Czy to, jak wyglądamy wpływa na nasze relacje z innymi i „pozycję” wśród rówieśników? Liczy się to, co mamy w środku czy jednak opakowanie: kolor włosów, oczu, jakie ciuchy nosimy?
Od dawna panuje taki stereotyp, że nasz wygląd się nie liczy, a tylko i wyłącznie charakter… Ale czy w tych słowach można znaleźć choć trochę prawdy? Wątpię, ponieważ, kiedy idziemy ulicą spoglądamy na innych ludzi, widzimy, w co są ubrani, jak wyglądają i na pierwszy rzut oka właśnie po tych szczegółach określamy ich zachowanie, zainteresowania, często komentujemy przy okazji strój danej osoby, który niekoniecznie musi nam się podobać. Tym sposobem trafnie postępujemy? Raczej nie, gdyż każdy ma swój odmienny styl. Niektórzy lubią bojówki, a inni jeansy, które czasami nie pasują do reszty ubioru, ale to nie powinno nas interesować – lepiej spojrzeć na siebie krytycznie niż na otaczające nas osoby… Choć zdarza się też tak, że bezmyślnie kogoś zaczynamy komentować i najlepiej by było jakbyśmy go całkowicie zmienili: inaczej ubrali, uczesali itp., ale cóż mamy na to poradzić? Jesteśmy tylko ludźmi, istotą nieidealną. Więc niech nikt mi nie mówi, że wygląd jest nieważny! Null! Zero! Tylko charakter! Haha! Nie, bym nie uwierzyła.
Media ciągle kreują wspaniałą figurę, dobry look – koniecznie trzeba podążać za wszystkimi najnowszymi trendami, bo inaczej będziemy niczym w porównaniu do reszty, a my tym sposobem chcemy się do tych „potworów” upodabniać! Jednak, czy wszystko, co jest idealne, musi być świetne?! Hymmm… Pomyślmy! Każdy ma wady i zalety! Ktoś jest wkurzający, a za razem potrafi kochać, inny zaś ciągle czegoś zapomina, a później sprawia nam jakąś przyjemność miłym gestem, takim od serca. Więc wszystko, co jest idealne musi być kochane – no właśnie niekoniecznie! Gdyby tak było to nudno by się zrobiło, a tego nikt by chyba nie chciał.
Jednak w szkole codziennie spotykamy się z przykrymi plotkami na temat wyglądu: ta dziewczyna chyba się nie widziała dziś w lustrze albo w ogóle nie ma go w domu, a ten chłopak mógłby się w końcu obciąć! Jak można nosić takie ciuchy?! Matko… Ja to tylko ubieram się w oryginalnych sklepach i nie wiem jak można nosić takie szmaty! I tak w nieskończoność – bolesna prawda i szara rzeczywistość. Może też głupia zazdrość?! Jak Ty gadasz na mnie to i ja muszę ciebie obgadać, bo tak będzie sprawiedliwie…! Różnie bywa. Ale czy osoba, która ma markowe ciuchy musi być od razu mądrzejsza od osoby, której nie zależy na metce, a na tym, co ma w głowie lub po prostu jej rodziców nie stać na różne „głupie” wydatki? Trzeba od razu „skreślać” takie osoby? Przecież to nie szata zdobi człowieka! Podoba nam się osoba odmiennej płci, lecz widać, że nie zależy jej na marce i co wtedy? Przeważa wygląd i od razu tę osobę odrzucamy!
Od dłuższego czasu da się też zauważyć, że tzw. pozycję wśród rówieśników określa wygląd, bo kto by chciał się zadawać z osobą, która przez cały czas chodzi w jednych spodniach i tej samej bluzce, bo wam to przecież obojętnie – liczy się wnętrze?! Na to pytanie sami musicie sobie odpowiedzieć – zajrzeć w głąb siebie i sprawdzić jak to jest naprawdę, bo nie chcę uogólniać. W naszym otoczeniu są różni ludzi, którzy mają inne poglądy na świat, inny styl, inaczej wyglądają, inaczej się zachowują.
Reszta należy do was – może zmienicie swoje podejście i będziecie przywiązywać mniejszą wagę do opakowania lub sami zwrócicie uwagę na to jak wyglądacie, po czym stwierdzicie, że nosząc na sobie markę i tak nie staniecie się idealni, choć bardzo byście chcieli? Przemyślcie ten temat zanim stracicie kogoś, kto nagle może stać się bliską osobą!