Antypedagogika-2 godz.
1. Czołowi przedstawiciele.
2. Podstawowe założenia antypedagogiki.
3. Dokonaj krytycznej oceny antypedagogiki.
Literatura:
1. Gałkowski S., Założenia, implikacje i konsekwencje antypedagogiki, ,,Kwartalnik Pedagogiczny” 1993, nr 3.
2. Frindt A., Antypedagogika we współczesnej szkole, ,,Kwartalnik Pedagogiczny”2000, 3-4.
3. Schoenebeck H., Antypedagogika w dialogu, Kraków 1994.
4. Śliwerski B., Współczesne teorie i nurty wychowania Kraków 2001, s. 325- 348.
5. Śliwerski B., Antypedagogika, ,,Kwartalnik Pedagogiczny” 1990, nr 1.
1. W 1974 roku Heinrich Kupffer był pierwszym pedagogiem niemieckim, który przez analogię do nowego humanistycznego nurtu w psychiatrii jakim była antypsychiatria wprowadził do pedagogiki pojęcie antypedagogiki.
Z antypedagogiką utożsamiani są niemieccy uczeni Ekkehard von Braunmuhl i Hubertus von Schoenebeck, natomiast pozostałych a przypisanych do niej twórców łączy niezgoda na intencjonalne (czyli dyrektywne) wychowanie dzieci i młodzieży. Należą do nich tacy twórcy jak: Alice Miller, Helmut Ostermayer, Wolfgang Hinte, Chistine Rochefort. Nie używają oni i nie stosują nazwy antypedagogika, pomimo to kojarzeni są z tym prądem.
Szkołę skrajnie krytyczną reprezentują Ekkehard von Braunmühl, Alice Miller, John Holt, Christiane Rochefort, Heinrich Kupffer i Ernst Xylander; a szkołę idealizacyjną - Hubertus von Schoenebeck, Carl Rogers, Frederic Leboyer i Wolfgang Hinte.
Carl Bereiter, Bogusław Śliwerski, Stanisław Ruciński
Jako pierwszy tę nazwę użył Ekkehard von Braunmuhl w swej książce pt.: „Antypedagogika” (1975 roku), w której zaprezentował teorię przeciwna pedagogicznej teorii człowieka i zawarł przesłanki nowej koncepcji.
2. Antypedagogika to nowy współczesny nurt edukacyjny, określany też jako filozofia życia i współżycia ludzi u progu XXI wieku.
Antypedagogika to zniesienie wychowania - teoria przeciwna do pedagogicznej, nie jest negacją pedagogiki, lecz innym systemem bazującym na innym obrazie człowieka (jest to egzystencjalna i psychologiczna strona Ruchu Praw Dziecka), a także synonim praktyki i sposobu życia ludzi wolnych od wychowania.
Antypedagogika dzięki takim ludziom jak: Ekkehard von Braunmuhl i Hubertus von Schoenebeck, uzyskała własny, autentyczny kształt i błyskawicznie rozprzestrzeniła się po Europie. Jest ona również szczegółowym niemieckim wkładem w Ruch Praw Dzieci i stanowi pełen system, a także oznacza ogromny przełom w wychowaniu i pedagogice.
Ruch Praw Dziecka, który jest podstawą antypedagogiki powstał na początku lat siedemdziesiątych naszego stulecia z tradycji amerykańskiego ruchu praw obywatelskich. Głównym celem ruchu jest równouprawnienie: każdy człowiek od chwili urodzin jest suwerenną istotą. Wynika z tego podstawowy postulat zapewnienia młodym ludziom wszelkich praw i przywilejów jakie przysługują dorosłym. Do momentu przyznania pełnych praw człowieka i obywatela, dzieciom będzie się dziać krzywda. Nie można nikomu przyznawać najbardziej podstawowych praw, ponieważ istniały one zawsze np. prawo do decydowania samemu o swej nauce, prawo do zmiany miejsca zamieszkania, itp. Założeniem antypedagogiki (obrońcy praw dziecka) jest praca nad przemianą społeczeństwa pedagogicznego w kierunku antypedagogicznego.
