Na pewno niejednokrotnie każdy z nas oglądając telewizję, natknął się, choćby przypadkowo, na rożnego rodzaju filmy przyrodnicze, przedstawiające nieznaną naturę wielu odległych zakątków świata. Jednym z kontynentów, pojawiających się często w tego typu produkcjach jest Afryka. Wpatrując się w materiał przygotowany przez ekipę telewizyjną, możemy z łatwością dostrzec mnóstwo interesujących krajobrazów, niemal wszystkie, jakie tylko występują na świecie – od piaszczystej pustyni do bujnej roślinności tropikalnej, tworzącej dżungle. Gdy przyjrzymy się dokładniej jesteśmy w stanie zauważyć dziką zwierzynę, którą dotąd mogliśmy oglądać jedynie w klatkach ogrodów zoologicznych. Teraz widzimy ją na wolności, w naturalnych warunkach życia. Mamy możliwość zaobserwowania jej życia, sposobu zachowania w poszczególnych sytuacjach. Te wszystkie obrazy, które do nas dochodzą, sprawiają, że zachwycamy się pięknem Afryki, bo niewątpliwie jest to piękny kontynent. Jednak czy nie dziwi nas fakt, że każdy z emitowanych filmów ukazuje tylko afrykańską faunę i florę, a w żadnym nie widać ani jednego człowieka, prócz twórców nagrania? Czyż Afryka jest zamieszkiwana jedynie przez zwierzęta? Odpowiedź brzmi: nie.
Na kontynencie tym mieszka około 900 milionów ludzi. Dlaczego więc kamery pokazują wyłącznie zwierzęta? Może, dlatego by nie zepsuć tego piękna zarejestrowanego na taśmie? Przecież zazwyczaj patrzy się nam łatwiej na coś, co wywołuje w nas pozytywne doznania. Gdybyśmy mieli zobaczyć ludzkie życie w państwach afrykańskich, nie poczulibyśmy nic pozytywnego. Trudno jest przecież patrzeć na ewidentne cierpienie i krzywdę, które są tak straszne, że zamykamy przed nimi oczy. Staramy się o tym nie myśleć. Wkrótce zapominamy o tym, co widzieliśmy i nie rozpamiętujemy tego, bo po co dręczyć się takimi widokami? Jest to dla nas nieprzyjemny film pokazany w telewizji, po którym wyłączmy telewizor i wracamy do swoich zajęć. Nie zastanawiamy się jednak nad tym, że daleko stąd są ludzie, którzy tak żyją, a to, przed czym zamykamy oczy towarzyszy im nieustannie i jest codziennością. Oni nie mogą zamknąć oczu i zapomnieć o tym, co ich otacza, ale muszą stawić temu czoła.
Nie mają łatwego życia, a żeby je zachować muszą walczyć o to każdego dnia. Często w tej walce są zupełnie sami, a nie będąc w stanie jej wygrać, tracą życie. Czy muszą być sami? Nie – możemy im pomóc, ale czy chcemy? Przecież oni mają czarny kolor skóry. Kiedy widzimy czarnoskórego człowieka idącego ulicą w państwie europejskim, myślimy: ,,O, Murzyn”, po czym wlepiamy w niego swój wzrok i obserwujemy dokładnie, jakby nie był on innej rasy, ale pochodził z innej planety. Jeszcze dzisiaj istnieją ludzie, którym słowo ,,Murzyn” kojarzy się wrogo, a gdy widzą osobę pochodzenia afrykańskiego maja ochotę ją wręcz zabić, tylko dlatego że różni się kolorem skóry, a przecież to też jest człowiek, taki sam jak wszyscy inni i również jemu należy się szacunek. Często słyszy się określenie ,,czarnuch” padające z ust ludzi różnych narodowości, również Polaków. Czy jednak ten sam człowiek, który takiego określenia używa zwraca się do swojego brata, ojca czy siostry: ,,Ty białasie”? Wydaje mi się, że raczej nie. Adam Mickiewicz mówi: ,,Miej serce, patrzaj sercem”. Lecz my patrzymy wyłącznie oczami, które potrafią dostrzec tylko kolor skóry, a nie widzą natury, wnętrza i charakteru człowieka, który choć może jest czarny, ale serce ma białe i czyste. Czyżby w przeciwieństwie do nas?
