,NIEUDANY DZIEN
Teraz leże sobie we własnym ,ciepłym łóżku i piję gorące kakao.Wokół mnie rosną góry chusteczkowe, które powstały na skutek mojego ogromnego jak słoń kataru.Jesteście pewnie ciekawi dla czego?Zaczęło się tak.Razem ze Spidi ruszyłyśmy radośnie do szkoły, (Choc zwykle idziemy bardzo wolno ,a potem musimy szybko biec, by się nie spóźnic na lekcje)ponieważ w szkole mieliśmy mieć dzień sportu , a sport jest fantastyczny tak samo jak zawody , gdyż zdobywa się mnóstwo medali.Gdy przybyłyśmy na miejsce nikogo nie było.Wystraszyłyśmy się, że dzień sportu odbył się wcześniej i już się skończył, ale po chwili ujrzałyśmy Panią wychowawczynię , która stała i rozglądała się dookoła.Gdy nas ujrzała widac było zadowolenie , które malowało się na jej twarzy.
-Diewczynki jak się cieszę ,że was widzę!jak same widzicie nikt nie przyszedł ,więc dzień sportu został odwołany , a zapowiadał się taki wspaniały dzień.
-Orany jaka szkoda ,a tak miałam ochotę na sportowe zmagania.
Powiedzała zasmucona Spidi. Też byłam bardzo smutna ,ale nagle olśniło mnie,zaproponowałam Spidi , że zrobimy własny dzień sportu.Spidi uśmiechnęła się szeroko i widac było ,że trafiłam w dziesiątkę.Podczas gdy grałyśmy w piłkę nożną usłyszałyśmy głośny i piskliwy głos Marleny ,która była i jest klasową pięknotką.
-Siemka czy przypadkiem nie spóźniłam się na klasowy dzień sportu?
-Eeeeee……na nasz dzień sportu nie Marleno, a na klasowy to …..
Trudno mi było wyksztusic ostatnie słowo więc za mnie dokończyła Spidi
-Słuchaj Marleno klasowy dzień sportu nie odbył się ponieważ nikt nie przyszedł,jesteśmy tylko my!
Widac było duże nie zadowolenie Moro(takie dałyśmy jej przezwisko ze Spidi)więc zaproponowałam jej czy nie zechciała by dołączyc do nas i to był właśnie błąd,duży błąd z mojej strony.Gdybym tylko wiedziała,
`że to tak się źle skończy to bym ją wżyciu oto nie zapytała, pamiętam wtedy dokładnie minę Spidi .Miała rozdziawioną buzie tak,że mogłabym wsadzic tam piłkę do koszykówki, a twarz miała bardzo bladą.Ale nie ważne, trudno stało się to się stało echhhhhhhh…
Trudno opisac jej zachowanie na sam koniec naszych zawodów, gdybym tylko mogła to bym dawno rzuciła się na nią.A więc tak podczas konkurencji , która polegała na rzucaniu kamieni do dziór zrobionych z patyków Marlenie nie zbyt dobrze szło i cały czas się wściekała ,że ułożone jest źle,a to że wiatr porwał jej kamień (ale niebyło nawet wiatru ,zresztą wiatr nie może porywac kamieni!!).W końcu wściekła Moro żuciła tak mocno kamieniem ,że aż się roztrzaskał i powiedziała:
-Jesteście bandą frajerów!
W końcu wszyscy poszli do domów, a my z Sarą zostałyśmy same na środku boiska
-No cóż…
Westchnęła Sara wypijając duży kubek coli w szkolnej stołówce podczas gdy ja rozmyślałam co dalej począc
-Przecież nie będziemy siedzieć w domu gdy na polu jest taka wspaniała pogoda!!-wykrzyknęłam czerwona aż ze złości gdy Sara powiedziała ,że nie ma ochoty nigdzie wychodzic poza sklepem żeby kupic sobie loda i picie, w końcu Sara wygrała.Po kilku minutach Sara wybierała lody tłumacząc mi ,że gdy jest taka pogoda trzeba wiedziec jakie lody kupowac ,ale ja jej nie słuchałam tylko oglądałam horrory na które mi właśnie starczyło, postanowiłam ,że zamiast orzeźwiac się smakiem lodów i coli kupie sobie dobry horror albo kryminał.Wyszłam z Sarą ze sklepu.Postanowiłyśmy,że po przyjściu obejrzymy filmy,zjemy lody oraz wypijemy pyszną cole.Filmy były fantastyczne wampiry,duchy,nie wytłumaczalne morderstwa
-Ekstra-wykrzyknęłyśmy churem.
Pamiętam dokładnie wtedy ten moment wyjęłyśmy lody i cole z lodówki i pałaszowałyśmy ze smakiem to wszystko bez zastanowienia na konsekwencje tego czynu.Lody popijałyśmy colą ,ale była to głupota.
Po zjedzonym posiłku i obejrzeniu horrorów pożegnałam się z przyjaciółką poszłam pograc na kompie ,a że się jeszcze trochę bałam właczyłam muzę prawie na ful. Ale klapa!Nagle niespodziewanie wpadła mama ,ale podskoczyłam ze strachu.Mama była nie zadowolona z powodu muzyki ,ale ją przeprosiłam, moja mama jest super!Podgrzała pomidorówkę i powiedziała ,że ma dla mnie nie spodziankę ,ale jaką?Po obiedzie mama powiedziała ,że jej przyjaciółka ma kocice ,a ta kotka ma młode i może nam dac nam jednego ,ale dopiero jutro, podskoczyłam jak szlona do góry, mama mnie ostrzegła żebym za bardzo nie szalała , bo to nie jest powiedziane ,ze będziemy go mieć ,ale może ,może pomyślała.Zaraz zatelefonowałam do Sary,byłam prze szczęśliwa, może ten dzień wydawał mi się beznadziejny, ale jedno wiem na pewno ,,nie chwal dnia przed zachodem słońca”.Na drugi dzień obudziłam się dokładnie o 4. nad ranem!
Strasznie żle się czułam, było mi okropnie gorąco i słabo,naj gorsze było chyba to,że chciało mi się wymiotowac , a żygac bym nie chciała.
-Mamooooooo!
Wykrzyknęłam resztkami sił.Nagle do pokoju wpadła wściekła i rozespana mama.
-Co się tak drzesz! Jest 4.00! dziewczyno wszyscy śpio…
Gdy mama mnie ujrzała omało nie zemdlała noi potem mnie przeprosiła, powiedziała ,że jest jej bardzo gupio.,,Cuda się zdążają”-pomyślałam chwilkę.Mama jak to mamy postanowiła ,że zabierze mnie do lekrza u lekarza jak to lekarza znów nafaszerują mnie lekami i nudą ,mam leżec w łóżku calutkie dwa tygodnie!KOSZMAR!Nie ważne,przynajmniej odpoczne od szkoły.Biedna Spidi będzie sama siedziała na polskim ,a ją zacmiewa z podmiotem i orzeczeniem trudno muszę ją ostrzec ,mam nadzieję ,że mama się nie wkurzy o te telefony .
-Siemka!juz jestem zdrowa ! Właśnie odpisuje lekcje i no jak się okazało nici z kota mam alergie na kota ech… trudno zdaża się to cześc wracam do nauki!papapapapa