Obieg okrężny w gospodarce
Wyobraź sobie, że uniosłeś się w przestworza i patrzysz z góry na gospodarkę przez specjalny teleskop ekonomiczny, który pokazuje, jak dobra, pieniądze i usługi krążą w gospodarce. Teleskop ten ma trzy zakresy, które pozwalają skoncentrować się na podstawowych podmiotach gospodarki. Nad pierwszym przyciskiem jest napis: Naciśnijmy go : zobaczmy, co widać.
Gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa. Konsumenci to ludzie wykorzystujący dobra i usługi w celu zaspokojenia swoich potrzeb. Wszyscy z nas są konsumentami, a ekonomiczny termin: gospodarstwo domowe odpowiada mniej więcej pojęciu rodziny.
Obraz z naszego teleskopu przedstawia rysunek 16-1. Widać na nim przepływ czynników produkcji od gospodarstw domowych do przedsiębiorstw. Zostają one wykorzystane do produkcji dóbr i usług, które przepływają do konsumentów. Za dostarczone przedsiębiorstwom czynniki produkcji otrzymujemy zapłatę w formie płac, zysków, odsetek, czynszów.
Zarobione pieniądze przeznaczamy na zakup dóbr i usług dostarczanych przez przedsiębiorstwa. Zauważ, że pieniądze płyną w przeciwnym kierunku niż strumień czynników produkcji i towarów.
Do obiegu okrężnego włączamy państwo, trzeci ważny podmiot gospodarki - funkcjonujący razem z gospodarstwami domowymi i przedsiębiorstwami (rysunek 16-2).
Tutaj również widać strumień usług, który płynie od gospodarstw do państwa. Usług tych dostarcza¬ją ludzie (w tym także twój nauczyciel) pracujący w różnych instytucjach publicznych. W przeciwną stronę płyną usługi świadczone przez państwo obywatelom. Od gospodarstw do państwa płyną podatki, w odwrotnym kierunku zaś państwo przesyła płatności w formie płac, zasiłków dla bezrobotnych itd.
Podobny strumień pieniędzy i zasobów przepływa w przeciwnych kierunkach między przedsiębiorstwami a państwem. W wewnętrznym kręgu widać przepływ dóbr i usług od przedsiębiorstw do państwa oraz usług świadczonych dla przedsiębiorstw przez rząd. W zewnętrznym kręgu znalazły się płatności za zakupy rządowe, które otrzymują przedsiębiorstwa, oraz podatki, które płyną do kasy państwa.
Kiedy naciśniemy trzeci przycisk, ujrzymy obraz całej gospodarki Widać trzech głównych
aktorów sceny ekonomicznej i przepływy pieniędzy oraz zasobów, które je wzajemnie
łączą.
Obieg okrężny a produkt krajowy brutto. Wartość dóbr i usług wyprodukowanych w ciągu danego roku w gospodarce to produkt krajowy brutto (PKB). Dobra i usługi wliczane do PKB są tymi samymi, które obserwowaliśmy przez nasz magiczny teleskop.
Aby obliczyć PKB, ekonomiści dodają wydatki trzech głównych aktorów sceny ekonomicznej: gospodarstw domowych, przedsiębiorstw i rządu. Matematycznie:
PKB=C+J+G,
gdzie:
C = wydatki gospodarstw domowych,
I = wydatki inwestycyjne,
G = wydatki państwa na dobra i usługi.
Powyższe równanie jest prawdziwe tylko wtedy, gdy kraj nie prowadzi handlu zagranicznego lub gdy wielkość importu jest równa wielkości eksportu. W przeciwnym razie do PKB trzeba doliczyć różnicę między eksportem a importem - czyli eksport netto (NX) i wtedy:
PKB = C + I + G + NX
Co obieg okrężny mówi nam o gospodarce?
