Żałoba po rozstaniu partnerów jako okres lepszego zrozumienia życia
„Żal i żałoba mają w sobie coś świętego i nietykalnego… „
H. Sienkiewicz
Żałoba jest przeżywaniem straty kogoś bliskiego. Współcześnie generalizuje się ową stratę do śmierci bliskiej osoby, jednak często zapomina się, że rozstanie partnerów też może być bardzo bolesne dla jednego z nich i może prowadzić do długotrwałej żałoby. Nie liczy się sposób odejścia, lecz nagły brak ukochanej osoby. Żałoba po stracie partnera zazwyczaj przeżywana jest przez dłuższy okres i bardziej emocjonalnie niż nawet po śmierci rodziców czy dziecka. Jest to spowodowane tym, że nagle zmienia się całe życie, dzieliło się je z kimś kto jest na tym świecie, ale już nie przy nas. E.Hemingway ujął to w słowach : ,,Miłość jest największym sensem istnienia", gdy straci się miłość, ginie również ten sens.
Mimo to, że żałoba jest okresem bardzo bolesnym przez który żaden człowiek nie chciałby przechodzić, okres ten bardzo dużo zmienia w naszym życiu. Już starożytni Rzymianie mawiali: „per aspera ad astra”, co w dosłownym tłumaczeniu brzmi: „przez ciernie do gwiazd” . Nie będziemy umieli stać się lepsi, zrozumieć życia, jeżeli nie dotknie nas cierpienie. Jak pisze Nancy O’Connor „Kiedy człowiek potrafi uporać się ze zmianą jaka zaszła w jego życiu, jest w stanie wspiąć się na wyższy stopień rozwoju emocjonalnego, wrażliwości i zrozumienia samego siebie oraz innych”.
Kiedy tracimy kogoś, z kim jesteśmy mocno związani, to tak jakbyśmy utracili cząstkę siebie- powstaje bolesna rana i potrzeba bardzo dużo czasu żeby mogła się zabliźnić. To właśnie ten czas powszechnie nazywany jest żałobą. Jest to czas w którym trzeba pogodzić się z rozstaniem i bardzo często nauczyć się żyć na nowo, bez ukochanej osoby z którą dzieliliśmy, bądź planowaliśmy dzielić całe nasze życie. Żal po stracie ukochanej osoby jest normalny. Zostają wtedy niespełnione marzenia i niezrealizowane projekty. W związku z tym nie możena uciekać od pogrążenia się w żalu, ani od nagromadzonych emocji. W dziele Freuda „Żałoba i melancholia” autor wyraża swoje poglądy na temat tych dwóch stanów psychologicznych. Według Freuda, żałoba to reakcja na stratę ukochanej osoby , a melancholia jest jak żałoba reakcją na utratę, jednak melancholik nie potrafi zidentyfikować utraconego obiektu, dla niego „strata jest nieznana”. Aby uniknąć tej utraty obiektu, melancholik będzie się z nim identyfikował, w skutek czego dojdzie do utraty własnego „ja”.
„Gdy jest żałoba, pusty staje się świat,
Gdy melancholia, pusty staje się podmiot”
Aby uniknąć zatracenia własnego „ja” żałoba musi być należycie „przepracowana”. Im bardziej rozstanie jest niespodziewane, tym dotkliwszy jest żal po stracie. Żałoba przebiega u każdej osoby inaczej, różni się pod względem intensywności i czasu trwania, który może być liczony w miesiącach a nawet latach.
Monika była z Patrykiem przez 3 lata,, był on jej wielką miłością. Planowali już ślub, wydawali się być bardzo szczęśliwi. Gdy pięć miesięcy przed ustaloną datą dowiedziała się, że Patryk zdradza ją ze swoją byłą dziewczyną świat się dla niej zawalił. Na początku nie chciała w to uwierzyć, czuła się jak w złym śnie z którego się zaraz obudzi. Nawet gdy miała pokazane dowody i gdy Patryk już ją zostawił, do samego końca wmawiała sobie że to nie prawda. Gdy złudzenia już opadły, czuła się jakby „ obok” tej całej sytuacji. Nie docierało do niej, co naprawdę się stało. W jednej chwili po rozstaniu zaczęła odnawiać kontakty towarzyskie, wciąż spotykała się ze znajomymi, ciągle imprezowała.
