Nie sądziłem, że na scenie C64 (ale nie tylko, bo mam na myśli ogół sceny, jak Atari, Amiga itd. itd. i nie tylko tego typu klimaty) - były, czy są tematy związane z przynależnością narodową. Dla mnie było zawsze piękne to, że na scenie (c64) konkurowały osoby ze sobą - nie tylko rdzenni (lokalni), jak np. typowo polska scena C64, ale w ogóle ludzie - nieważne skąd pochodzą i kimkolwiek są. Dla mnie scena to kwintesencja zdrowej rywalizacji (i wcale niekonieczie), zupełnie oderwana od tzw. "kapitalistycznej" rywalizacji - czyli pieniądz jako taki w ogóle nie ma zupełnie znaczenia. Tylko twórczość w formie jaką znamy MA SENS !!! Szkoda, że tak się dzieje... Zawsze mnie fascynowało (zaskakiwało?), że na scenie udzielały się (może do tej pory się udzielają - ale w tym kontekscie nie ma to znaczenia) takie osoby, jak np. Wisdom (Turcja), Guy Shavitt (Izrael), Cresh:) (Polska)...
Ale z drugiej strony życie już dawno mnie nauczyło, że nie ma żadnej instytucji - którą tworzą ludzie - idealnej (policja, służba zdrowia, kościół, instytucje pozarządowe - nawet Greenpeace itd. itd.). Trudno nazwać scene c64 instytucją - nie ma centralnego zarządzania i w ogóle nie ma władzy jako takiej, wszystko jest umowne.
Tak naprawdę scena c64 jest kwintesencją hasła "SZTUKA DLA SZTUKI". I to jest najpiękniejsze!
Dupowato czytać w/w wpisy. Wdzierają się (we mnie) niepotrzebne emocje...
Ale tak jak napisałem wcześniej - scena (c64) składa się z ludzi (jako takich), którzy Ją tworzą.
Scena C64 jest WIELKA! Atari suxxx!!! hehe...