Miło jest wydawać pieniądze i konsumować. Ludzie wprost to uwielbiają. Również rząd chętnie wydaje pieniądze. Co do tego, że należy dużo inwestować, też panuje powszechna zgoda. Wiesz już, że życie nie może być takie przyjemne i nie można wydawać więcej, niż się ma. W skali całego kraju tym ograniczeniem jest to, co gospodarka wyprodukuje, czyli PKB. Jeśli chce się więcej konsumować, to trzeba mniej inwestować albo państwo musi mniej wydawać itd. Na krótką metę można „pożyczać" produkcję z zagranicy - w takiej sytuacji eksport netto będzie ujemny, tj. więcej przy¬wieziemy z zagranicy, niż wyeksportujemy. Jednak prędzej czy później trzeba będzie spłacić dług wobec zagranicy i eksportować więcej niż importować, to znaczy konsumować w kraju mniej, niż wynosi produkcja. Dlatego tak ważne jest oszczędzanie - ono bo¬wiem finansuje naszą przyszłą pomyślność. Zwiększyć oszczędności można jedynie zmniejszając konsumpcję lub wydatki rządowe, to zaś nie jest mile widziane przez społeczeństwo. Jednak nie można uciec od realiów ekonomicznych - trzeba oszczędzać.
Pewnie słyszałeś, że tempo wzrostu dochodu narodowego w Polsce na przełomie wieków XX i XXI było niskie. Dziennikarze i politycy, mówiąc na ten temat, używali najczęściej określenia: dochód narodowy, podczas gdy ekonomiści raczej mówili o produkcie krajowym brutto.
Skąd ta różnica i czy jest ona bardzo istotna? Dla przeciętnego zjadacza chleba oba pojęcia są tożsame i choć nie jest to poprawne, przez chwilę potraktujmy je jako synonimy. Jest to usprawiedliwione szczególnie wtedy, kiedy nie mówimy o wielkościach absolutnych, a o tempie wzrostu. Obie bowiem miary służą do pomiaru aktywności gospodarki.
W sporym uproszczeniu można powiedzieć, że w rozumieniu laika dochód narodowy to wartość tego, co dana gospodarka wytworzyła w danym roku, dochód, który osiągnęła. Ważne jest, by nie pomylić dochodu narodowego (tego, co przybyło w gospodarce w danym roku) z majątkiem narodowym (to, co gromadzi się w gospodarce od wieków). Dla ekonomistów, do¬chód to strumień, a majątek to zasób. Rysunek obok, to najczęściej spotykana w podręcznikach ekonomii ilustracja strumienia i zasobu.
Trzy sposoby pomiaru aktywności gospodarczej:
- Można ją określić jako sumę wartości dóbr i usług finalnych wyprodukowanych w danym roku. Ta suma równa jest wartości dodanej powstałej w gospodarce w danym roku. Wartość dodana to przyrost wartości w wyniku produkcji. Jeśli potrafisz robić na drutach i z wełny kupionej za 20 złotych (cena surowca) zrobisz sweter wart 50 złotych, to wartość dodana wyniesie 30 złotych. Zauważ, że dobro finalne składa się
z wartości dodanych na poszczególnych etapach produkcji.
- Ująć ją można jako sumę wszystkich dochodów właścicieli czynników produkcji w danym roku. Dochody te są identyczne z wartością dodaną, bo ona jest ich źródłem.
- Określa ją także suma wydatków na dobra i usługi finalne. Zauważ, że wydatki muszą się równać dochodom (bo są z nich finansowane) oraz wartości dóbr i usług, które trafiły na rynek (bo służą do zakupu tychże dóbr i usług).
Pora teraz na precyzyjne rozróżnienie poszczególnych miar aktywności gospodarczej.
Produkt krajowy brutto (PKB) to suma wartości dóbr i usług finalnych w gospodarce, wyprodukowanych w danym roku. Finalnych, to znaczy takich, które nie będą dalej przerabiane na inne dobra. Gaz, którym ogrzewasz dom, jest dobrem finalnym, ale gaz, który wykorzystywany jest do produkcji nawozów azotowych, jest dobrem pośrednim. To rozróżnienie jest ważne przy sumowaniu; gdybyśmy uwzględniali wszystkie dobra, także pośrednie, to liczylibyśmy wielokrotnie dobra te same. Do PKB zalicza się dobra i usługi wytworzone w danym kraju. Jak jest jednak, gdy zyski z produkcji płyną za granicę? Czy społeczeństwo danego kraju może traktować te zyski jako swój dochód? Rzecz jasna, że nie. Dlatego wprowadzono pojęcie produktu narodowego brutto.
Produkt narodowy brutto (PNB) to PKB, skorygowany o saldo dochodów z własności czynników produkcji. Czyli od PKB odejmuje się dochód, który osiągnęły zagraniczne firmy i osoby w Polsce, a dodaje dochody, które uzyskały polskie firmy i Polacy za granicą.