Znakiem firmowym nowego stylu współistnienia dwóch pokoleń jest przyjaźń z dziećmi, którą urzeczywistniają ludzie w oparciu o własną wiedzę i własną suwerenną mądrość. Pragną oni w taki właśnie sposób żyć ze swoimi dziećmi. Antypedagogika jest szczególnym wkładem w ruch praw dzieci, stanowi na tyle pełny system i oznacza tak ogromny przełom w wychowaniu i pedagogice, że uważana jest przez swoich współwyznawców i zwolenników za podstawę nowych stosunków międzyludzkich.
U podstaw antypedagogiki leży przede wszystkim inna koncepcja człowieka niż ta, którą można znaleźć w tysiącletniej kulturze pedagogicznej.
Antypedagogiczny obraz człowieka zawiera przeciwstawne (do pedagogicznego) przekonania, że: „dziecko z pewnością jest zdolne już od urodzenia wyczuwać to, co jest dla niego dobre”. Natomiast pedagogiczny obraz człowieka prowadzi do postawy roszczeniowej: „ja wiem lepiej niż ty, co jest dla ciebie dobre”. Jest to różnica bezkompromisowa i radykalna nie zmieniająca stref pośrednich. Odpowiedzialność dorosłego jako reprezentanta dziecka zostaje odrzucona i zamiast odpowiedzialności za ciebie - obowiązuje odpowiedzialność za siebie. Dzieci zatem nie muszą dopiero się uczyć przejmowania odpowiedzialności za siebie, są do tego zdolne już od samego początku. To nie dorosły, lecz dziecko ma za zadanie wyczuwanie i informowanie o tym, co jest dla niego dobre i czego mu potrzeba. Dorosłemu pozostaje więc wspomaganie dziecka w realizacji życzeń postrzeganych i wyartykułowanych przez nie same, tak długo, jak chce i może to czynić (nie dając się wykorzystywać). Postrzega siebie jako przyjaciela dziecka, a nie jego wychowawcę - jego mottem jest wspieranie zamiast wychowania. Kto zatem sądzi, iż musi zamiast dziecka wyszukiwać i narzucać mu to, co jest dla niego dobre, nie uznaje faktu, iż dziecko samo jest do tego zdolne - rani go mocno psychicznie. Przez taki egzystencjalny punkt widzenia doprowadza do tego, że w tak dorastającym człowieku rozwija się nienawiść i agresja do innych i samego siebie - twierdzą antypedagodzy.
Antypedagogika odnosi się do psychicznego wymiaru relacji dziecko-dorosły, nie jest natomiast przedmiotem jej koncepcji, czy np. rzeczy, społeczeństwo, życie, śmierć itd. - wychowują. Podstawowym założeniem antypedagogiki jest odrzucenie roszczenia do wychowania (tzn. „ambicji pedagogicznych”). Obowiązuje tu fundamentalna zasada, iż mały człowiek nie jest istotą, którą należałoby wychowywać (nie jest homo-educandus). W nowej relacji, wychowanie tj. zachowanie obciążone roszczeniem wychowawczym, zastąpione zostaje wspieraniem.
Podstawą wsparcia jest jego dobrowolność tzn., że nie tylko reagujemy na prośbę o wsparcie, lecz również sami możemy ofiarować swoją pomoc. Młodzi ludzie, którzy są pewni naszego wsparcia, wiedzą, że ich Ja jest bezpieczne, a ich suwerenność nie jest ograniczona (jak dzieje się w relacji wychowawczej). Mogą skierować całą swą energię na poznanie i badanie siebie oraz świata, zamiast tracić ją na obronę przed roszczeniem: wiem co dla ciebie jest najlepsze. Wspieranie wymaga równouprawnienia - jest to spotkanie dwóch autorytetów (autorytetu dziecka i naszego).
