W ubiegłym tygodniu nasza klasa wybrała się na wycieczkę do Warszawy. Pojechała na nią zdecydowana większość klasy, nasza wychowawczyni Pani Mielecka oraz pani od historii jako opiekun towarzyszącej nam klasy. Celem naszej podróży było wejście
i obejrzenie Pałacu w Wilanowie, a więc perły polskiego Baroku wzniesionej dla króla Jana III Sobieskiego.
Jeszcze w autokarze uczniowie zostali zapoznani z zasadami bezpieczeństwa oraz zasadami zachowania na wycieczce.
Po dojechaniu na miejsce jak najszybciej chcieliśmy dostać się do celu naszej podróży. Po załatwieniu formalności, rozebraniu i spotkaniu z przewodnikiem wreszcie dostaliśmy się do wnętrza pałacu. Piękny, obszerny, bogato zdobiony w każdej sali. To tutaj w przeszłości mieszkał wybitny polski król a zarazem hetman Jan III Sobieski.. Ucieszyliśmy się, kiedy pani przewodnik, która oprowadziła nas po całym gmachu Pałacu i przekazała najważniejsze wiadomości. Chodząc mijaliśmy portrety szlachciców, władców oraz wielu wybitnych osób zasłużonych dla naszego kraju. Widzieliśmy pamiątkowe tablice, np. upamiętniającą wyjazd Króla Jana III Sobieskiego na odsiecz wiedeńską.
Pełni wrażeń opuściliśmy Pałac i udaliśmy się na ulicę wiejską gdzie znajduje się sejm Rzeczpospolitej Polski. Przed wejściem do budynku mogliśmy zobaczyć manifestację i dobrze chroniony przed ludźmi sejm. Tuż przed udaniem się do szatni zostaliśmy zapoznani z regulaminem jaki obowiązuje gości. W całkowitej ciszy zdjęliśmy kurtki i zostawiliśmy wszelkie urządzenia i portfele. Cała grupa mogła zabrać jeden telefon i jeden aparat fotograficzny. Na początku przeszliśmy przez kontrolę i czujnik metalu. Wchodząc na salę plenarną zauważyłem prawie całkiem puste pomieszczenie gdzie tylko kilku posłów siedziało rozmawiając przez telefon. Po chwili wyszliśmy z obrad sejmu w celu zapoznania się z pamiątkową tablicą, na której były imiona posłów, którzy zginęli podczas II wojny światowej. Przewodniczka opowiedziała nam wszystko o systemie władzy w Polsce i chętnie odpowiadała na wszystkie pytania. Wróciliśmy do głównej Sali gdzie wciąż brak było jakichkolwiek osobistości godnych zainteresowania. Na koniec wycieczki udaliśmy się do Mc’donalda. Tam zjedliśmy i wypiliśmy tyle ile chcieliśmy, a w każdym razie tyle ile mieliśmy pieniędzy. Najciekawszym punktem dla wielu osób była chyba zjeżdżalnia przy wejściu gdzie zebrali się wszyscy z aparatami.
Weseli i najedzeni wróciliśmy do Lublina skąd zabrali nas rodzice. Swoimi przeżyciami i wiadomościami podzieliliśmy się z innymi, sami zaś wzbogaciliśmy swoja wiedzę i doświadczenie.