Zarówno produkt krajowy brutto, jak i produkt narodowy brutto zawierają w sobie finalne dobra kapitałowe, na przykład komputer wykorzystany do złożenia tej książki. Wiadomo jednak, że prędzej czy później (w wypadku komputera szybciej), komputer ten trzeba będzie albo zmodernizować, albo kupić nowy. Czy komputer, który zastępuje dotychczas używany, powinniśmy zaliczać do dochodu narodowego? Czy zwiększa on nasze bogactwo? Oczywiście nie, on tylko zastępuje ten, który się zużył. Ekonomiści pomniejszają produkt brutto o amortyzację, czyli o zużycie majątku kapitałowego i otrzymują wtedy produkt netto. Produkt narodowy netto (bo najczęściej ten właśnie jest wykorzystywany) to wartość tego, co wyprodukował dany naród po odliczeniu dóbr kapitałowych, które zastępują zużyte dobra kapitałowe. Zauważ, że gdyby kupić dwa komputery - jeden, który zastąpi stary, i drugi dodatkowo, to tylko ten drugi będzie zaliczony do produktu narodowego netto.
Jeśli od produktu narodowego netto odejmiemy podatki pośrednie (VAT i akcyzę), to otrzymamy dochód narodowy, który równy jest sumie wynagrodzeń właścicieli czynników produkcji.
Dochód nominalny a realny
Wielkość dochodu wyrażona jest w złotych, a to oznacza, że wzrost cen powoduje też automatycznie wzrost dochodu. Aby rozróżnić wzrost dochodu, wynikający tylko z pod¬wyżki cen, od dochodu płynącego ze zwiększenia produkcji, mówimy o dochodzie nominalnym i realnym. Dochód nominalny, to ten wyrażony w bieżących złotych, czyli według obowiązujących cen. Jeśli jednak nową wielkość produkcji wyrazimy w starych cenach (czyli cenach z poprzedniego okresu), to otrzymamy dochód realny. Innymi słowy, dochód realny to dochód uwzględniający zmiany cen.
I Jeśli cały dochód narodowy składałby się jedynie z jabłek po 2 złote za kilogram i gruszek po 3 złote, to przy produkcji 100 kilogramów jednych i drugich owoców dochód narodowy wyniósłby 500zł (2-100 + 3-100). Jeśli w następnym roku cena jabłek spadłaby do 1,5 złotego, a gruszek wzrosła do 4 złotych, to przy niezmienionej produkcji nominalny dochód narodowy wyniósłby 550 zł (1,5-100 + 4-100), a dochód realny nadal 500. Jeśli zaś zmianom cen towarzyszyłoby zwiększenie produkcji jabłek o 20% i spadek produkcji gruszek o 15%, to dochód nominalny wyniósłby 520zł (1,5-120 + 4-85), a realny 495.
Dochód narodowy a dobrobyt
MIERNIKI DOCHODU
Większość z nas żyje dzisiaj lepiej niż nasi przodkowie. W skali całego globu nasz poziom życia plasuje się między państwami Europy Zachodniej, Ameryki Północnej, Australii i nie¬którymi krajami Dalekiego Wschodu z jednej strony, a pozostałymi państwami - z drugiej. Bogactwo nie gwarantuje dobrego bytu, czyli dobrobytu, choć bezsprzecznie mu sprzyja i dlatego jest traktowane powszechnie jako wskaźnik dobrobytu.
Poziom życia (stopa życiowa) mierzy się ilością dóbr i usług dostępnych dla mieszkańców danego państwa. Jednym ze sposobów określenia poziomu życia jest podzielenie całkowi¬tej wielkości dochodu narodowego czy PKB przez liczbę ludności (PKB/liczba ludności = PKB per capita, łac. - na osobę, dosłownie na głowę). Wadą tej metody jest nieuwzględnianie lokalnego poziomu cen, gdyż są na przykład kraje, gdzie za jednego dolara możemy
kupić jedno jabłko, w innych -1 kilogram, a jeszcze w innych 10 kilogramów lub więcej. Dlatego też nie zawsze będzie prawdziwe stwierdzenie, że stopa życiowa jest w jednym kraju 10 razy wyż¬sza niż w drugim. Na pozycję poszczególnych państw wpływ ma również kurs walutowy, to znaczy stosunek, w jakim wymienia się pieniądze danego kraju na pieniądze innych państw. Często na skutek wahań kursów walutowych występuje duże różnico¬wanie dochodów poszczególnych państw wyrażonych w dola¬rach USA, chociaż poziom życia mieszkańców pozostaje taki sam. Sposobem uniknięcia tych problemów jest obliczanie dochodu według parytetu siły nabywczej walut. W obliczeniach wykonywanych za pomocą parytetu siły nabywczej walut wartość waluty danego kraju określa nieoficjalny czy czarnorynkowy kurs walutowy, lecz jego siła nabywcza, to znaczy ilość dóbr i usług, które można kupić za określoną ilość pieniędzy. Zazwyczaj statystycy konstruują koszyk dóbr i usług i porównują koszty nabycia ta¬kiego koszyka w różnych krajach. W koszyku tym może znajdować się np. 25 bochenków chleba, 30 litrów mleka, 45 lokalnych rozmów telefonicznych, 5 biletów autobusowych itd. Stosowanie parytetu siły nabywczej pozwala na uwzględnienie lokalnych relacji cen, a także na uniknięcie problemów wynikających z wahań kursów walutowych.
