Niektórym hazardzistom i utracjuszom grozi bankructwo. Pani Bovary, nie mogąc spłacić swych długów u lichwiarza, popełnia samobójstwo. Podobnie postępuje ojciec młodzieńca, którego kocha Eugenia Grandet, czy ojciec Wicia z Kroniki wypadków miłosnych Tadeusza Konwickiego. O panach skaczących „z okien na Wall Street”, gdy trzeba „frak zamienić na łach” „z powodu jednej giełdowej sesji”, śpiewa w swej piosence Marek Andrzejewski.