Mieszkańcy jednej ze wsi w okolicach Krakowa skarzą się na panujące tam srogie warunki. Śnieg, który padał w ciągu ostatnich czterech dni, zasypał wszystkie prowadzące do wsi drogi. Nie można po nich przejechać samochodem, a odśnieżanie dróg zajęłoby kilka godzin. Można się tam dostać jedynie helikopterem.
Pani Zofia K., mieszkanka tutejszej wsi, mówi: "Nie dość, że drogi są całe zasypane, to prądu też nie ma". Przyczyną zerwania linii energetycznych były łamiące się drzewa. Elektrycy informują, że naprawa linii energetycznych potrwa nie krócej niż tydzień. Trzeba będzie również usunąć połamane drzewa. Zamiecie śnieżne spowodowały wiele kolizji i wypadków.
Czy wieś poradzi sobie pieniężnie ze szkodami? Pani Joanna C., koordynator służb w sztabie kryzysowym, odpowiedziała: "Mam taką nadzieję, ale sami nie podołają temu zadaniu. Jestem pewna, że będą potrzebowali więcej pieniędzy, niż oszacowaliśmy". Pobliskie miasteczka starają się pomóc finansowo mieszkańcom wsi, których zarobki są bardzo niskie. Niektórzy z nich pracują w Krakowie, lecz z powodu zasypania dróg nie będą oni mogli dotrzeć do pracy. Kilka rodzin straciło dach nad głową w dosłownym znaczeniu z powodu oberwania się stopów od nadmiaru zalegającego śniegu na dachu. Jedynym pozytywem jest fakt, i we wsi nie brakuje wody i pożywienia.
Mieszkańcy wsi starają się być samodzielni i radzić sobie jak najlepiej. Oczekują niecierpliwie na odśnieżenie dróg i naprawę linii energetycznych.