Emulatory - ostateczna odpowiedź?
: 31 sie 2016, 18:51
Hej sceno
Wiem, jestem cholernym purystą, kręcę nosem na każde "dopałki" hard czy soft - doesn't matter. Kijem mnie trzeba popychać do czegoś co nie jest komodorowsko koszerne...
W jakimś tam topicu natrafiłem na zastanawiającą deklarację, że "bez HOAXA (lub też innego wajsa) już nie programuję mało tego NIE DAŁOBY SIĘ PEWNYCH EFEKTÓW OSIĄGNĄĆ BEZ ASSA NA PC"
Hmmm...
Więc teraz pytam o pewne limity, ograniczenia, wręcz "koszerność".
Jak to jest z tym kodowaniem technicznym? Robiąc to na PC macie wszelkie przestrzenie adresowe dostępne jak laska po birfeście w Katach, nie trzeba się przejmować jakimś tam debugiem, kontrolą rejestrów, bug-tracing czuwa etc.etc. Czy pewne dema pisane na PC i "wstrzykiwane" do C64 są niemożliwe do napisana na zwykłym komciu? Troszkę to Matrix przypomina, ale nie będę narzekał. Chodzi mi tylko o tak techniczne podejście - czy np. dwa sprzęgnięte breadboxy (jeden pisze drugi odtwarza - luźna przenośnia) osiągnąłby takie same efekty? Czy w tym momencie C-64 nie przypomina zwykłego VHS? Czy to w sumie jest już kodowane na komie? Z racji ogromnego deficytu herców (i tych -mega) w tej chwili Commodore służy tylko i wyłącznie jako displayer kodu z peceta, co prawda przepuszczony przez procek komy ale jako servant. Nie wiem czy łapiecie mój wywód, czy może czujecie tylko starego, upierdliwego Hortexa - ale jak dużo w najnowszych produkcjach jest TYPOWEGO,seryjnie klepanego komcia? Jak wiele breathtaking things byłoby marzeniem gdyby nie PC? Czy to ścieżka na skróty? W tej chwili - mimo,że produkcje mordują - nie jestem w stanie złapać tego nastroju co kiedyś. Też PC używałem ale zdecydowanie do hardware'u - przerzucanie stuffu, ew. coś tam zerknąć na Vice.
Technika mnie intryguje - takie wstrzeliwanie gładkiego kodu zwalającego z nóg ALE Z PECETA jest dla mnie zagadką....
Wiem, jestem cholernym purystą, kręcę nosem na każde "dopałki" hard czy soft - doesn't matter. Kijem mnie trzeba popychać do czegoś co nie jest komodorowsko koszerne...
W jakimś tam topicu natrafiłem na zastanawiającą deklarację, że "bez HOAXA (lub też innego wajsa) już nie programuję mało tego NIE DAŁOBY SIĘ PEWNYCH EFEKTÓW OSIĄGNĄĆ BEZ ASSA NA PC"
Hmmm...
Więc teraz pytam o pewne limity, ograniczenia, wręcz "koszerność".
Jak to jest z tym kodowaniem technicznym? Robiąc to na PC macie wszelkie przestrzenie adresowe dostępne jak laska po birfeście w Katach, nie trzeba się przejmować jakimś tam debugiem, kontrolą rejestrów, bug-tracing czuwa etc.etc. Czy pewne dema pisane na PC i "wstrzykiwane" do C64 są niemożliwe do napisana na zwykłym komciu? Troszkę to Matrix przypomina, ale nie będę narzekał. Chodzi mi tylko o tak techniczne podejście - czy np. dwa sprzęgnięte breadboxy (jeden pisze drugi odtwarza - luźna przenośnia) osiągnąłby takie same efekty? Czy w tym momencie C-64 nie przypomina zwykłego VHS? Czy to w sumie jest już kodowane na komie? Z racji ogromnego deficytu herców (i tych -mega) w tej chwili Commodore służy tylko i wyłącznie jako displayer kodu z peceta, co prawda przepuszczony przez procek komy ale jako servant. Nie wiem czy łapiecie mój wywód, czy może czujecie tylko starego, upierdliwego Hortexa - ale jak dużo w najnowszych produkcjach jest TYPOWEGO,seryjnie klepanego komcia? Jak wiele breathtaking things byłoby marzeniem gdyby nie PC? Czy to ścieżka na skróty? W tej chwili - mimo,że produkcje mordują - nie jestem w stanie złapać tego nastroju co kiedyś. Też PC używałem ale zdecydowanie do hardware'u - przerzucanie stuffu, ew. coś tam zerknąć na Vice.
Technika mnie intryguje - takie wstrzeliwanie gładkiego kodu zwalającego z nóg ALE Z PECETA jest dla mnie zagadką....