Julian Tuwim, kojarzący mi się do niedawna z dziecięcą odmianą poezji, zaskoczył mnie dziełem pt.: ”Chrystus w mieście”. Wcale nie trzeba go porównywać do innych wierszy, aby stwierdzić że panujący w nim klimat pasuje bardziej do obrazu słynnych holenderskich „czerwonych uliczek”, obstawionych horyzontalnie oraz wertykalnie tuzinami prostytutek, niż beztroskich błogostanów w 999 odcinku „Klanu”. Tuwim chciał w ten sposób być może przypomnieć, o nadchodzącej walce Chrystusa z Szatanem. Oczywiście wszyscy postawią na Szatana, który oczywiście wygra z Chrystusem i wróci do swojego piekielnego kotła z torbą wypchaną pieniędzmi, ponieważ wszyscy na niego postawili. Autor przedstawia również obraz Magdaleny. Nie wiadomo jednak do końca, czy Tuwim miał na myśli postać biblijną. Moim zdaniem nie. Dziewczyna gra rolę rzeźnika, który przyszedł odwiedzić grzeszników, tańczących na moście. Jest to pewny kafar psychologiczny, który jest ciężkim młotem prawdy. Przygniata znajdujących się tam odmieńców. Ci ludzie nie wytrzymali psychicznie. Nikt z nimi nie rozmawiał. Doprowadziło to ich, do bicia pokłonów zwykłemu rzeźnikowi. Dlaczego tańczyli na moście? Wszystko można wytłumaczyć. Znając stan polskich mostów, ludzie tańczyli na nim celowo. Liczyli na przeciążenie. W konsekwencji most złamałby się. Ułatwiłoby to wszystkim życie, a wspomniani tancerze nie dźwigaliby na barkach ciężaru swoich wstydliwych czynów. W niebie byliby garbatymi aniołami, bo taki jest los grzesznika.
Podsumowując, autor chciał niewątpliwie uświadomić czytelnikowi beznadziejną atmosferę, która się zagęszcza. Dyskretnie dusi socjopatę, niczym dym zanieczyszcza płuca nałogowych palaczy. W nozdrzach magazynuje dym, a następnie czyni z ofiary prawdziwą bestię, zamgloną postać rzeźnika. Gdzie jest w tym wszystkim Bóg? Jest nieobecny, a to oznacza konieczność jego wynalezienia. Znowu pojawia się konflikt. Kto chciałby służyć w niebie? Ja wolę rządzić w piekle.