profil

Moje wrażenia po lekcjach o "Dziadach"

Ostatnia aktualizacja: 2022-10-07
poleca 83% 2675 głosów

Adam Mickiewicz

Ta praca będzie dosyć kontrowersyjna, ale proszę o zrozumienie. W świecie pełnym niezadowolenia i wolności słowa każdy ma prawo do krytyki i własnego zdania. Zawsze uważany byłe za człowieka umiejącego skrytykować prawie wszystko, ale w rzeczywistości chyba taki nie jestem. Mam nadzieję, bo jeśli tak to, czym różnię się od typowego romantyka, którego tak nie lubię. Nie mówię tu już o krytyce, ale o użalaniu się nad sobą i światem. Nie chciałbym tego. A z resztą. Zapraszam do lektury mojego artykułu. Mam nadzieję drogi czytelniku, że nie będziesz mnie po przeczytaniu odpędzał krzyżem czy oskarżał o czary... Mam nadzieję.... (przypominam, że nadzieja matką głupich... dziękuję).

Artyści są ludźmi posiadającym własną duszę, swoje prywatne „ja”, które decyduje o ich uczuciach, słowach i czynach. Dzięki temu mogą wyróżniać się w tłumie, często bezosobowych, bezuczuciowych i można by nawet zaryzykować stwierdzenie bezmyślnych ludzi. Nie chcę tu nikogo obrażać. Nie mam na myśli braku inteligencji, wiedzy czy oczytania. Myślę raczej o nieumiejętności rozumienia i zauważania wielu rzeczy. Tłum nie zastanawia się nad istotnymi sprawami dotyczącymi duchowości, umysłowości czy zwykłej filozofii. Nie jest to oczywiście nic złego. Każdy robi to, co chce... ale właśnie przez taki brak myślenia filozoficznego, życie części ludzi sprowadza się jedynie do wegetacji w stworzonym przez siebie środowisku. Dlatego właśnie często artyści uważani są za dziwolągów i odmieńców – są po prostu inni, nie pasują. Mimo to powszechnie uważa się, że artystom można wiele wybaczyć. Każdy śmiertelnik, który coś tworzy osiągnął poziom duchowy wyższy niż ci, co jedynie patrzą i oceniają. Na rozwój umysłowy człowieka wpływ ma wiele czynników: wychowanie, majętność, przyjaciele, otoczenie. Dlatego też, każdy rozwija się, (lub nie) w innym kierunku. I mimo, że na pierwszy rzut oka wszyscy jesteśmy podobni to jednak, każdy z nas jest inny. Właśnie te wszystkie czynniki mają później ogromny o ile nie decydujący wpływ na to, co i podkreślam, jak będziemy tworzyć.

Zastanawiasz się pewnie drogi czytelniku, o czym ja tak właściwie piszę. Wygląda to tak jakbym nie miał pomysłu na sensowny wstęp. No, bo co mogą mieć wspólnego problemy współczesnej filozofii z „Dziadami po lekcjach”. I chyba się mylisz. Postanowiłem skrobnąć o tym, co nieco, aby przybliżyć, chociaż trochę problemy, którymi zaraz się zajmę. Chciałem podzielić się z Tobą moimi spostrzeżeniami, przemyśleniami, oraz na końcu ocenić utwór Adama Mickiewicza. Tak właściwie to nawet nie wiem czy powinienem, i czy w ogóle wolno mi strofować wielkiego wieszcza. Sięgnę jednak do mojego wrodzonego tupetu oraz bezczelności i ocenię „Dziady”, a czy dobrze, czy źle to już musisz sam doczytać.

Mickiewicz urodził się na Litwie, ale był, i czuł się Polakiem. Od samego urodzenia wychowywany był w głęboko religijnym i patriotycznym duchu. Kindersztuba, którą odebrał stała na wysokim poziomie. Był człowiekiem wykształconym, inteligentnym i potrafiącym samodzielnie myśleć. Teraz przerwę opisywanie jego biografii gdyż nie to jest tematem tego artykułu. Specjalnie pominę wiele nieistotnych faktów z jego życia. Najważniejsze przed nami: W czasie swojego życia działał w tajnym, antyrosyjskim ugrupowaniu noszącym nazwę Towarzystwa Filomatów i Filaretów. Gdy socjeta została wykryta przez tajna carską policję Mickiewicz został aresztowany i wygnany z kraju. Dopiero na emigracji rozpoczął się jego dramat i najprawdopodobniej najpłodniejszy okres w życiu. To właśnie wtedy powstała większa część Dziadów i wiele, wiele innych podobno wspaniałych dzieł. Wracając jednak do utworu tytułowego. We wszystkich odcinkach tego miszmaszu pojawia się motyw narodowowyzwoleńczy. Zresztą nie tylko w tym jedynym jego dziele. Właściwie to prawie wszystkie jego utwory posiadają mniej lub bardziej uwidoczniony motyw walki z zaborcą. Niszczy to według mnie artystyczne wizje Mickiewicza – burzy doskonałość formy i stylu tego niesamowitego przecież poety - pisarza. Ale może rozszerzę trochę moją myśl.

