Na terenie gór i pogórza hutnictwo oraz górnictwo były przez szereg lat najważniejszą gałęzią przemysłu. Poszukiwanie rudy żelaza, a także innych „kruszców” i wytapianie metali bardzo prymitywnymi sposobami technologicznymi trwały tutaj już od dawna. Z biegiem czasu przemysł górniczo - hutniczy wyszedł z pierwotnych form i rozbudował się znacznie, osiągając pokaźną produkcję. W Tatrach, na Podtatrzu, w Beskidach było wówczas mnóstwo zakładów metalurgicznych.
Zakładano je tam, gdzie warunki przyrodnicze zapewniały występowanie surowców, potrzebnych do produkcji - przede wszystkim rud i paliwa. Huty budowano w lasach ze względu na ogromne zapotrzebowanie drewna jako paliwa. Stanowiło ono podstawę cieplnego procesu metalurgicznego, jako węgiel drzewny, który uzyskiwano przez wypalanie drewna w mielerzach.
Do dzisiaj można zobaczyć stare hałdy, zroby zarosłe niejednokrotnie wysokim już lasem, resztki fundamentów wysokich budynków, ślady ujęć potoków dostarczających zakładom energii mechanicznej.
Istnienie zakładu metalurgicznego związane było zawsze z wielką eksploatacją lasów koniecznych do produkcji. Lasy karpackie, podhalańskie, tatrzańskie, beskidzkie były dość obfite i mogły dostarczyć potrzebnych ilości paliwa.
Do prymitywnych piecyków ziemnych - dołków, w których układano rudę i warstwy węgla drzewnego oraz dawano ręczny dmuch, uzyskiwany za pomocą miechów dochodzono do coraz bardziej zmechanizowanych sposobów otrzymywania cennego metalu. Do dmuchu wykorzystywano siłę wodną, bo kołem wodnym napędzano miechy; piec zmieniał swą formę na odpowiednio wyższy i większy. Rozwijała się technika. Przekuwanie żelaza, dzięki któremu wciskano wtrącenia żużlowe, dokonywało się już ręcznymi młotami, lecz poruszanymi siłą wodną. Metody te dotrwały do ubiegłego stulecia.
Poszukiwania kruszców w Tatrach rozpoczęły się od legendy o wielkich skarbach, które miały być rzekomo ukryte w górach, a pierwszymi poszukiwaczami kruszców byli ludzie, chcący odszukać bogactwa. Gdzie i jak należało szukać skarbów w Tatrach, informowały chętnych krążące w rękopisach, przekazywane z ojca na syna lub też najbliższym osobom „spiski”, czyli przewodniki, wskazujące drogi, którymi należy wędrować, aby dotrzeć do celu.
W historii odkrywania Tatr poszukiwacze skarbów mają duże znaczenie. Zawdzięczamy im między innymi odkrycie bogactw naturalnych, takich jak: miedź, srebro, żelazo, ... .
Wśród poszukiwaczy byli też tacy, którzy dzięki długoletniemu doświadczeniu i wytrwałej obserwacji skał oraz minerałów występujących na powierzchni, zdobyli wiedzę o charakterze geologicznym. Zauważyli oni, że roślinność na powierzchni ziemi zależy od rodzaju gleby, więc również od substancji mineralnych w niej zawartych. Te badania i obserwacje dały początek rozwojowi górnictwa, a co za tym idzie - hutnictwa. Miało to ścisły związek z historią. Kiedy Jagiellonowie wydali liczne przywileje i prawa, szlachta nie miała prawie żadnych ograniczeń, co przyczyniło się do prowadzenia badań „na własną rękę”. Wszyscy zaczęli nagle gorączkowo poszukiwać rud i kruszców.
