Poetami apokalipsy spełnionej nazwano Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i innych wojennych młodych autorów, na których oczach rozegrało się to, co przeczuwali żagaryści. „Jeno wyjmij mi z tych oczu/szkło bolesne – obraz dni,/które czaszki białe toczy/przez płonące łąki krwi” – szkicuje przed nami poeta krwawą wizję, wyśpiewaną po latach przejmująco przez Ewę Demarczyk, a jeszcze później przez Janusza Radka (Niebo złote ci otworzę). Podobny obraz odnajdujemy w utworze Krzysztofa Kamila Baczyńskiego Mazowsze. Na tle wspomnień wcześniejszych walk pojawia się wizja II wojny światowej – „krew czarna w supły/związana”, trupy wijące się „jak złe gałęzie”, „batów skręcone żyły”. Prócz dramatycznych obrazów z teraźniejszości, będących jak gdyby unaocznieniem tego, co zapisano w Apokalipsie (masowość zagłady, rzeki krwi, rozdarte niebo) znajdziemy u Baczyńskiego kolejny rys współczesnej mu apokalipsy – anonimowość śmierci, odarcie umierających z wszelkich wartości i godności. Dlatego w Pokoleniu padnie dramatyczne pytanie: „czy nam postawią, z litości chociaż/nad grobem krzyż”, a w Mazowszu prośba: „gdy w boju padnę – o, daj mi imię,/moja ty twarda, żołnierska ziemio”. Do innych poetów apokalipsy spełnionej, targanych wątpliwościami i utrwalających dramat swego pokolenia, zwanych Kolumbami, należą m.in.: Tadeusz Gajcy, Tadeusz Borowski, Andrzej Trzebiński.