11 kwietnia
Było to między drugą, a trzecią popołudniu. Zapowiadała się zwykła nudna lekcja polskiego. Kilka dni temu do naszej szkoły trafił nowy uczeń, właśnie od dzisiaj zaczął uczęszczać na wykłady profesora Sztetterta. Jak zwykle na początku lekcji przyszedł czas na odpytywanie, była to dla nas prawdziwa katorga. Biedaczek stojący przy tablicy starał się uniknąć złej oceny i zagadać profesora ( było to bardzo proste). Tematem rozmowy stał się Zygier, nowy uczeń na tych lekcjach, klasa starał się wspomóc ucznia stojącego przy tablicy i podtrzymywać konwersację, a profesor natychmiast nim się zajął. Bernard wstał, przedstawił się nic szczególnego, tłumaczył jak ma naprawdę na nazwisko skąd pochodzi. Ja strasznie się nudziłem, więc zacząłem odrabiać inne lekcje. Nowy uczeń chwalił się dobrą znajomością gramatyki polskiej , na mnie nie zrobiło to zbytnio wrażenia, ważniejsze przedmioty to przecież rosyjski, po co znać takie nudy narodowe. Mnie i reszcie klasy to pasowało, ponieważ nowy wdał się w dyskusję z profesorem o tym jak on zna literaturę polską, i biografie Mickiewicza. Nie zrobiło to na mnie zbytnio wrażenia. Zainteresowałem się dopiero gdy zaczął recytować jakiś wiersz, pan Sztetter bardzo się zdenerwował, a my chcieliśmy posłuchać dalej. Tematem wiersza była wojna, walka i pamięć, o ojczyźnie. Obserwował profesora był wzruszony a zaraz przerażony, nigdy go takiego jeszcze nie widziałem. Przypomniałem sobie, że ten wiersz to ta sama historia którą opowiadał mi Stefan Noga. Przeraziłem się, stwierdziłem, że nauczyciele kłamią. Należy walczyć i nie zapominać, iż jest się polakiem. Nasz stosunek od dziś do lekcji polskiego bardzo się zmienił. Zauważyliśmy, że powinnyśmy być dumni z tego, że jesteśmy polakami, poznawać swój naród, literaturę. Wszystko czego uczą nas nauczyciele o Rosji i Polsce to wielkie zakłamanie. Już teraz wiem jaka jest prawda...