Pierwsza kopalnia w Tatrach powstała już w 1417 roku. Przez kolejne sto lat powstawały na terenie całych Tatr następne kopalnie, wydobywające rudy miedzi, srebra. W związku z coraz większą liczbą kopalń uruchamianych w górach, założono nową drogę, biegnącą z Nowego Targu, przez Ludźmierz, najprawdopodobniej wzdłuż biegu Czarnego Dunajca. W trudnych warunkach sprowadzano do kopalń wozy i pojazdy z narzędziami górniczymi, końmi, bydlętami jucznymi oraz sprzętem potrzebnym do prowadzenia prac wykopaliskowych.
Wkrótce coraz więcej ludzi zaczęło interesować się tatrzańskimi kopalniami. Najbogatsza finansjera międzynarodowa, jak Turzonowie i Fuggerowie ciągnęła w tym czasie olbrzymie zyski z dzierżaw kopalń, wytapiania miedzi i srebra oraz handlu kruszcami. Jakub Fugger zajmował się założeniem i urządzeniem kopalni złota w Tatrach pod Krywaniem, po węgierskiej stronie. Kopalnie te nosiły nazwę „Glcksrad”, czyli „Koło szczęścia”. Kopalnie na Krywaniu, były czynne z przerwami aż do 1788r. Zostały rzucone z powodu niepłatności.
W celu restytucji kopalń tatrzańskich powstało osobne towarzystwo, które rozdzielało pomiędzy siebie udziały gwareckie.
Gwarectwa były to średniowieczne organizacje górnicze, eksploatujące kopalnie kruszców, których członkowie nazywani byli gwarkami.
Kopalnie tatrzańskie nie przynosiły żądanych zysków, nakłady pieniężne, jakie wydawano na budowę sztolni, prace górnicze znacznie przewyższały dochody odprowadzane z tych kopalń. Dlatego też zaniechano na jakiś czas prowadzenia prac górniczych na terenie Tatr. W XVII i XVIII wieku różne spółki górnicze podjęły ponownie poszukiwania kruszców i eksploatację tychże w Tatrach i na Podhalu ( w II połowie XVII wieku spółka Stanisława Witowskiego, w latach 1763 - 1764 Stanisława Prokopowicza ze Starej Lubowli, wreszcie w 1766r. sam Prokopowicz próbował szczęścia w górnictwie i hutnictwie tatrzańskim ).
Nowe ożywienie, reaktywowanie prac górniczych w Tatrach przyniosło panowanie Stanisława Augusta Poniatowskiego. Dążenie do uprzemysłowienia kraju i podniesienia dobrobytu spowodowało chęć odnowienia kopalń tatrzańskich. Gdy Komisja Skarbowa zaczęła się zastanawiać nad obmyślaniem różnych projektów, w celu wprowadzenia w kraju rozmaitych manufaktur, pomnożenia handlu, szukania kruszców, przypomniano sobie o starostwie nowotarskim, o zarzuconych od lat, a niegdyś rzekomo bogatych kopalniach kruszcowych tatrzańskich. Postanowiono odnowić te kopalnie i znowu wydobywać rudy, spodziewając się znaleźć duże ilości srebra, miedzi oraz żelaza. Sam król zainteresował się bliżej ta sprawą, inwestował nawet w „interes” kopalniany.
Zarówno kopalnie, jak i huty nie powstawały „byle gdzie” lecz w dokładnie wybranym i zbadanym miejscu. Najpierw należało znaleźć kruszce, np. srebra, miedzi, w tym miejscu zakładano sztolnię, chodnik, biegnący w poziomie i przecinające pokłady kruszcowe. Wtedy najmowano odpowiednią ilość ludzi do pracy, głównie górników, kopaczy, cieśli górniczych ( do budowy sztolni ). Kolejna rzeczą do wykonania było przygotowanie odpowiedniego materiału drzewnego do budowy górniczej, jak również do postawienia potrzebnych budynków ( jaty - schronienia dla robotników, klety - składu kruszców, urządzeń wodnych: jazy, koryta półeczek ).
