„Zemsta”, reżyserii mistrza polskiej filmografii, Andrzeja Wajdy, to adaptacja komedii hrabiego Aleksandra Fredry. Polska premiera ekranizacji odbyła się czwartego października 2002 roku; światowa - osiemnastego maja 2003 roku.
Scenariusz filmu prawie w całości zaciągnięto z oryginalnej, książkowej wersji. Niewielkie przeróbki, takie jak zmiana czasu rozgrywania się akcji, czy umieszczenie bohaterów w zimowym krajobrazie reżyser tłumaczy jako konieczne i ubarwiające akcje. Scenografią do filmu stał się majestatyczny zamek w Ogrodzieńcu.
Obsady Andrzej Wajda, jak donosiło wiele, śledzących z uwagą polskie kino, magazynów szukał długo i mozolnie, lecz kiedy wreszcie dokonał wyboru, w loży wybranych zasiadło wiele znanych osobistości. I tak, w jedną z głównych ról, idealnie oddając osobowości i wygląd Cześnika, odegrał Janusz Gajos. W jego książkowego wroga, Rejenta, popisowo wcielił się Andrzej Seweryn. Na szczególną uwagę zasługuje też kreacja Romana Polańskiego, czyli komediowego Papkina. Rolę postaci drugoplanowych z ukłonem przyjęły takie osobistości jak Katarzyna Figura, jako Podstolina, Agata Buzek - filmowa Klara czy Rafał Królikowski grający Wacława Milczka.
Cześnik Raptusiewicz to tęgi jegomość, stary kawaler w średnim wieku o wybuchowym charakterze. Kiedy do jego zamku zachodzi Papkin, sfrancuziały kłamczuch przekonany o swej wspaniałości, szlachcic wpada na pewien pomysł. Cześnik, chociaż rubaszny i na pozór śmiały, wstydzi się kobiet, dlatego pragnie wysłać rozgadanego Papkina, by w jego imieniu poprosił Podstolinę, miejscową majętna wdowę, o rękę. I od tego zaczynają się kłopoty.
Akcje dodatkowo ubarwia przebiegły i żądny zemsty sąsiad – Rejent Milczek – jegomość o kornym obliczu lecz lisim charakterze. Ogień dodatkowo podsyca romans podopiecznej Cześnika, pięknej, młodej Klary z Wacławem, synem Milczka oraz starania naiwnego, ale chętnego na pieniądze Papkina. Jak zakończy się spór o zamek, gdzie obaj sąsiedzi kujną przeciwko sobie? Czy miłość Klary i Wacława zakończy się fiaskiem? Co zamierza zrobić Papkin? Czy spór między Cześnikiem i Rejentem będzie miał jakieś materialne skutki?
Tego wszystkiego dowiecie się oglądając film.
Ekranizacja tak fenomenalnego dramatu, jakim jest "Zemsta" A. Fredry w wykonaniu mistrza polskiego kina, budzi we mnie mieszane uczucia. Film jest bez wątpienia kosztownym i wyczerpującym dziełem, lecz czy na pewno jest hitem kina, jakim stawały się prawie wszystkie dzieła Andrzeja Wajdy?
Obsada, choć obiecująca, jest według mnie trochę podkolorowana. Postać Papkina, jaką przyjął wspaniały reżyser, Roman Polański jest pstrokatą karykaturą komediowej postaci; namalowaną zbyt grubą kreską. Filmowy szlachcic - włóczykij stał się aż nade wyrazisty. Roman Polański, mistrz w swym kunszcie, jakim jest reżyseria, chyba zbyt dokładnie starał się odwzorować postać Papkina. Podobną pomyłką okazała się rola Katarzyny Figury jako Podstoliny. Ta znana i lubiana polska aktorka nadała filmowi nieco innego wydźwięku, niż powinna. Nieco zbyt wyraziste podkreślenie jej kobiecych atutów i model nierozgarniętej, chichocącej uwodzicielki nie przemawia na korzyść filmu i nie pokrywa się z moim wyobrażeniem o tej postaci. Na kilka słów krytyki zasługuje także rola Agaty Buzek jako Klary – widać w niej dużo sztuczności, sprawia wrażenie skrupulatnie wyuczonego tekstu przedszkolaka, chociaż jej nietypowa, zapadając w pamięć uroda, przemawia na jej korzyść. Moim ulubionym aktorem stał się odtwórca Cześnika, Janusz Gajos i flegmatyczny Dyndalski, którego to grał Daniel Olbrychski.
Jeśli miałabym do wyboru jakiś inny film, niż ekranizacja "Zemsty", chyba musiałabym się poważniej zastanowić. Dzieło Wajdy, nieszczególnie świadczy o genialności jego twórcy i na pewno nie może konkurować z filmem takim jak "Katyń". Może reżyser miał w tym posunięciu jakieś głębszy zamysł, którego nie rozumiem.
Film jednak wydaje się idealny dla uczniów, omawiających "Zemstę" – zajmuje kilka godzin lekcyjnych, daje mgliste wyobrażenie, jak to mogło wyglądać i pozwala chwilę odpocząć od szkolnych zeszytów. No cóż. Takie filmy są także potrzebne, nieprawdaż?