22.03.1943r.
Popołudnie tego dnia spędziłem bardzo przyjemnie. Razem z Rudym kończyliśmy przygotowania do przenoszenia dużego magazynu materiałów wybuchowych. Uwielbiam pracować i rozmawiać z moim przyjacielem. Można przy nim poruszyć każdy temat, a on zawsze będzie miał coś ciekawego do powiedzenia. Wieczorem tuż przed snem zatelefonowałem do mojego kumpla, aby po prostu powiedzieć mu dobranoc.
Rankiem 23 marca Rudy został aresztowany w jego mieszkaniu. O godzinie 7 jego znajomi już wiedzieli, co się stało. Wszyscy byli przygnębieni, smutni i zagubieni. Ze mną było jeszcze gorzej. W ostatnich miesiącach bardzo się do siebie zbliżyliśmy, więc był to dla mnie ogromny szok. Jednakże uczucie pustki i rozpaczy szybko zmieniło się w uczucie nadziei. Wiedziałem, że to jeszcze nie koniec, że Rudego można, a nawet koniecznie trzeba spróbować uratować. Natychmiast zacząłem planować akcję odbicia kolegi. Wesoły miał przeprowadzić rozpoznanie na Alei Szucha, bo tam właśnie przebywał Rudy. Ja w tym czasie odbywałem rozmowy z Naczelnikiem Szarych Szeregów oraz dowódcami z Kedywu. Nie chcieli się zgodzić, ale byłem nieustępliwy i w końcu ich przekonałem. Niestety, nie od razu. Tak więc, mimo, że wszystko było przygotowane, tuż przed godziną przejazdu samochodu więziennego (bo według planu z niego właśnie miano odbić Rudego) dostałem rozkaz: rozładować akcję. Byłem wściekły, ledwo powstrzymałem łzy, widząc przejeżdżającą więźniarkę z Rudym w środku.
Minęły dwa dni- pełne niepokoju i grozy. Jest decyzja- odbijamy. Dowodzić będzie Orsza. Nie wiem, jak to będzie. Wierzę, że mamy szansę. Myślę pozytywnie. Mam nadzieję, że się uda, musi się udać!