Ponieważ bezpośrednio po wydobyciu, rudy nie nadają się do wytopu w piecu ze względu na znaczne ilości skały płonej i występują zazwyczaj w nieodpowiedniej granulacji, tj. różnica pomiędzy wielkością brył bywa dość znaczna, dlatego też do wytopu należy rudę w odpowiedni sposób przygotować. Zła granulacja powoduje zły przebieg wytopu ze względu na nierównomierność procesu i brak przelotu dla gazów. Przygotowanie rud rozpoczynało się od sortowania, dzięki któremu oddzielano do pewnego stopnia rudę od zanieczyszczeń. oprócz tego przeprowadzano płukanie rud bieżącą wodą. Do rozbijania rudy za pomocą stęporów używano stęp, które kiedyś były czynne w Dolinie Kościeliskiej. Inna metodą otrzymywania kruszcu była tak zwana metoda „mokra”, polegająca na uzyskiwaniu kruszcu przez mielenie rudy w młynie. Ten sposób szybko jednak odszedł w niepamięć. Ostatnim etapem przygotowywania rud do wytopu było zazwyczaj prażenie. Jeśli chodzi o siarczkowe rudy miedzi i srebra, to jedynie w celu rozpoczęcia procesu rozpalano ogień. Później potrzebnego ciepła dostarczała reakcja spalania siarki. Proces prażenia w piecach - nie na powietrzu na wolnym stosie - trwał kilka dni.
Całkiem niedawno u podnóża Ornaku odkryto ślady zabudowań huty składającej się z trójkomorowego prażaka rudy oraz - położonej nieco wyżej niż prażalnia - resztek huty „topni”.
Jednym z procesów wydobywania kruszców było mielerzenie węgla drzewnego na potrzeby hutnicze, odbywało się ono w różnych miejscach niedaleko topni. Do dnia dzisiejszego niedaleko Ornaku widać pod płytką warstwą darni znaczne ilości pokruszonego węgla drzewnego w najbliższej okolicy samej „huty” jak tez i prażaków.
Gdy przeminął okres górnictwa kruszcowego w Tatrach, przyszedł w XIX wieku rozwój górnictwa żelaznego.
Hutnictwo żelazne w Kuźnicach istniało prawdopodobnie już w I połowie XVIII wieku. Pod koniec tego stulecia zakład metalurgiczny w Kuźnicach składał się z jednego wielkiego pieca, dwóch fryszerek ( dawnych piecy do świeżenia surówki żelaza, służących do otrzymywania żelaza zgrzewnego ) oraz niewielkiej kuźni wyrobu do narzędzi i gwoździ.
Ten skromny i prymitywny zakład rozwinął się znacznie dzięki zabiegom i nakładom finansowym nowego właściciela. W pierwszych latach XIX wieku ówczesna produkcja kuźnic zakopiańskich polegała przede wszystkim na wyrabianiu drobniejszych narzędzi i gwoździ. W gwoździarniach pracowali również małoletni, kilkunastoletni chłopcy. W późniejszych czasach główną produkcją była „galanteria” żelazna, to znaczy wszelkiego rodzaju krzyże, kraty, figurki, garnki, itp. Surówka tutejsza była łatwopłynna, odlewano wprost z wielkiego pieca, dobrze wypełniając formy.
Próbowano więc - jak widać - górnictwa na terenie Tatr wielokrotnie. Dzisiaj wiadomo, że Tatry posiadają najróżnorodniejsze złoża, lecz w bardzo ograniczonych ilościach, tak że eksploatacja ich nie opłaca się. Dawniej jednak niepowodzenia w tych pracach przypisywano brakowi szczęścia, złemu kierownictwu, niedostatecznemu wyzyskiwaniu pokładów kruszcowych, spodziewając się, że wznowienie eksploatacji da dobre wyniki. Tak więc w Tatrach powstawało wiele kopalń, ludzie wciąż łudzili się, iż kiedyś szczęście się do nich uśmiechnie ...
BIBLIOGRAFIA
1. Jost Henryk „O górnictwie i hutnictwie w Tatrach
Polskich”, Wydawnictwa Naukowo - Techniczne,
Warszawa 1962r.
2. „Encyklopedia Popularna”, praca zbiorowa pod redakcją Jana Kofmana, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa
1992r.