Afrykańczycy cierpieli prześladowania już do XVI wieku, kiedy Portugalczycy i Hiszpanie zapoczątkowali kolonializm. Zostawali oni wywożeni do Ameryki, jako tania siła robocza. Już wtedy traktowani byli gorzej niż inni, niczym osoby pozbawione człowieczeństwa. Choć mieli swoją ojczyznę, nie mogli w niej żyć i stanowić prawa. Niepodległość odzyskali dopiero po II wojnie światowej. Niemal przez 600 lat byli pozbawieni wolności.
Choć teraz znowu ją posiadają, już od siedemdziesięciu lat, współczesna Afryka nie jest kontynentem radości. Pasuje do niej bardziej nazwa – kontynent śmierci, głodu, nędzy, bo właśnie to są najczęściej występujące tam zjawiska. Słabo urodzajne rolnictwo, analfabetyzm, brak szkół i dostępu do opieki medycznej – to są elementy składające się na obraz Afryki. Najbardziej cierpią dzieci. Podczas wojen to właśnie one walczą z bronią w ręku, ginąc za ojczyznę. Inne z nich nie wytrzymują głodu. Statystyki podają, że co 5 sekund w Afryce umiera jedno dziecko. Te, które zostają przy życiu, nie mają rodziców, bo umierają oni na AIDS, które jest kolejnym palącym problemem tego kontynentu. To zjawisko powoduje, że domem wielu dzieci staje się ulica. Czy musi tak być?
Żyjemy w XXI wieku – wieku cywilizacji. Dla Afrykańczyków niczym się on jednak nie różni od średniowiecza. Wydajemy pieniądze na wszystko, czego pragniemy. Wszystko mamy. Jednak chęć naszego posiadania nie zawsze oznacza, że jakaś rzecz jest wartościowa i naprawdę niezbędna nam do osiągnięcia pełni szczęścia. Nawet, gdy rzeczywiście jesteśmy szczęśliwi, powinniśmy pomyśleć, że tym szczęściem możemy podzielić się z innymi. Nie należy wszystkiego zagarniać wyłącznie dla siebie, bo przecież: ,,Szczęście to jedyna rzecz, którą się mnoży, gdy się ją dzieli”. Współczesnemu człowiekowi jest jednak tak trudno cieszyć się szczęściem dawanym. Wolimy szczęście brane, cieszące tylko i wyłącznie nas samych. Jak inaczej od egoizmu, można nazwać to zjawisko? Wysoko rozwinięte państwa inwestują we wszystko. Wysyłają swoich astronautów w kosmos, bo chcą przejść do historii świata, jako odkrywcy czegoś nowego, chcą pokazać światu coś, czego nikt jeszcze nie widział? Tylko, dlaczego nikt tak chętnie nie garnie się do pokazania miłości, której najbardziej potrzebuje świat? W mediach mówi się o wojnach i konfliktach, które sprawiają, że coraz częstsze stają się inwestycje w broń palną. Tymczasem za cenę jednego pocisku rakietowego szkoła pełna głodnych dzieci mogłaby codziennie przez pięć lat wydawać obiady. Czyż więc pokój nie będzie inwestycją w miłość? Dlaczego reszta świata, w tym rozwinięta i bogata Europa nie pomaga potrzebującym? Gdzie są sumienia ludzkości? Przecież będąc biernym w tej sprawie, przyczyniamy się do śmierci tych wszystkich ludzi. Sądzimy, że to nie nasz problem i nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy w błędzie. ,,Wszak, gdy sąsiada płonie ściana i Ciebie rzecz dotyczy”, a wszyscy mieszkamy na jednej Ziemi. Może warto się nad tym zastanowić i wyciągnąć właściwe wnioski?