Dorośli nie potrafią ujrzeć dzieci jako odpowiedzialnych i decydujących o sobie ludzi. Akceptują społeczną normę twierdzącą, że to dorośli są odpowiedzialni za dzieci. Pozwalają, aby w relacji z dziećmi paraliżowało ich natrętne poczucie odpowiedzialności za nie - takie jest stanowisko pedagogiki. Natomiast antypedagogika odrzuca paraliżujące poczucie odpowiedzialności za dzieci przyjmując nowy rodzaj odpowiedzialności: - szanuję prawo do samostanowienia i odpowiedzialności za siebie, młodych ludzi i czuję się odpowiedzialny wobec tego prawa. Wzrastanie w atmosferze, w której dorosły czuje się odpowiedzialny za dzieci rodzi agresję. „Jestem odpowiedzialny za ciebie”, oznacza; „ty jeszcze nie jesteś odpowiedzialny za siebie”. Takie stanowisko przynosi straszne skutki - twierdzą antypedagodzy, ponieważ dzieci tracą wiarę w siebie, przestają się lubić i z czasem zatracają naprawdę swoje własne poczucie odpowiedzialności. Tracą również zaufanie do innych ludzi, w tym najbliższych mu dorosłych, ze zniszczoną wiarą w siebie i nadwątlonym zaufaniem do innych ludzi, wkraczają w świat dorosłych, aby samemu podjąć się wychowania swoich dzieci z pedagogicznych pozycji. Antypedagogika uświadamia nam, że istnieje konstruktywna alternatywa dla takiego widzenia świata. „Jesteśmy bowiem od samego początku odpowiedzialni za siebie i pełni samoakceptacji, potrafimy też akceptować innych”. Każdy jest odpowiedzialny za siebie i nikt nie może za niego przejąć tej odpowiedzialności. Odpowiedzialność za siebie jest traktowana jako niezbywalna część każdego człowieka. Można wprawdzie wierzyć i żyć w zgodzie z tym, że możliwe jest oddanie komuś odpowiedzialności za siebie. Nie odpowiada to jednak rzeczywistości. Antypedagogika odrzuca odpowiedzialność wychowawczą za dziecko, chce by dzieci uczynić w każdym względzie panami swej sytuacji. Antypedagodzy uważają również, że pedagogiczna „odpowiedzialność” jest tylko pretekstem do panowania nad dziećmi. Nikt jednak tak naprawdę nie może uwolnić się od odpowiedzialności przed sobą (także dziecko) i nikt nie może w rzeczywistości ująć lub odebrać nawet kawałeczka tej odpowiedzialności.
Zaufanie zaś antypedagodzy uważają za podstawową wartość nowej relacji. Z jednej strony nowa relacja przepełniona jest głębokim zaufaniem, z drugiej zaś dopiero obecność tego zaufania umożliwia jej powstanie. Nowe zaufanie zaczyna się ode mnie samego. Zaczynam sobie wierzyć, ufać - co może przejawiać się w różny sposób: „lubię siebie”, „nie musze się zmieniać”, „jestem pełen miłości i chętnie obdarzam miłością innych”. Nowe zaufanie wyzwala nas i sami określamy sposób, w jaki chcemy żyć. Wszystko, co antypedagogika mówi o dzieciach dotyczy również dorosłych. Dorośli mogą korzystać z antypedagogiki nie tylko po to, aby budować nowe relacje z dziećmi, lecz także aby pomóc samym sobie. Dorośli, którzy otwierają się na twierdzenia antypedagogiki, przypominają sobie wielkie prawdy utracone przez nich w procesie wychowawczym. Moc zawarta w poczuciu równej wartości wyzwala także dorosłych: „możesz kochać siebie takim, jakim jesteś i w pełni odpowiadasz za siebie”. Innymi oczami spostrzegają teraz swoje dzieciństwo, widzą po raz pierwszy, że uformowana wówczas osobowość nie jest czymś nieodwracalnym, że została ukształtowana przez wytwory wyobraźni ówczesnych dorosłych i „czego naprawdę chcę?” - to pytanie wskazuje dorosłym drogę ku wolnemu od wychowania życiu. Antypedagogika umożliwia dorastać dorosłym do harmonijnego życia ze sobą samym i światem - tak uważają jej twórcy.