Nawet taka ulepszona miara dobrobytu nie uwzględnia jednak różnic kulturowych, społecznych, klimatycznych, zanieczyszczenia środowiska, nadmiernego zaludnienia. Część naszego dochodu przeznaczamy np. na ogrzewanie, czego nie muszą robić np. mieszkańcy Maroka. Ponadto miara ta uwzględnia np. wydatki na obronę narodową, policję, sądownictwo i inne, a wielkość armii ma dość wątpliwy wpływ na standard życia obywateli. Mimo tych zastrzeżeń PKB per capita jest użyteczną i powszechnie stosowaną miarą przy porównaniach międzynarodowych. Gdy produkcja wzrasta szybciej niż liczba ludności, wtedy na jedną osobę przypada większa ilość dóbr i usług, a więc poziom życia wzrasta. Jeśli liczba ludności rośnie szybciej niż produkcja, przeciętny poziom życia spada.
Dobrobyt
Czy Polska jest bogatym krajem? Wiesz, że w zestawieniu np. z Niemcami czy Szwecją nie wypadamy najlepiej, ale gdy porównamy się z naszymi południowymi, a szczególnie wschodnimi sąsiadami, to możemy czuć się dumni. Jednak analiza danych statystycznych może nas wprawić w zakłopotanie. Okazuje się bowiem, że dochód narodowy per capita jest wyższy w Czechach, na Węgrzech, a dochód na Słowacji jest bardzo zbliżony. Nie jesteśmy więc tacy bogaci, jak nam się wydaje, a dystans, jaki dzieli nas od zamożnych państw zachodnioeuropejskich, jest ogromny. Każdy chciałby być piękny i bogaty, chciał¬by również żyć w zamożnym państwie. O złotym wieku Polski można jedynie przeczytać w książkach do historii. Druga Rzeczpospolita, z powodu wielkiego kryzysu oraz wybuchu II wojny światowej, nie miała szans na rozwój gospodarczy i dogonienie Europy, choć w 1935 roku osiągnęła 57% poziomu PKB per capita Hiszpanii. Okres powojennego realne¬go socjalizmu nie poprawił naszej sytuacji gospodarczej, choć w początkowych latach duże nakłady inwestycyjne na rozwój przemysłu zaowocowały zmniejszeniem się luki w stosunku do Hiszpanii. W 1955 roku osiągnęliśmy 70% jej PKB. Jednak potem było już tylko gorzej; w Hiszpanii skończyła się dyktatura Franco (1975), a następnie Hiszpania przystąpiła do Unii Europejskiej (1986) i istotnie przyspieszyła tempo wzrostu, natomiast gospodarka w socjalistycznej Polsce popadała w coraz większy marazm. W 1970 roku PKB per capita w Polsce stanowił 61% hiszpańskiego, a w 1992 - zaledwie 34%. Zapoczątkowane w 1989 roku przemiany ustrojowe i gospodarcze odrodziły nadzieje na lepsze życie i dogonienie w rozwoju państw Unii Europejskiej. Na przełomie wieków polskie PKB na głowę mieszkańca, mierzone parytetem siły nabywczej, wynosiło 44% unijnego, ale w stosunku do Hiszpanii już 47%. W 2005 dystans uległ dalszemu zmniejszeniu: w stosunku do 15 krajów UE przed rozszerzeniem, nasz PKB per capita prze¬kroczył 45%, a w odniesieniu do Hiszpanii 50%. Proces doganiania państw wyżej rozwiniętych następuje jednak tylko wtedy, gdy tempo wzrostu PKB w kraju transformującym gospodarkę jest wyższe niż w krajach „doganianych". Im większa różnica w tempach wzrostu między państwami, tym krótszy będzie okres doganiania. Przyjmując za stałą możliwość rozwoju Polski i UE, podobną jak w latach 1990-2000, Polska osiągnęłaby poziom dochodu na głowę w Unii Europejskiej dopiero za około 40 lat. Perspektywa ta nie jest może specjalnie atrakcyjna dla waszych rodziców, ale dla was już tak. Jedno pokolenie Polaków ma bowiem realną szansę, by uczynić z Polski kraj bogaty. O tym, że jest to możliwe, zaświadcza przykład Irlandii, opisany w materiale dodatkowym. Istotnym impulsem, sprzyjającym przyspieszeniu tempa wzrostu, jest przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Powodów zwiększenia tempa wzrostu jest wiele, ale najważniejsze z nich to:
