Wstałam jak zwykle o siódmej. Ubrałam się i umyłam. W biegu zjadłam śniadanie i popędziłam do autobusu. W szkole byłam jak zwykle pierwsza. Dwadzieścia pięc minut przed lekcjami. Zawsze byłam tak wcześnie, bo strasznie nie lubię się spóźniać. Siedziałam sama w klasie. Powtarzałam słówka z rosyjskiego, ponieważ na pierwszej lekcji miałam sprawdzian. Po dziesięciu minutach do klasy wszedł jakiś chłopak. Nie znałam go. Chwilę później przyszedł drugi. Wyglądał na o wiele starszego od tego, który wszedł przed nim. W pewnym momencie zaczęli ze sobą rozmawiać. Mówili w jakimś dziwnym języku. Później przyszło jeszcze kilku chłopców. Jak się później zorientowałam wszyscy mówili po rosyjsku. Zadzwonił dzwonek. Brzmiał jakoś dziwnie, ale nie zwróciłam na to większej uwagi, bo u nas w szkole dzwonki za każdym razem dzwonią inaczej. Do klasy wszedł nauczyciel. Mówił tylko po rosyjsku. Wtedy zorientowałam się, że jestem w szkole, jaką w " Syzyfowych pracach" opisywał Żeromski. Odwróciłam się i zapytałam kogoś, co to za lekcja. Nie odpowiedział. W tym momencie poczułam jak ktoś mnie uderzył w tył głowy.Był to nauczyciel. Nie wiedziałam o co mu chodzi, przecież nie wyszłam z ławski ani nie gadałam głośno. W klasie zapanowała cisza. Nauczyciel wziął mnie bo katedry i zaczął odpytywać. Nic nie umiałam. Nawet nie potrafiłam powiedzieć, że nie umiem. W końcu koszmarna lekcja dobiegła końca. Kiedy chciałam wyjść, nauczyciel mnie przywołał do siebie jeszcez raz. Kazała mi zostać po lekcjach i sto razy napisać na tablicy po rosysku: nie umiem, jestem głupio, nie umiem. Wtedy przypomniało mi się,ż e w tamtych czasach uczyli się tylko chłopcy. Pszłam nad staw, który był niedaleko szkoły i rozmyślałam nad tym, dlaczego on nie poznał, że ja jestem dziewczyną. Wtedy spojrzałam w lustro wody. Wszystko było jasne. Kilka dni wcześniej byłam u fryzjera i miałam krótkie włosy. zostałam po lekcjach i pisałam na tablicy za karę. Po każdym napisanym słowie liczyłam ile jeszcze zostało mi do końca. Zrobiłam się śpiąca. Niestety musiałam pisać. Liczyłam. Jezcze tylko dziesięć, dziewięc, osiem, pięć. W tym momencie poczułam czyjąś rękę. Jak z zaświatów usłyszałam głos mojego brata." Masz tylko pięć minut do odjazdu autobusu!Wstawaj!!" Powoli zwlokłam się z łóżka, poszłam się umyć i ubrać. Na szczęście to był tylko zły sen. Tego dnia pierwszy raz się spóźniłam. Weszłam równo z dzwonkiem. Nie zdążyłam się nauczyć do sprawdzianu, ale na szczęście pani zachorowała i nie było lekcji rosyskiego(rusyfikacji!)