Sieroty Zła - Nicolas d’Estienne d’Orves – książka z gatunku tych, od których nie można się oderwać. Uwagę przyciąga już sama okładka wraz z tytułem i tak jest do samego końca. Autor w znakomity sposób bawi się z nami intrygą i zawiłymi wątkami, jednak nie tak bardzo, żebyśmy się pogubili. Opowiada o przygodach młodej dziennikarki poznającej intrygującego milionera interesującego się nazizmem. Z rozwojem akcji pojawiają się takie wątki jak spalone i wiszące zwłoki na drzewie, nie wiadomo jakiego pochodzenia z tatuażem SS, czy cztery samobójstwa bezrękich mężczyzn w różnych miejscach świata o tej samej godzinie. Fabuła bazuje na tajnych hodowlach nazistów, którzy próbowali stworzyć nową rasę za pomocą doświadczeń genetycznych. Jak wiemy historia wspomina o wielu takich miejscach co tylko wzmaga ciekawość i dodaje realizmu tej powieści. Do tego nie ma za wielu opisów przyrody, miast itp., czego naprawdę nie lubię w książkach sensacyjnych, jest praktycznie sama akcja, która wiedzie przez całą Europę zaczynając od Francji podążając przez Niemcy i kończąc na Szwecji. Czytając setki książek tak naprawdę nie mam jej do czego porównać co tylko przemawia na jej korzyść, bo przecież teraz trudno o taką książkę. Myślę, że jeszcze będę powracał do Vidkuna Vennera – milionera o podejrzanych zainteresowaniach i Anaïs – dziennikarki która chce coś zmienić w swoim życiu, a co za tym idzie polecam ją wszystkim, którzy jeszcze tego nie czytali.