Jej zachowanie jest typowe dla pierwszej z czterech faz żałoby. Właśnie ta faza objawia się szokiem, niedowierzaniem, wmawianiem sobie, że to nieprawda, oraz stanem pobudzenia. Faza ta może trwać zaledwie kilka godzin, jednak duża grupa osób pogrążonych w żałobie zatrzymuje się na niej nie pozwalając sobie na ujście emocji. Jest to złe, ponieważ jeśli nie da się ujścia swoim emocjom, tylko będzie się je w sobie gromadzić, może dojść do załamania psychicznego a nawet depresji.
Po okresie wzmożonego wysiłku fizycznego i niedowierzania nadszedł czas, kiedy Monika nagle uświadomiła sobie, co tak naprawdę się stało, że to koniec jej związku z mężczyzną jej marzeń. Zaczęły się napady płaczu naprzemienne z niepohamowanym smutkiem. Przestała jeść. Pojawiły się uczucia nienawiści do byłego partnera. W jednej chwili czuła, że nic dla niej już nie znaczy, a w drugiej, że zrobiłaby wszystko, aby tylko móc znów z nim być. W tym czasie nie wychodziła z domu, prawie nie spała.
Taka właśnie jest druga faza żałoby. W tym okresie czuje się niepokój, roztargnienie. Przez niewyspanie ciągle jest się zmęczonym. Najgorsze są poranki i późne wieczory, kiedy przypominają się sytuacje w których było się szczęśliwym. Traci się siłę nawet na wspominanie drugiej osoby. Faza ta kończy się wyczerpaniem fizycznym oraz psychicznym.
Po tym okresie Monika była już przemęczona, jej system odpornościowy bardzo się osłabił, często chorowała na grypę. Teraz spała po kilkanaście godzin dziennie, jej organizm musiał się zregenerować. Bywało tak, że pojawiały się łzy i nie wiedziała z jakiego powodu, zdarzało się też, że chciała płakać, lecz nie potrafiła.
W trzeciej fazie żałoby pojawiają się takie zjawiska jak: rozpacz, osłabienie systemu odpornościowego i przemęczenie. W tym okresie osoba powinna wycofać się z nadmiernych kontaktów towarzyskich, aby mieć więcej czasu na wyciszenie się i odpoczynek, a przede wszystkim na zregenerowanie swojej kondycji fizycznej przez sen. Czuje się wtedy przygnębienie, jest się w emocjonalnym „ dołku”. Pod koniec trzeciej fazy trzeba nauczyć się nowej sztuki życia. Jak pisze Nancy O’Connor „ Żałoba jako rytuał trwa nadal, ale intensywność jej przeżywania znacznie się zmniejsza, nie jest już tak przytłaczająca… żal i cierpienie są mniej dotkliwe, codzienne czynności wykonywane są automatyczne” .
Po pewnym czasie w trzeciej fazie przeżywania żałoby, zraniona osoba czuje się dużo lepiej, jest na tyle silna psychicznie, żeby zacząć udzielać się towarzysko, zawierać nowe znajomości oraz podejmować obiektywne decyzje. Nadal zdarzają się jednak chwile nostalgii w których przypomina sobie wcześniejsze, tak dla niej przykre wydarzenia, lub zastanawia się, co by było, gdyby… Jest to normalne i jeśli tylko będzie mieć tego świadomość, na pewno szybko dojdzie do całkowitego zdrowia. Nie oznacza to, żeby wymazać z pamięci czas spędzony z „ukochanym” i ciężkie przeżycia po rozstaniu, ale należy wyciągnąć z niego wnioski. Trzeba zrozumieć całą sytuację, spojrzeć na nią jakby „ z boku”. Jeżeli ktoś wierzy w Boga, jest mu wtedy dużo łatwiej, ponieważ silna wiara daje zrozumienie dla wielu sytuacji. Może dojść do wniosku, że Bóg wie, co jest dla niej najlepsze i właśnie dlatego taki pokierował życiem. Tak właśnie było z Moniką, po około roku zaczęła inaczej patrzeć na całą sytuację. To co wcześniej wydawało się dla niej koszmarem, nagle zaczęła postrzegać jako Boży dar. Wiedziała że Patryk nie był idealnym partnerem a już na pewno nie odpowiednim kandydatem na męża. Teraz nawet cieszyła się, że dowiedziała się o tym wszystkim przed ślubem, kiedy mogła jeszcze rozpocząć nowe życie nie straciwszy możliwości spełnienia marzeń. Nie znaczy to, że uczucia do niego całkiem wyparowały, ale znalazły w jej sercu nowe, całkiem inne miejsce. Opuściło ją uczucie żalu, zostały tylko wspomnienia do których podchodzi z sentymentem lecz nie obsesyjnym smutkiem.
