruncie rzeczy należało im się o wiele więcej, niż dostali.
Jednakże należy także spojrzeć na to z drugiej strony - robotnicy zgodzili się na dane warunki i wiedzieli, że będzie tak, a nie inaczej w kwestii zapłaty. Jest to zatem nierozsądne z ich strony prosić o więcej, zgodnie z zasadą, że nie zmienia się zasad gry w trakcie jej trwania.
Tutaj pojawia się postać gospodarza - tłumaczy on zatrudnionym, że chce być sprawiedliwy, dobry i szczodry dla wszystkich jednakowo.
W stricte biblijnej interpretacji gospodarz jest alegorią Boga, zaś robotnicy - ludzi grzesznych. Przypowieść ta pokazuje, ze Bóg jest dobry i łaskawy dla wszystkich jednakowo, zaś jego miłosierdzie jest bardziej darem niż nagrodą wiec nie zależy od zasług, a bardziej od ogólnej oceny życia człowieka. Nie ważne jest wiec, jak długo pracował robotnik - ważne, czy swoją pracę wykonał solidnie i rzetelnie.
Pamiętając o uniwersalizmie przypowieści biblijnych, tak samo z resztą można to interpretować w kontekście otaczającej nas rzeczywistości. W świecie finansów i biznesu taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Zapominamy czasami o dobroci oraz rzetelności, chcąc jak najszybciej się wzbogacić. Wkrótce może się to jednak obrócić przeciwko nam.