Czytając dziady cały czas miałem wątpliwości, czy chce je w ogóle skończyć. Z każdą następną kartką coraz bardziej chciało mi się spać. Gdy dobrnąłem wreszcie do końca zorientowałem się, że nic nie rozumiem i nie umiem nawet powiedzieć, o czym była książka. Zrozumiałem jedynie II część, którą zresztą już raz w szkole podstawowej przerobiłem. No, ale przecież z czymś musiałem pójść na lekcję, więc zacząłem od nowa. Tym razem jednak czytałem poszczególne części utworu we właściwej kolejności (tak mi się zdawało). Gdy w końcu coś zaczęło mi świtać (chyba słońce wzeszło, bo się w pokoju bardzo jasno zrobiło) zorientowałem się, że minęła mi noc. Następnego dnia w szkole, na języku polskim zaczęła się wielka męczarnia. Wszystkie moje wcześniejsze teorie i przemyślenia upadły gdyż wreszcie dowiedziałem się, o co tak właściwie w utworze chodzi. Okazało się to jeszcze bardziej mętne i pogmatwane niż wyglądało z początku. Po prostu nie umiałem zrozumieć wielu rzeczy. Lekcje właściwie przesypiałem i nic z nich nie wynosiłem. Mickiewicz był po prostu nudny. Monotonia stylu, jakim się posługiwał oraz mętność wydarzeń zniechęcić mogą każdego, nawet najbardziej zatwardziałego, młodego bibliofila. Utwór jest pisany tak jakby autorowi brakowało pomysłów. Sądzę, że głównym tego powodem było nadmierne przewrażliwienie na punkcie swojej samotności i tęsknoty. Dziady są po prostu tym przesiąknięte. Właśnie, dlatego dzieło jest tak niezrozumiałe i monotonne. To wyniszczona wiecznym zamartwianiem i użalaniem się nad sobą osobowość obróciła wniwecz całkiem ciekawie zapowiadającą się książkę. Mickiewicz był po prostu romantykiem, człowiekiem, który sam nie wie, czego chce, osobą nie pewną siebie, istotą potrafiącą się tylko nad sobą użalać. Nie mówię tutaj oczywiście, że wieszcz nie próbował działać. On tak, ale jego postaci raczej nie. Większość to samobójcy, nieszczęśliwi kochankowie lub tęskniący za ojczyzną wygnańcy, którzy woleli debatować, użalać się nad sobą i płakać niż coś zrobić. Dlaczego umrzeć musiał Gustaw nieszczęśliwy kochanek, czyżby na świecie była tylko jedna jedyna kobieta? Czemu niewinna dziewczyna nie może trafić do nieba? Tylko, dlatego, że nigdy nie znalazła odpowiedniego kandydata na męża??? To wszystko są niezrozumiałe dla współczesnego (i sądzę, że dal większości ówczesnych czytelników także) człowieka problemy. Ogromną rolę w utworze odgrywają emocje. Mickiewicz jako wygnaniec ciągle tęsknił. Kochał swoją ojczyznę, ale przesadnie się tym afiszował. Mógł po prostu pisać ciekawiej i zrezygnować z tych elementów, które wiązały się z nieustającą walką. Oczywiście mógł również pozostać przy swoim stylu ubierając jedynie swoją twórczość w szybszą, ciekawszą akcję. Nie mówię tu oczywiście o wplataniu w historie biednych ludzi wątków rodem z Hoolywood, ale o zastąpieniu scen, w których patrioci obijają się z kąta w kąt po więziennej celi, momentami zbrojnej walki przeciw zaborcy. Byłoby to dużo bardziej wymowne i założę się, że znacznie polepszyłyby odbiór utworu. Wydaje mi się, że „Dziady stałyby się wtedy utworem o jeszcze większym znaczeniu i dopiero w tej formie mogłyby podnieść na duchu sterroryzowanych i umęczonych Polaków.

A może ja się mylę. Autor mógł przecież rozumieć swój utwór zupełnie inaczej niż został to oklepane. I mimo, że jest to raczej niemożliwe to jednak powinienem mieć nadzieję, że tak jest. Jak już na wstępie wspomniałem, każdy człowiek, gdy coś tworzy kieruje się własną myślą i uczuciami. Może po prostu był tak załamany swoją sytuacją, że nie umiał już o niczym innym pisać. Absolutnie nie mówię tu o, żadnej formie obłędu, ale o zwykłej rozpaczy. Może należy zrozumieć autora i mu wybaczyć. Był w końcu artystą, człowiekiem światłym, umiejącym samodzielnie myśleć i działać. Nikogo przecież nie zmuszał do czytania swoich utworów (wyręczają go nauczyciele). Może była to jego forma uzewnętrznienia się, rozładowania jego uczuć. Jeśli tak to były one jego prywatną myślą, refleksjami, ułożonymi bezwiednie słowami rozpaczy. Przecież nawet teraz ludzie piszą pamiętniki tylko po to, aby móc rozładować emocje i nie skrzywdzić przy tym nikogo. Może w takim razie „Dziady” nigdy nie powinny być opublikowane. Może Mickiewicz decydując się na publikację popełnił błąd. A może potomni nie zrozumieli jego intencji. To prawda, że brzmią bardzo prywatnie, ale z drugiej strony sam oddał je do druku. Może pozostawię tę kwestię. To mógł w końcu wiedzieć tylko sam mistrz Mickiewicz i lepiej jest odpuścić sobie wszelkie próby zrozumienia go – w końcu był artystą. Romantyk jest osobą z założenia niezrozumiałą, której jedyną czynnością niezbędną od życia jest myślenie i tworzenie własnych teorii.