Ludzie od chwili narodzin są w konstruktywny sposób istotami społecznymi. Potrzebujemy życzliwości, wspólnoty, w której żyjemy, naszych rodziców, przyjaciół, partnera. Akceptacja ze strony innych jest dla nas niezmiernie ważna. Dbamy o dobro drugiego człowieka, gdyż jego zadowolenie dobrze na nas oddziałuje. Jesteśmy w sposób konstruktywny istotami społecznymi i dla naszego własnego dobra - dbając o samego siebie, dbam jednocześnie o drugiego człowieka, który jest przecież częścią mnie - głosi jedna z przesłanek antypedagogiki.
Dzieci przez antypedagogów są identyfikowane jako potrzebujące wychowania. W swoim założeniu antypedagogika zwraca się na przeciw kształceniu i nie na przeciw nauczaniu, lecz jedynie przeciw wychowaniu i jego instytucji - pedagogiki. Wychowanie proponowane przez tradycyjną pedagogikę uważa się za nietolerancyjne, nieufne, totalitarne, zmierzające do pozbawienia własnego Ja. To wszystko skłania, by uznać je za zbędne i wręcz wrogie dziecku. Przyznając dzieciom prawo do samodzielnego wyboru nauki, nie ingerujemy w ich prawo do tego i nie pozostawiamy ich na pastwę losu. Przekazujemy im wiedzę, a dzieci mogą ją sobie przyswoić, a więc nauczyć się jej, bądź ją odrzucić. Przyswoić oznacza, że informuję wyczerpująco o danej sprawie, ale nie oczekuję i nie wymagam jej przyswojenia. Nie ma tu ani ingerencji w sprawy drugiego człowieka ani roszczenia pedagogicznego - twierdzą antypedagodzy. Czy można przekazać dzieciom ten ogrom wiedzy nie postępując wychowawczo, nie ingerując w ich (dzieci) samodzielne decyzje odnośnie nauczenia się bez roszczeniowej postawy? - pytają pedagodzy. Bez roszczenia pedagogicznego można osiągnąć znacznie więcej, gdyż dzieci mogą się skoncentrować na informacji a jednocześnie nie muszą konfrontować się z atakami na ich suwerenność. Poza tym do przekazywania informacji dochodzą elementy komunikacji i uczucia związane z ich przekazem.
Dzieci powinny się czegoś nauczyć, lecz w formie, w której treści nauczania podawane są bez jakiegokolwiek roszczenia do wychowania. Młodzi ludzie powinni mieć prawo do kontrolowania swojej nauki i, to te dzieci będą chodzić do szkoły z wolnym od lęków nastawieniem: „nie musimy zdobywać dobrych ocen, jesteśmy po to by sprawdzić, co może nas zainteresować. Żaden nauczyciel nie może zmusić nas do nauki, chodzimy do szkoły z ciekawości i nikomu nie wolno nas straszyć. Lubimy się uczyć z nauczycielami, którzy nas akceptują i z tymi, z którymi możemy się dogadać”.
Antypedagogika pozostaje zobowiązana rozumowi, nie musi z tego powodu podobnie jak wychowanie ograniczać się do subiektywności. Każda jednostka decyduje sama i czuje sama co jest dla niej dobre, co jest dla niej rozsądne a zatem i o tym, czym ma być rozum. To, czego uczymy się rozumowo, jest na pewno poddane woli jednostki, dotyczy to dorosłych tak samo, jak i dzieci.
