Nie pamiętasz hasła?Hasło? Kliknij tutaj
Wokół było cicho. Las milczał. Skulona pod spróchniałym pniem rozglądałam się czujnie. Ściskałam z całej siły olbrzymi, lśniący, złoty kantaros – kielich Dionizosa, który, nie chwaląc się, sprytnie mu wykradłam. Nagle coś zaszeleściło z prawej...