Podróż Odyseusza

Odyseusz, król Itaki, wyrusza spod Troi na czele 12 okrętów. Zagnani przez wiatr ku Ismarskim wybrzeżom toczą bitwę z Kikonami w której ginie 72 towarzyszy. Pozostali tracą pamięć kraju Lotofagów. Następnie przybijają do wyspy zamieszkanej przez cyklopów i zostają uwięzieni w jaskini, skąd wydostają się dzięki podstępowi Odysa, który oślepił Polifema, a swych towarzyszy przywiązał do brzuchów baranów. Odys oszukał olbrzyma podając mu fałszywe imię „Nikt”. Spotkała go za to kara – klątwa Posejdona. Kiedy dotarł na Eolię – pływającą wyspę króla wiatrów Eola. Otrzymał od niego podarunek worek wiatrów który nieopatrznie rozwiązali zazdrośni towarzysze. Wtedy srogie wiatry zagnały ich do wybrzeży krwiożerczych Lajstrygonów. Tu Odys stracił wielu żołnierzy i 11 okrętów. Następnie gościli w pałacu czarodziejki Kirke, która zamieniła towarzyszy Odysa w świnie. Hermes poradził Odysowi, aby rzucił się na nią z mieczem. Towarzysze wrócili do dawnej postaci i przebywali w gościnie u Kirke rok. Stamtąd Odys udał się do mrocznej krainy Kimeryjczyków, aby usłyszeć od Tejrezjasza rady na dalsze życie. Potem znowu ruszyli w drogę. Wabieni śpiewem syren, bezpieczni minęli ich wyspę. Przypłynęli miedzy dwoma morskimi potworami Stellą a Charybdą, tracąc kolejnych 6 towarzyszy. Następnie dotarli do wyspy Heliosa i głodni rzucili się na stado wołów, za co zostali surowo ukarani – utonęli podczas sztormu. Ocalał tylko Odys. Fale wyrzuciły go na brzeg wyspy Ogigi, gdzie mieszkała piękna nimfa Kalipso, u której spędził prawie 8 lat. Z rozkazu Zeusa zbudował tratwę i wyruszył na morze, ale dosięgła go klątwa Posejdona. I znowu znalazł się na obcej ziemi. Była to wyspa Schyria zamieszkana przez Feaków. Gościnny król Alkinos z uwagą wysłuchał jego opowieści, a następnie pomógł mu wrócić do rodzinnej Itaki, w której Penelopa nie miała już sił walczyć z natarczywością zalotników. Pozbył się ich z pomocą syna Telemacha. Żył odtąd szczęśliwie, a gdy nadszedł czas, wyruszył na nową tułaczkę posłuszny bogom i przeznaczeniu.

Pozdro Krzych@$