Antypedagogika nie odrzuca także moralności, lecz tylko jej wariant pedagogiczny (odrzucany jest czyn moralny spoczywający na bazie pedagogicznego obrazu człowieka) i wynikające z tego roszczenia: ja wiem lepiej niż ty .... Uważa, że przez kształtowanie sumienia nastąpi niewolnictwo, a temu będzie się gwałtownie przeciwstawiała, wprowadzając swój sposób widzenia.
Antypedagogika jest usposobiona optymistycznie do cywilizacji, gdyż stawia na człowieka konstruktywnego społecznie i jego wyzwolenie od pedagogiki. Inni ludzie traktowani są jako część własnego świata. Subiektywność i aspekt społeczny nie są dla antypedagogiki sprzecznościami. Stawia na ów konstrukcyjny potencjał w człowieku, jaki mimo wszelkiej „obiektywności stosunków” posiada człowiek przez całe życie (nawet dorośli i wychowani ludzie) i jak się daje uwolnić od pedagogicznego ucisku.
Antypedagogika nie uznaje wpływu norm społecznych na rozwój osobowości dziecka. Przymus społeczny jest dla niej wyraźnym, stale opartym na fizycznej przemocy zainteresowaniem innych realizujących swój sens życiowy - niczym więcej. W przypadku konfliktów interesy dorosłego są nie mniej ważne od interesów dzieci. Interesy partnerów konfliktu (czy dorosłych, czy też dzieci) nie są nigdy uzasadnione inaczej, lecz są zawsze równoprawne. Dzięki temu równemu nastawieniu zapobiega się demoralizującemu, psychicznemu zranieniu dziecka, nawet jeśli już zostało ono zmuszone do zachowania niechcianego.
Nie mniej istotne jest to, w jaki sposób antypedagogika reaguje na sytuacje zagrożenia. Wartość nowego współistnienia mierzy się sytuacjami zagrożenia. Urzeczywistniając nowe relacje stajemy wciąż na nowo wobec trudnych pytań i problemów, na które nie ma gotowych odpowiedzi, jako że przyjaźń z dziećmi nie jest żadną metodą, lecz postawą wobec nich. Z antypedagogicznego punktu widzenia motto: „pozwólcie dzieciom robić, co im się podoba” - przypomina o tym, by nie ingerować w wewnętrzny system dziecka. Dzieci dysponują siłą do wyczuwania tego, co jest dla nich najlepsze niezależnie od tego jakie katastrofy, by się nie wydarzyły. Dorosły antypedagogiczny rozprawia się z zauważonym przez siebie zagrożeniem dla dziecka. Byłoby dla niego bez sensu, by w pełni obaw i trosk bezczynnie przyglądał się jak dziecko wspina się po drabinie, zażywa narkotyki, pali papierosy, czy pije alkohol. Nie narzuca jednak dziecku psychicznie swego stanowiska, szanuje jego prawo do samostanowienia.
Antypedagodzy uważają, iż palenie i alkohol szkodzą, lecz nie ich sprawą jest narzucać innym, w tym również dzieciom i młodzieży swego zdania. Nie mieszają się do spraw dzieci, nie dramatyzują, nie czynią z tego sprawy prestiżowej. Przy stosownej okazji mówią co sądzą o szkodliwości palenia, picia, czy narkotyzowania się. Jeżeli chcieliby coś się dowiedzieć na temat szkodliwości tych używek odsyłają do odpowiednich lektur, filmów itp. Dorośli, którzy wciąż na nowo próbują walczyć z tym, w rzeczywistości uniemożliwiają konstruktywne rozwiązanie problemu. Ich niepożądane działania spowodowały, że ten obszar przeistoczył się w pole walki i właśnie dlatego tak wiele dzieci i młodzieży nie może zerwać z tymi nałogami. Każdą jednak sprawę należy rozpatrywać całościowo, zależy tu wiele od stopnia zagrożenia życia. W zależności od tego zmienia się troska o dzieci. Nie chcemy jednak obciążać tych dzieci dodatkowo naszymi lękami. Rzecz bowiem w tym, aby ująć dziecku ciężaru, z którym się zmaga. W sprawach alkoholu, narkotyków zajmujmy się przyczynami nałogu, w kwestii palenia pozostawiamy w spokoju.