- poszerzenie rynków zbytu, a przez to obniżka kosztów i wzrost efektywności,
- zaostrzenie uczciwej konkurencji - przedsiębiorcy we wszystkich krajach Unii konkurują na podobnych warunkach,
- stabilność przepisów prawa,
- modernizacja przemysłu, wymuszona zaostrzoną konkurencją,
- zmniejszenie ryzyka inwestowania,
- obniżka kosztów pozyskania kapitału,
- napływ inwestycji zagranicznych,
- transfery z budżetu Wspólnoty,
- napływ nowych technologii,
- silniejsza pozycja międzynarodowa.
Czynniki wpływające na dochód narodowy
Zapewne zastanawiałeś się nad tym, dlaczego jedne kraje są biedne, a inne bogate. Można to tłumaczyć bogactwami naturalnymi, zasobem siły roboczej, wielkością kapitału czy po¬stępem technicznym. Jednak kluczowe znaczenie ma efektywność gospodarki, czyli relacja nakładów do efektów. Wśród krajów o gospodarce rynkowej występuje duże zróżnicowanie i wynika ono przede wszystkim właśnie z różnej efektywności gospodarowania.
Co określa efektywność gospodarowania?
Sukces gospodarki rodzi się w przedsiębiorstwach. Duża wydajność powoduje wysoką efektywność gospodarowania w skali całej gospodarki. Na wydajność zaś wpływ mają-
- jakość siły robocza,
- jakość maszyn i innych urządzeń,
- zarządzanie,
- warunki prowadzenia biznesu.
Jakość siły roboczej (kapitału ludzkiego). O wydajności decyduje w dużej mierze wy¬kształcenie pracowników. Dobrze wyedukowani pracownicy z wysokimi kwalifikacjami wykonują swoje zadania wydajniej niż pracownicy niewykwalifikowani lub słabo wy¬kształceni. W dawnych czasach wystarczała tylko znajomość fachu. Od dobrego kowala czy tkacza nie wymagano umiejętności czytania i pisania. Obecnie zmiany technologiczne sprawiają, że oprócz wiedzy fachowej z danej dziedziny potrzebna jest także wiedza ogól¬na, która pomaga doskonalić lub zmieniać swoje kwalifikacje. Dlatego też relatywnie wzrasta wartość pracowników z wykształceniem ogólnym, a spada tych z wąskim przygotowaniem zawodowym. Szczególną też rolę odgrywa znajomość języków obcych. W Polsce ich nieznajomość jest dość powszechna i dotyczy w dużym stopniu również osób z wyższym wykształceniem. Nawet doskonały w swojej specjalności lekarz czy inżynier może okazać się mało wydajny, gdy stale musi towarzyszyć mu tłumacz.
Jakość maszyn i wyposażenia kapitałowego. Powszechnie uważa się, że nowocześniej¬sze maszyny to najlepszy sposób na szybkie i skuteczne zwiększenie wydajności, bowiem wzrost wydajności pracy wynikający z wysiłku ludzkiego jest powolny.
Zarządzanie. Czynniki produkcji można ze sobą łączyć na wiele, bardziej i mniej wydajnych, sposobów. Odpowiednie połączenie zasobów wpłynie na wzrost wydajności. Decyzje co do sposobów łączenia czynników produkcji i organizacji produkcji leżą w gestii menedżerów - oni bowiem zarządzają firmą.
