bimber pisze:Każdy, kto przyszedł do TSLa na giełdę wyszedł z nagranym Hexagone II
Mógłbyś zostać ich honorowym memberem za reklamę w centralnej Polsce.
Bimber, nie pamiętam tego, ale bardzo jest to prawdopodobne.
Z drugiej strony pamiętam, że nie chciałem sprzedawać demosów na giełdzie z szacunku do sceny i samego siebie. Może nie było wówczas na łódzkiej giełdzie komputerowej zbytniego zainteresowania demami, ale założyłem sobie, że jak ktoś będzie chciał przegrać ode mnie demo, to wchodziły dwie opcje:
1) wymiana na demo, którego nie mam w moich zbiorach
2) kupujesz ode mnie grę (tzn kopiuję ją) - a wybrane demo z mojego zbioru masz gratis !!!
Tak więc znalazłem obejście systemu, które mnie ograniczało, a które niejako wymyśliłem sam dla siebie - czyli nie poniżyć własnej godności (nie wziąć kasy za demo), ale zarobić.
Można powiedzieć, że w tej sytuacji piekłem dwie pieczenie na jednym ogniu: po pierwsze zachowałem się, jak prawdziwy handlarz na giełdzie, a po drugie zachowałem czyste sumienie, hehe!
I tak to się robiło niegdyś interesy, gdy piractwo było jeszcze "oficjalnie legalne"!
W tych czasach poznałem właśnie na giełdzie chłopaków z Arise (bodajże wakacje 93 rok). W stosunku do nich nie potrafiłem utrzymać zasady: "kupujesz grę i za to masz jakieś demo - gratis"!!!
Po pierwsze widziałem u nich ten sam błysk w oku odnośnie sceny c64, co u mnie - i z tego powodu miałem szacunek. A po drugie pewnie nie mieli tyle kasy na gry, które musieliby u mnie kupić, a które ich chyba tak bardzo nie interesowały, jak dema!
Byłem bardzo miło zaskoczony, że kolesie, których poznałem, tak mocno interesują się sceną c64, a już definitywnie mnie rozwalili, jak okazało się, że parę miesięcy wcześniej zrobili demo:
http://csdb.dk/release/?id=4013
Byłem z tego powodu niemal w siódmym niebie!
Bardzo chciałem się wkupić w łaski szanownych dla mnie - wtedy niemalże bogów (teraz tylko menele z Łodzi!;)). Wiedziałem, że muszę szybko cokolwiek zrobić, aby zyskać akceptację i względy grupy Arise. Nie potrafiłem ani kodować, ani rysować, ani zrobić muzyki. Może same jakieś próby z każdej z tych dziedzin. Stwierdziłem, że najszybciej chyba coś narysuję, bo jeśli chodzi o kodowanie, czy muzykowanie, to trzeba trochę czasu poświęcić.
A ja czasu nie miałem! Chciałem JUŻ, TERAZ!
W ciągu tygodnia narysowałem cztery logosy Arise w trybie 3-kolorowym na jakimś edytorze, którego już nie pamiętam (może Bimber pamięta?) i przyniosłem na giełdę, gdzie co tydzień parę groszy zgarniałem za kopiowanie gierek. Liczyłem na to, że tego dnia znów odwiedzą mnie chłopcy z Arise. Przyszli, ku mojej uciesze! Wręczyłem im dyskietkę z moimi pierwszymi-ever pracami. Całe 7 dni czekałem niecierpliwie na kolejną niedzielę, kiedy - jak zwykle - zamiast do kościoła szedłem na giełdę. Byłem ciekaw reakcji. Miałem trochę mieszane uczucia, bo niczego nie byłem pewien. Brałem pod uwagę, że powiedzą, że "fajne" i na tym się zakończy.
Gdy ten moment nastąpił, czyli przyszli kolejnej niedzieli na giełdę do mnie, podczas luźnej rozmowy któryś z chłopaków (albo Bimber, albo Gorzałek Ochlałek aka Debillo - nie pamiętam) zapytał, czy nie chciałbym wstąpić do Arise. Odparłem, że "chętnie" (chociaż w głębi mnie było niesamowite zadowolenie - trochę bałem się, żeby nie było po mnie tego widać
).
Kilka miesięcy później przypałętał się do mnie na giełdzie następny delikwent, który również czuł bluesa, co wcześniej poznani kolesie z Radogoszcza (dzielnica Łodzi). Był nim Wacek, który też coś już coś stworzył, ale jako jednoosobowa grupa WST (Memento Wacento - dobrze pamiętam Wacek?
)
Czuł klimat, jak my wszyscy i szybko zapoznałem go z chłopakami Arajsowcami.
Ja się dość szybko wypaliłem - jakoś po 2-3 latach... Ale to już inna historia...