Najbardziej jednak dramatycznie przedstawia się sprawa, gdy mamy do czynienia z samobójstwem. Przyznając drugiemu człowiekowi prawo do samostanowienia o sobie, nie możemy zabronić dziecku, czy chce ono żyć czy też nie. Szacunek dla drugiego człowieka zakłada również szacunek dla wybranej przez niego śmierci. Antypedagogika broni się przeciwko roszczeniu, będącym zazwyczaj maskowanym przejawem pragnienia dominacji nad drugim człowiekiem (to znaczy, gdy ktoś chce wbrew jego woli za wszelką cenę utrzymać go przy życiu). Antypedagodzy uważają bowiem, że każdy, dziecko lub ktokolwiek inny, jest zdecydowany zakończyć swoje życie, urzeczywistni swoją decyzję tak czy inaczej. Akceptują taką decyzję, tak jak akceptują fakt, iż dzieci od nas odchodzą, a nasz żal i smutek zakorzenione są w szacunku jaki żywimy do tych ludzi i ich decyzji.
Antypedagogika nie różnicuje ludzi na lepszych i gorszych. Nie dzieli na tych co błądzą, tych co zawsze mają rację, na tych co są w zgodzie z prawem i w konflikcie. Naczelny postulat to być w zgodzie ze sobą, nie narzucać, szanować wewnętrzny świat bliźniego nawet tego najmniejszego, pogrążonego w patologii, pokrzywdzonego fizycznie, duchowo i moralnie, bo być może to on ma rację a nie ja, nie my wychowawcy, ustawodawcy i władcy - być może racja jest po jego stronie.
Studiowanie antypedagogiki czy nawet zetknięcie się z jej przesłankami, budzi dość sprzeczne uczucia: niepokoju i ufności, lęku i zachwytu, podziwu i przerażenia, ufności i niewiary. To nowa sytuacja związana z przechodzeniem od „pedagogicznego przymusu” do antypedagogicznej swobody - stwarza lub stwarzać może u pedagogów, nauczycieli, wychowawców poczucie niepokoju, braku stabilności. Oferta sformułowana przez antypedagogikę wydaje się interesująca tylko w dość specyficznych warunkach tzn. gdy nie ma zbyt wyraźnej agresji, przemocy, zła, które wynika z tego, co jest przedmiotem nienawiści antypedagogicznej to znaczy dominacji, władzy w stosunkach międzyludzkich.
Funkcjonowanie antypedagogiki w znacznym stopniu zaburza działalność uczonych zajmujących się wychowaniem, kształceniem dzieci i młodzieży. Antypedagogika odbiera również pewność badawczą, wprowadza elementy sceptycyzmu i wątpliwości w działalność uczonych. Odbiera także sens tworzenia pedagogiki praktycznej, która może być podstawą do rozstrzygnięć w praktyce edukacyjnej i może to wpłynąć niekorzystnie na dzieci i młodzież. Brak pewności, chwiejność, niepokój nie sprzyjają podejmowaniu przez pedagogów, wychowawców, nauczycieli ważnych dla życia i rozwoju młodzieży decyzji. W tej nieokreślonej, niepewnej i rozchwianej sytuacji (związanej z funkcjonowaniem antypedagogiki), osoby związane z działalnością pedagogiczną, odczuwają i odczuwać mogą potrzebę ładu, uporządkowania i solidnych układów i punktów oparcia, jakie zapewni im tradycyjna pedagogika.