Warunki prowadzenia biznesu. Na prowadzenie interesów wpływa przede wszystkim otoczenie instytucjonalno-prawne. O wiele łatwiej i wydajniej zawiaduje się biznesem, jeśli dobrze działają instytucje, z którymi przedsiębiorcy mają kontakty: urzędy skarbowe, urzędy celne, urzędy miasta i gminy, a także sądy, banki i Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Wielu inwestorów bardzo krytycznie wyraża się o podejściu instytucji państwowych do przedsiębiorców.
Wpływ na wydajność ma również infrastruktura, a więc system telekomunikacyjny, drogi, instalacje energetyczne, gazowe i wodno-kanalizacyjne, sieć banków itd. Słaby rozwój infrastruktury był jedną z najpoważniejszych barier rozwoju Polski w pierwszych latach transformacji gospodarki. Na początku lat dziewięćdziesiątych w całej prawie Polsce wy¬stępowały olbrzymie problemy, np. z telefonowaniem za granicę, z otworzeniem konta dla przedsiębiorstwa w banku, z podłączeniem do sieci energetycznej itd.
Na warunki prowadzenia działalności gospodarczej duży wpływ ma też stabilność społeczno-polityczna państwa, która owocuje rozdzieleniem polityki od gospodarki i zmniejszeniem ryzyka prowadzenia działalności gospodarczej. W ostatnich latach w Polsce nastąpiło wyraźne oddzielenie polityki od gospodarki, choć nadal wielu polityków ma skłonności do bezpośredniej ingerencji w gospodarkę, np. za pomocą kontyngentów, zakazów importu, koncesji itd. Ważne jest, aby organy władzy, począwszy od samorządowych władz gminy, a skończywszy na rządzie, były przyjazne przedsiębiorcom.
Znaczenie nakładów inwestycyjnych
Znaczenie wydatków inwestycyjnych można zilustrować, porównując wzrost wydajności w Niemczech i Japonii z sytuacją w Stanach Zjednoczonych.
Przez dwudziestoletni okres, do 1988 r., gospodarka zachodnioniemiecka inwestowała rocznie około 20% PNB. W tym okresie wydajność w przemyśle wzrastała średnio o ponad 5% rocznie. W tym samym okresie w Japonii inwestowano aż 33% PNB. W wyniku tego wydajność w przemyśle wzrastała średnio o 11% rocznie. W USA z kolei roczne inwestycje wynosiły tylko średnio 10% PNB i w rezultacie wydajność wzrastała w tym okresie średnio tylko o 2% rocznie.
Inwestycje finansowane są z oszczędności i dlatego tak ważne jest, by społeczeństwa „na dorobku" dużo oszczędzały. Można jednak inwestować więcej niż się oszczędza, ale wtedy trzeba pożyczyć kapitał za granicą. Dlatego tak ważne są inwestycje, które w naszym kraju realizują przedsiębiorcy z zagranicy.
Funkcjonowanie zagranicznego kapitału w Polsce wzbudza wiele emocji. Ludzie obawia¬ją się „wyprzedaży Polski" i utraty stanowisk pracy. Nastroje takie podsycają niektórzy politycy i działacze związkowi. Dotychczasowe doświadczenia z kapitałem zagranicznym generalnie nie potwierdzają tych obaw. Zagraniczni inwestorzy uratowali szereg przedsiębiorstw przed bankructwem, zwiększyli poziom produkcji, wydajność pracy i zarobki (w niektórych firmach nawet bardzo znacznie). Transfer technologii umożliwił produkcję wyrobów o najwyższej jakości, które sprzedawane są pod znakami firmowymi renomowanych firm (Opel, Levi's, Philips).
PODSUMOWANIE
Obserwując obieg okrężny w gospodarce, który dokonuje się na rynkach między konsumentami i producentami, można pokusić się o oszacowanie dochodu narodowego wytworzonego w danym roku. Najpopularniejszą miarą dochodu jest produkt krajowy brutto (PKB), określający wartość dóbr i usług finalnych wyprodukowanych w danym roku. Jest on powszechnie wykorzystywany jako miara zamożności i dobrobytu społeczeństw, choć nie jest to wskaźnik bez wad.
O tempie wzrostu dochodu narodowego decyduje kapitał ludzki i kapitał rzeczowy oraz efektywne ich wykorzystanie, czemu powinno sprzyjać otoczenie instytucjonalno-prawne przedsiębiorstw.