Hej!
Przede wszystkim dzięki wielkie że pojawiliście się w tak licznym gronie
Pomimo wielu fuckupów, z których oczywiście zdajemy sobie sprawę, mamy nadzieję że mimo wszystko się podobało
Za zgodą Feia, przekleję kilka słów wytłumaczenia, które zamieścił na amiscena.org
Pomięty Bigscreen
"Nawet wzięliśmy żelazko, ale baliśmy się go uszkodzić (to nie było płótno tylko plastikowy materiał do bannerów). Przy tych rozmiarach nie da się go przechowywać bez złożenia, a złożenie też nie było łatwe ze względu na ciężar. Następnym razem użyjemy rolek do nawinięcia go zamiast składania w kostkę (o ile będziemy znów kupować własny). "
Gestapo na barze
"Gestapo pojawiło się wbrew wcześniejszym ustaleniom (że mamy własną ochronę). W sobotę już ich nie było, ale niesmak pozostał. Chciałem dopłacić właścicielowi żeby ich zabrał i nie przejmował się własnym alkoholem. Niestety nie zgodził się."
Delaye podczas compo
"Powiem szczerze - na to nic nie możemy poradzić. Próbowaliśmy dać deadline wcześniej i zacząć compoty, ale skończyło się tak, że demo na Atari było poprawiane jeszcze 10 godzin po deadline. O ile demo na PC to nie jest taki problem, bo albo ruszy albo nie, ale to z Atari już trzeba zgrać, przeprocesować VDubem, przenieść... Zajmuje to do 30 minut czasu i nie jest proste. [...] Dopóki ludzie będą mieli w dupie deadline (czyli pewnie zawsze), dopóty będą delaye. Bo przecież jak damy deadline na 18 i będziemy chcieć zacząć o 22 to ktoś przyniesie intro o 21:59...
Jest jedna rzecz, która mogłaby wygładzić nieco nerwówkę i przyspieszyć ten proces - jeszcze jedna albo dwie dodatkowe osoby w organizacji. Niestety wiadomo jak z tym jest. I to nie może być ktoś z łapanki na party, musi znać soft, procedury, itp. "
Od siebie dodam jeszcze:
organizatorzy to miękkie pipy - przyjmowali wszystkie spóźnione prody na ostatnią chwilę, co przekuło się na półgodzinną przerwę prawie między każdym compo.
Mieliśmy do wyboru:
a) Bycie chujami, i wszystkich, którzy przynosili prodki po deadline wyjebać na zbity pysk i zorganizować kompoty muzyczne w 100%, graficzne w 50% i kodowane w 30%, bo tyle prac wpłynęło przed deadline. A wszyscy, których byśmy odprawili z kwitkiem, by się obrazili.
b) Być wyrozumiałym i zorganizować kompoty później, ale z o wiele bardziej pokaźną liczbą świetnych produkcji, ku zadowoleniu autorów i publiczności (liczbą i jakością prodek, nie delayami
).
Pomimo niezadowolenia z tego stanu rzeczy, wybraliśmy opcję B.
Błędnie?
Alko na barze
"Bar to porażka. Żadne ustalenia nie działały. Suszyłem im głowę wiele razy wcześniej (byłem tam 3 razy), żeby piwo było tanie to więcej sprzedadzą a flaszki w dobrej cenie. Kompletna ignorancja i głupota. Drinka "co kot napłakał" za 14 zł to ja im nie zapomnę. Miało też być jedzenie, wszystko chuj. Co najciekawsze, właściciel miał niewiele do gadania w tej kwestii, wszystkim rządziła jego kurwo-obsługa. Nigdy więcej nie pójdę do tego lokalu, to jest pewne."
Śmierdząca Nora
"Szczerze? W niedzielę i tak by śmierdziało jak zawsze
. Albo chcemy super lokal za mnóstwo kasy (rok temu kosztował 2x tyle w małym mieście i to bez nagłośnienia) i liczymy się z historiami typu "rachunek za pawia na ścianie", albo jednak nora. Moim zdaniem przynajmniej kible były ładnie wysprzątane, a podwórko ogarnięte (trochę mnie to zaskoczyło, w porównaniu z dnem w barze). Obiecuję, że będę szukał teraz czegoś nie w piwnicy, może się uda
."
Ogólnie rzecz biorąc, mnóstwo rzeczy wyszło nie tak jak powinno, czy to z winy naszej czy zewnętrznej. Jest 2 dni po party a na naszej organizatorskiej liście fuckupów jest już ze 30 pozycji (których większość pewnie nawet nie zauważyła
) i już kminimy jak to wszystko poprawić aby za rok było jeszcze lepiej.
Howgh!