Makbet – główny bohater powieści Williama Szekspira - jest dowódcą wojsk szkockich, wasalem, a także krewnym króla Szkocji – Duncana. Na początku autor przedstawia go jako postać niezwykle szlachetną, mężną i odważną. Z biegiem czasu i wydarzeń, przechodzi on zaskakującą przemianę. Z godnego podziwu rycerza, staje się prymitywnym zbrodniarzem, gdyż dąży do celu - jakim jest władza - „po trupach”, nie bacząc na konsekwencje swoich czynów. Ta metamorfoza bohatera zachodzi pod wpływem najokrutniejszego z możliwych czynów – a mianowicie zabójstwa. Zabójstwa dokonanego przez podświadomą żądzę władzy, jak również dzięki sposobnościom, jakie los sprowadził na głównego bohatera. I tu rodzi się pytanie: czy Makbet jest prawdziwym zbrodniarzem działającym bez skrupułów czy też może ofiarą zbrodni.
Zważając na tzw. tragizm postaci - tak często ukazywany w dramatach Shakespeare’a - ktoś mógłby powiedzieć, iż Makbet jest ofiarą. Ofiarą zła, które uosabiają czarownice. Jednak nie mogę się z tym zgodzić. Tak, czarownice mogą być złem czającym się wewnątrz bohatera, a nawet złem całego świata, lecz nie pełnią one roli fatum, gdyż Makbet sam, świadomie decyduje się na popełnienie zbrodni.
Następnie ktoś mógłby wyrazić przekonanie, iż Lady Makbet sprowokowała męża, więc to ona tak naprawdę jest zbrodniarką. Pragnę tedy przytoczyć wyjaśnienie pojęcia „zbrodnia” ze „Słownika Języka Polskiego”, które brzmi: „ciężkie przestępstwo, poważne wykroczenie przeciwko drugiemu człowiekowi (grupie ludzi), najczęściej zabójstwo lub zranienie; czyn godny najwyższego potępienia, wywołujący takie potępienie”. Tak więc możemy jednoznacznie powiedzieć, iż to Makbet bezpośrednio dopuścił się zbrodni, a ten - kto to zrobił – ewidentnie jest zbrodniarzem.
Po zabójstwie Duncana obserwujemy już tylko jak Makbet coraz bardziej pogrąża się, mordując kolejne osoby. Dla utrzymania władzy i ukrycia pierwszej zbrodni zabija kolejne, czasem nawet bliskie mu osoby jak np. Banka, rodzinę Makdufa, czy wcześniej – pokojowców. Scena piąta aktu V jest jedną z ważniejszych scen kończących dramat. Jednocześnie doskonale ukazuje postać Makbeta-zbrodniarza. Rozgrywa się ona w warownej twierdzy Makbeta, w Szkocji. Jest to w przeważającej części monolog głównego bohatera. Dowiaduje się on o śmierci żony, jednak to inna wiadomość przyniesiona przez żołnierza dużo bardziej go porusza. Gdy słyszy, że do zamku zbliża się las Birnam, rozpoczyna przygotowania do ostatniej bitwy, a także dokonuje swoistego podsumowania życia. Rozpatrując sceny rozpoczynające i kończące „Makbeta”, widzimy jak wielką przemianę przeszedł główny bohater. On sam również to zauważa. Jednak nie są to refleksje przepełnione żalem czy skruchą. Ogranicza się do suchych faktów. Wspomina minione czasy: „Był czas, gdym drętwiał, słysząc głos puszczyka,
Gdy przy słuchaniu powieści o strachach
Włos mi się jeżył i prężył na głowie…”.
Teraz już nie zna tych uczuć. Zapomniał jakie mogą one wywołać emocje. Jego serce stało się twarde i odporne na strach czy trwogę. Za sprawą czego? Morderstw, których dokonał:
„Dawno już smaku trwogi zapomniałem…
…Przeładowałem się okropnościami:
Spoufalone zmysły moje
Stępiały na wpływ wrażeń”.
