Stworzenie człowieka
Majowie mieli bardzo ciekawe mity dotyczące powstania człowieka: Bogowie kilkakrotnie próbowali ulepić człowieka z gliny, drewna i słomy. Gdy stworzone w ten sposób istoty okazały są zbyt głupie, by należycie oddawać cześć bogom, zostały wytępione potopem; potomkowie nielicznych uratowanych wdrapali się na drzewa i przemienili w małpy. W końcu człowiek został ulepiony z mąki kukurydzianej i krwi, a bogowie zasiedli w chwale i kazali mu oddawać sobie cześć. Majowie ze wszystkich sił starali się zaspokoić wymagania swoich bogów, pragnąc sobie zasłużyć na niebo, gdzie nikt nie musiał pracować nad uprawą kukurydzy, i bojąc się piekła, gdzie panowało lodowate zimno.
Inna wersja tego mitu jest bardziej rozbudowana być może nieco schrystianizowana. W niebie panowało czterech bogów, którzy siedząc na tronach pilnowali świata znajdującego się pod nimi. Pewnego razu, Żółty Pan, zaproponował, by stworzyć człowieka, który cieszyłby się ziemia i nią opiekował. Bogowie się zgodzili. Pan wziął bryłę żółtej gliny i zrobił z niej człowieka. Stworzenie okazało się słabe, rozpuściło się w wodzie i nie potrafiło stać pionowo. Wówczas Pan czerwony zaproponowałby stworzyć człowieka z drewna. Wziął gałąź drzewa i wyrzeźbił z niej ludzki kształt. Rozpoczęły się testy. Wpierw sprawdzono czy podobizna człowieka będzie pływała – te próbę zaliczyła bez problemu. Następnie sprawdzono czy będzie stał pionowo, co również przeszło bez problemów. Niestety ostatnia próba – próba ognia – zakończyła się spaleniem podobizny. Bogowie poczęli ponownie się zastanawiać, jakiego materiału użyć by człowiek był doskonały. Czarny Pan zaproponował stworzenie człowieka ze złota. Był piękny, świecił w słońcu i przetrwał wszystkie próby. Bogom spodobała się taka postać i mimo że nie umiała mówić, czuć, ruszać się oraz czcić swoich bogów postawili go na ziemi. Czwarty z bogów, Bezbarwny Pan, niezadowolony z takiej postaci, postanowił stworzyć człowieka ze swego ciała. Odciął palce u lewej ręki i zrzucił je na ziemię, gdzie wyrośli z nich ludzie. Byli tak mali, że bogowie zasiadający na swoich tronach ledwie ich widzieli. Wyglądali oni jak zapracowane mrówki. Ludzie stworzeni z Bezbarwnego Pana czcili swoich bogów, składali im dary, czym radowali bogów. Pewnego razu człowiek posiadający ciało spotkał człowieka ze złota. Gdy go dotkną poczuł jedynie zimno i zauważył, że nie porusza się ani nie mówi. Mimo to człowiek z ciała postanowił zaopiekować się człowiekiem ze złota i dzięki jego dobroci ten drugi ożył – mógł mówić, ruszać się, myśleć. Począł wychwalać dobroć bogów ich wielkość i uczynność. Bogowie słysząc te słowa popadli w zachwyt i nazwali człowieka złotego bogatym a człowieka z ciała biednym i nakazali, by ten pierwszy zawsze opiekował się biednym. Gdyby tak się nie stało czekała go śmierć. Od tego też momentu człowiek bogaty nie jest wpuszczany za bramy nieba pod warunkiem, że nie przyniesie go tam człowiek biedny, którym się za życia opiekował.
Koniec świata