To właśnie jest czwarta i ostatnia faza żałoby. Podczas niej następuje powrót do zdrowia. Proces ten nie jest nagły, lecz bardzo powolny i często prawie niedostrzegalny. Pojawiają się wtedy niewielkie, stopniowe przypływy energii, chęci do robienia nowych rzeczy, poprawia się samopoczucie. Mija żal a na jego miejscu pojawia się przebaczenie. Po przejściu żałoby nie jest się już takim samym, staje się nową, całkiem inną osobą, wrażliwszą na cierpienie innych, podchodzącą do życia bardziej obiektywnie. Teraz już wiadomo, że ból z czasem mija. Jeżeli żałoba jest dobrze przepracowana, może pojawić się miejsce na nową miłość. Trzeba pamiętać jednak żeby nie angażować się w nowe związki zbyt szybko. Jeśli tak się stanie, będzie się szukać w nich szczególnie zapomnienia. Nieświadomie porównuje się wtedy obecnego partnera do poprzedniej miłości. Nawet, jeżeli w porównaniu wyjdzie, że jest bardziej troskliwy, szczery, odpowiedzialny… i tak będzie źle, że nie jest to ten poprzedni partner. Trzeba wtedy uważać, żeby nie skrzywdzić innej osoby, która przecież też ma uczucia. Zamiast otwierać się zbyt szybko na nowe znajomości, powinno strarć się otworzyć na rodzinę i przyjaciół. Ważne, żeby to właśnie oni byli blisko w tych najtrudniejszych momentach. Zwłaszcza podczas szczególnych dni – świąt, rocznic, imienin czy urodzin – nieobecność ukochanego człowieka jest odczuwalna jeszcze wyraźniej. Trudno wtedy przetrwać w samotności i jeśli chce się pomóc komuś, kto stracił bliską osobę, zwłaszcza wtedy powinno się z nim być. Warto zaproponować to nawet parokrotnie, bo nie każdemu łatwo jest przyjąć oferowaną pomoc. Często właśnie taka prosta przyjacielska propozycja: „Posiedzę z tobą „ zostaje w pamięci na lata, a towarzyszenie w nieszczęściu bardzo zbliża ludzi do siebie .Normalne jest, że na początku będzie się odtrącać bliskich i nikt nie będzie chciał przyjąć od nich pomocy. Ale to właśnie najbliższa rodzina ma największy wpływ. Ważne, aby wykazali wtedy dużo cierpliwości i zrozumienia oraz mimo wszystko trwali przy osobie pograżonej w żałobie, nawet gdy ich odtrąca.
Sama tak naprawdę nie wiedziałam, czym jest żałoba i nie rozumiałam osób przezywających ją, dopóki sama nie musiałam przejść przez wszystkie jej fazy. Moja żałoba nie jest w pełni przepracowana, ale dzisiaj mając świadomość jak powinna przebiegać i jak dużo daje poznanie etapów żałoby, mogę inaczej patrzeć na świat i z nadzieją patrzeć w przyszłość…
Bibliografia
1. Nancy O’Connor , Pożegnanie miłości, jak przetrwać stratę ukochanej osoby,Agencja wydawnicza J. Santrowski &CO Warszawa 1994.
2. S. Freud, Żałoba i melancholia, w: K. Pospiszyl, Zygmunt
Freud, człowiek i dzieło, Wrocław-Warszawa-Kraków 1991.
3. E.H Erikson, Dzieciństwo i społeczeństwo,przeł. P.Hejmej, Dom Wydawniczy Rebis ,
Poznań 1997.
4. A. Dodziuk Żal po stracie, czyli o przezywaniu żałoby, Instytut Psychologii Zdrowia,
Warszawa 2001.
5. Anna Zeidler-Janiszewska Między melancholią a żałobą, Instytut kultury, Warszawa
1997.