„Powinna była umrzeć nieco później” – mówi Makbet na wieść o śmierci żony. Słowa te można interpretować różnie. Sądzę jednak, iż chciał by i ona poniosła konsekwencje zbrodni, której była prowodyrem. By razem z nim patrzyła na upadek ich królestwa, władzy i bolesny kres życia. Dalej Makbet wygłasza najbardziej znane słowa tego dramatu:
„Życie jest tylko przechodnim półcieniem,
Nędznym aktorem, który swoją rolę
Przez parę godzin wygrawszy na scenie
W nicość przepada – powieścią idioty,
Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą”.
Są to jego ostatnie refleksje nad bezsensem życia. Uważa, że jest ono czymś mniejszym od cienia. Przejawia rozczarowanie światem, jednocześnie uświadamiając sobie, iż jest człowiekiem przegranym. Szekspir porównuje także życie do powieści napisanej przez idiotę. Kim jest ów idiota? Dla Makbeta jest on synonimem losu, fatum, przeznaczenia, może Boga. Obojętnie jak to nazwiemy, zawsze będzie to reżyser naszego istnienia, który wyznaczywszy role, patrzy jak marnie odgrywane są przez aktorów. Makbet w obliczu śmierci zauważa ogromny bezsens życia. Dopiero teraz widzi, jak nic nie znaczące było wszystko to, co osiągnął. Mówi o życiu: „Głośne, wrzaskliwe, a nic nie znaczące”. Nawiązuje do egzystencjalizmu, a także do znanego w literaturze wcześniejszych epok motywu vanitas -marności ( z łac. vanitas vanitatum et omnia vanitas - marność nad marnościami i wszystko marność) i ulotności życia ziemskiego. Przemijanie i absurdalność istnienia to główny temat ostatnich refleksji Makbeta. Wyraźnie zaznaczony jest tu także topos teatru mundi, przedstawiający człowieka jako aktora, którego istnienie jest tylko nic nieznaczącą rolą w teatrze świata. Kierowany przez siły zewnętrzne przypomina marionetkę, aby po skończonym przedstawieniu odejść w zapomnienie. Można by przytoczyć słowa Rzeckiego z „Lalki” Bolesława Prusa, który oglądając wystawę mówi: „Marionetki!...Wszystko marionetki! Zdaje się, że robią co chcą, a robią tylko, co im każe sprężyna, tak ślepa jak one”.
Na kartach swojego dramatu Szekspir ukazał postać bohatera w wielu odsłonach. Głównie mamy do czynienia z Makbetem zbrodniarzem, mordercą i tyranem. Jednak warto zauważyć w nim niezwykłego filozofa, którego refleksje nad życiem, śmiercią i światem są nadal aktualne i przez wieki były powtarzane przez innych literackich bohaterów. Makbet jawi się nam niemalże jako rycerz. Nie tylko w początkowych scenach utworu. Wprawdzie akcja dramatu potwierdza, że bohater zatracił wszelkie prawdy rycerskie, jednak obraz jego śmierci z bronią w ręku ukazuje jego przesłoniętą już przez zbrodnie twarz. Końcowe sceny utworu pokazują okrutnego króla, który nawet w obliczu śmierci nie prosi o oczyszczenie. W tym wypadku Szekspir nie po raz pierwszy odbiegł od wzoru, według którego tworzyło wielu pisarzy i poetów. Wielki zbrodniarz niby zdaje sobie sprawę z popełnionych czynów, jednak widoczny jest brak katharsis.
„Makbet” Szekspira jest dramatem poruszającym psychologiczne strony człowieka. Jego przemiany wewnętrzne. Ujawnia skrywane żądze i pokazuje do czego mogą doprowadzić namiętne ambicje. Dlatego ostatecznie mogę powiedzieć, iż Makbet jest zbrodniarzem, gdyż do zabójstwa nie zmusiło go fatum ani namowy żony, jest osobą jak najbardziej rozumną i wiedział dokładnie co robi, i jakie skutki mogą wywołać jego decyzje. Dokonał wyboru, ponieważ sam zabił króla. Jego przemianę rewelacyjnie ukazuje akt V scena piąta, gdzie Makbet dokonuje podsumowania życia, utwierdza się w przekonaniu, iż jest człowiekiem przegranym, a także porównuje siebie do aktora, grającego na deskach teatru świata. Próbuje sam siebie przekonać, iż to ktoś inny sprawił, iż jest zabójcą. Najchętniej oskarżyłby o to żonę, wiedźmy, kogokolwiek, jednak jest to niemożliwe i on o tym wie.