3. Antypedagogikę krytykuje się za jej poglądy oraz zarzuca następujące rzeczy:
1) Niesłusznie przeciwstawia się antypedagogikę wychowaniu zwanego urabianiem. Współcześnie wychowanie jest prowadzone w formie dialogu, wyzwolenia, wspierania. Obciążenie pedagogiki negatywnymi aspektami wpływów osobowościowo- twórczych przy pominięciu pozytywnych stron oddziaływania pedagogicznego, prowadzi do bardzo uproszczonej wizji świata.
2) Wyobrażenie o wyzwoleniu dzieci od wychowania jest iluzją, ponieważ nie bierze się pod uwagę swobody i przymusu, prawa i obowiązków, jednostki i społeczeństwa. Dziecko powinno się wychowywać, bo w przeciwnym razie wszystko wymknie się spod kontroli. W trakcie socjalizacji dziecko uczy się pewnych reguł postępowania, konformizmu, ponieważ w przeciwnym razie może dojść do wielu wypaczeń i kiedy już dorośnie może mieć problemy z odgrywaniem roli społecznej. Powierzonej mu przez społeczeństwo.
3) W antypedagogice dostrzega się „nienawistną” wizję dorosłości. Popełnia ona błąd przenosząc ideał człowieka dorosłego jako człowieka wolnego, w pełni rozwiniętego, autonomicznego dla dziecko, twierdząc, że typowe dziecko właśnie takie jest. Błędne jest, zatem odwrócenie piramidy rozwojowej człowieka i zakwestionowanie sekwencji rozwojowych przez przypisanie szczytu dorosłości dziecka.
4) Antypedagogika wychodzi z założenia, że dziecko lepiej wie, co dla niego jest dobre i umie dokonać wyboru. Natomiast psychologia stwierdza, że rozwój dziecka wymaga stworzenia mu pewnych warunków oporu. Muszą zaistnieć określone momenty napięcia, czyjejś ingerencji. To dorosły powinien lepiej wiedzieć, co dla dziecka jest dobre a co złe.
5) Mówicie o tym, „że nie jest możliwa metateoria, będąc arbitrem dla oceny antypedagogiki”, wydaje się nie dorzeczna, ponieważ nie uwzględnia specyfiki pedagogiki i uchybia celu, który chce się przy jego pomocy udowodnić. Socjolog nie deklaruje intencji w budowanie społeczeństwa tylko za pomocą pewnych narzędzi próbuje zbadać, przyglądnąć się, jakie relacje zachodzą i jakie przebiegają między ludźmi.
6) Nie jest prawdą, że pedagogika głosi konieczność wychowania a antypedagogika ogłasza konieczność nie- wychowania. Któż nie powiedziałby ‘to dobrze, tak wychowywać swoje dziecko, żeby nie trzeba było go bić, krzyczeć na nie, żeby było szczęśliwe itd.”- jest to słuszne jedynie praktycznie, chociaż iluzorycznie teoretycznie. Antypedagogika ze względu na intencje praktyczne, chce się odciąć od mitycznej „czarnej pedagogiki”
7) Sytuacje antypedagogiki można porównać z sytuacją medycyny niekonwencjonalnej. Może być skuteczna i wartościowa, chociaż może burzyć nasze konwencjonalne wyobrażenia o dopuszczalnym sposobie ingerowania w sytuacjach trudnych. Nie wynika z tego, że sposób uzasadniania, budowania teorii do owych zabiegów niekonwencjonalnych ma jakąś wartość teoretyczną.
8) Antypedagogika zabiera pedagogom prawo działania, ale także prawo intencji do wychowania. W pedagogice nie ma takiego prawa by dzieci zniewalać, przymuszać, narzucać im swoje własne wartości, bo one są lepsze. To wyzwanie musi zaistnieć, aby z nim dyskutować i by móc uświadomić sobie obszary zła, które są w pedagogach na różnych poziomach refleksji o wychowaniu. Dlatego ważne jest zaistnienie antypedagogiki i jej rekonstrukcji.