Chciałbym jeszcze się nieco ulitować i napisać parę dobrych słów o książce. Właściwie to sam nie wiem, czemu robię to dopiero teraz. Może owładnęła mną wcześniej chęć zemsty za zmarnowanie czasu poświęconego na lekturę dziadów. Otóż książka ma jednak (dziwne nie???) Jakieś cechy pozytywne. Mickiewicz pokazuje walkę uczuć, wagę miłości i siłę przywiązania, przyjaźni. Te wartości zdają się powoli umierać we współczesnym świecie i przydałoby się je rekultywować. Utwór, mimo, że monotonny wnosi wiele do osobowości czytelnika, który go sam, bez pomocy nauczyciela czy bryków, zrozumie. Jeśli tylko jesteś osobą myślącą, lubiącą czasem pozastawiać się nad swoim życiem, sensem istnienia, bzdurnością reklam i problemem pomyłek telefonicznych, to może jednak książkę przełkniesz dużo lżej niż ja. Co prawda uważam się za taką osobę (ale jestem skromny), ale mnie się moje własne słowa nie tyczą. Może Ciebie??? Gdy skończysz analizę – nie musisz jej robić sam – dowiesz się wielu ciekawych rzeczy nie tylko zresztą o bohaterach. Zwróć uwagę na to jak ten utwór doskonale eksponuje rolę uczuć w duchowym i fizycznym życiu człowieka. W świecie zbudowanym z półprzewodników, zielonych papierków, zer i jedynek, gdzie istnienie ludzkie niewiele czasem znaczy takie utwory są potrzebne. Może i straciła już swoją moc wizja ofiarnej i często bezsensownej walki z zaborcą, ale uczucia opisane w książce są, były i będą jak najbardziej aktualne. A jest ich w naszym świecie coraz mniej – zastępuje je silikon. Nie pozwólmy im umrzeć i czerpmy z literatury klasycznej właśnie te wartości. Jakoś tak się dziwnie składa, że temat uczuć takich jak miłość, przyjaźń, braterstwo jest niczym niewyczerpana studnia, z której można czerpać dowoli. Oby tak pozostało...

Podsumowując chciałem przytoczyć sytuację, która ma miejsce w szkołach. Otóż trwa batalia czy zachować Pana Tadeusza w spisie lektur obowiązkowych czy nie. Przeciwnicy tej epopei mówią, że jest trudna i niezrozumiała. Ja jednak w pierwszej kolejności pozbyłbym się nie naszej narodowej epopei, lecz właśnie „Dziadów”. Pan Tadeusz jest po prostu nieporównywalnie łatwiejszy, przyjemniejszy i co najważniejsze ciekawszy. Pełne namiętności wątki miłosne, ukazane problemy normalnego szlacheckiego życia został perfekcyjnie wplecione w motyw walki narodowowyzwoleńczej. Dziady są po prostu nieudane, a czas, w jakim powstawały jest tylko dowodem na to, że autorowi specjalnie się do nich nie spieszyło. Po prostu są trudne, niezrozumiałe i zbyt dowolne w interpretacji, aby mogły być omawiane tak wcześnie. Dziady oceniam na trójkę w szkolnej skali ocen i tym kończę mój artykuł. Jeśli jeszcze książki nie przerabiałeś to trzymaj się. Lekko nie będzie, ale da się to przeżyć... w końcu za tobą są już takie „dzieła” jak „Krzyżacy” czy w „Pustyni i w Puszczy”... ... a jeszcze więcej jest przed tobą...

Ocena: 5
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Komentarze (7) Brak komentarzy

Średnie. Nie kojarzy mi się to w ogóle z artykułem, raczej z jakimiś refleksami na temat tej książki, a tu nie powinno być refleksji, tylko czyste informacje. I moim zdaniem za często używasz słów, które kierujesz prosto do czytelnika.

Praca,dobra.Może nawet to za mało powiedziane. Szukam "weny" do napisania czegoś na podobny temat...thx.

dobra praca ale nie podobaja mi sie kolokwialne takie jak np."skrobnąć" i oczywiscie "W pustyni i w puszczy"

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 10 minut

Ciekawostki ze świata