W XIX wieku Wielka Brytania była największą potęgą kolonialną. Za panowania królowej Wiktorii 1/4 globu należała do Brytyjczyków. Mieli oni swoje posiadłości w Azji, Afryce, a także na kontynentach amerykańskich. Jednak za brytyjskim kolonializmem krył się wyzysk. Największym miastem robotniczym w Anglii był Manchester. Na wzgórzach górowały ogromne manufaktury, dookoła nich budowano niechlujne domy i uliczki nad którymi unosił się brud i dym. Każdy w takim miejscu wyglądał tak samo, robotnicy wstawali o 5 rano i pracowali do 7 wieczorem. Do domu wracali na skromny posiłek, zazwyczaj była to kawa, herbata, ziemniaki z masłem lub smalcem. Cały ten wysiłek i poświęcenie wystarczał na skromne życie. Najsmutniejszym widokiem dla przechodniów były jednak dzieci. głodne, nie umyte biegające w brudnych ubraniach. Radość ich spojrzeń ukazywała chwilową iluzję, każdy dzień beztroskich zabaw przybliżał ich do dnia w którym rodzice poślą je do pracy. Pozostawione bez szkół, nauki kościoła czy opieki rodzicielskiej. W wieku 12 lat większość z nich kradnie, żebrze, lub oddaje się za pieniądze. Mniejsze dzieci zatrudniano w kopalniach, ponieważ mieściły się w wąskich korytarzach. Pracodawcy płacili im znacznie mniej niż dorosłym, którzy także pracowali za marne grosze. Właściciele manufaktur wychodzili z założenia, że wysokie zarobki tylko rozleniwiłyby pracowników, jednak najważniejszym argumentem jakim kierowali siś pracodawcy był szybki zysk. Sytuacja angielskich robotników znacznie się poprawiła po 1802 roku kiedy angielski parlament wprowadził ustawy fabryczne między innymi poprawiono normy sanitarne, ustanowiono inspekcję fabryczną, a w 1833 roku wydano zakaz pracy dzieci do lat dziewięciu, a dzienny czas pracy młodzieży do lat osiemnastu zmniejszono do dwunastu godzin.