Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
(...)
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
(Zbigniew Herbert, Przesłanie Pana Cogito)
Przeziębiony. Apolityczny.
Nabolały. Nostalgiczny.
Drepce w kółko. Zagłada.
Chciałby. Pragnąłby. Mógłby. Gdyby.
Wzrok przeciera. Patrzy przez szyby.
Biały Koń? Nie, śnieg pada.
(...)
A teraz co? Teraz się martwi.
A może klasztor? Może do partii?
Lecz tu czy tam – migrena.
Boczną uliczką, zaułkiem krętym
idzie pod wiatr ten polski święty
z fortepianem Szopena.
(Konstanty Ildefons Gałczyński, Śmierć inteligenta)
Inteligencja, warstwa rodząca się przede wszystkim z ubożejącej po powstaniu styczniowym szlachty, ale i rekrutująca się coraz częściej z nizin robotniczych i chłopskich, pojawia się w literaturze polskiego pozytywizmu i już w niej pozostaje, by w dobie współczesnej stanąć przed ważnymi dylematami: komunizm, a może opozycja?