Wokulski, główny bohater powieści Bolesława Prusa „Lalka” to postać w połowie romantyczna, w połowie pozytywistyczna. Nie dowiadujemy się, jakie były jego końcowe losy. Możemy jedynie przypuszczać, że po kupnie dynamitu i wysadzeniu zamku, popełnił samobójstwo. Czy tak jest na prawdę? Należało by najpierw rozstrzygnąć, jakie cechy przeważają w tym bohaterze.
Romantyzm skupiał się wokół spraw sercowych. Należało kochać całym sobą, nawet nieszczęśliwie, a potem najlepiej się zabić. Taki był model bohatera romantycznego, typu werterowskiego. Wokulski częściowo go spełniał. Zakochany na zabój w Izabeli Łęckiej, robił wszystko by ta mu uległa i pokochała zwykłego kupca. Oczywiście, musiał zadurzyć się nieszczęśliwie, w nieodpowiedniej kobiecie. Bela, mając serce zimne, doprowadziła kochanka do obłędu i szaleństwa. Aż na myśl nasuwa się pokrzywdzony przez los Werter. Jednak z drugiej strony metody, jakimi bohater „Lalki” próbował podbić serce ukochanej były czysto pozytywistyczne. W poprzedniej epoce pisano wiersze, śpiewano serenady pod oknami, on zbił majątek ryzykując własnym życiem i ciężko pracował, by go utrzymać. Praca u podstaw i użyteczność były jego hasłami przewodnimi. Szanował i wspierał naukowców, tak więc był przedstawicielem scjentyzmu. Nie oddawał się błogim rozmyślaniom całymi dniami, smutki eliminował pracą. Można by powiedzieć, że należy w równym stopniu do każdej z epok, ale któraś musiała przeważyć i tym samym podyktować dalszy ciąg opowieści.
Jako romantyk po zakupie dynamitu powinien wysadzić się w powietrze razem z zamkiem. Nie mógł znieść tego ciosu, miłosnej porażki. Może poniżenia ? Wolał zakończyć swój żywot w miejscu, z którym był silnie związany, gdzie przeżył swe najszczęśliwsze chwile. Nie rozstrzygajmy, czy zrobił to z nudów, czy faktycznie jego serce było tak bardzo złamane. Zostawiając wszystko, co miał, co z takim trudem zdobył, podjął na prawdę ciężką decyzję. Można przypuszczać, że nie chciał żyć dłużej opętany wydarzeniami z przeszłości. Nie potrafił wychodzić codziennie na ulice Warszawy i narażać się na możliwość spotkania z ukochaną. To było ponad jego siły. Po rozważeniu wszystkich opcji, doszedł do wniosku, że to najlepsze rozwiązanie. Długo zajęło mu postanowienie tak radykalnego czynu. Po zakupieniu dynamitu w Dąbrowie, udał się do zamku, gdzie przesiadywał jego stryj wraz z wybranką, potem on sam. Spędził na rozmyślaniu tam długi czas, zastanawiając się, czy da mu to oczekiwany skutek. Spokój. Rozłożył dynamit i podpalił lont wymawiając ostatnie słowa, skierowane pewnie do Izabeli. Wybrał taki sposób, by cała Warszawa o tym usłyszała, by ta wiadomość obiła się o uszy jego kochance – by żałowała swych uczynków, swego chłodu, może zrobiła to samo co on. Nie chciał umrzeć po cichu, chciał ze swej śmierci uczynić widowisko, temat dnia w jego mieście.
Jako pozytywista powinien kierować się innymi wartościami. W końcu Wokulski od zawsze twardo chodził po ziemi. Wiedział, że zakochując się w tej kobiecie popełnia szaleństwo. Domyślał się, że ona nigdy go nie pokocha. Zaryzykował i przegrał. Nie popełniłby jednak samobójstwa. Zbyt dobrze znał swoją wartość i za dobrze wiedział ilu ludzi istnieje poza Belą, ilu osobom może pomóc. Zakupił dynamit i wysadził zamek, ale z innego powodu. By zniszczyć ostatnią rzecz, która łączyła go z niezbyt udaną przeszłością. Majątek rozdał. Wiedział, że jest w stanie zarobić kilka razy tyle. Chciał zacząć nowe życie, zapomnieć o niefortunnych wypadkach z Warszawy. Mistyfikacja zapewniła mu brak kontaktu z kimkolwiek, gwarancję, że nikt go nie będzie szukał. Patrząc na płonący zamek zamknął dostęp do swego serca, założył kilka nieotwieralnych zamków. Chciał poświęcić się pomaganiu ludziom, którzy na prawdę go potrzebują, odbudowie kraju, zarabianiu pieniędzy.
Patrząc na znane losy Wokulskiego, o których dowiadujemy się z powieści, myślę, że przeważyły u niego cechy pozytywisty. Był człowiekiem, który nigdy nie schylił głowy. Nawet poniżając się częściowo przed ukochaną, zawsze potrafił z sytuacji wyjść z uniesioną głową. Samobójstwo byłoby dowodem przegrania, poddania się. Był zbyt dumny, by to zrobić. Od dzieciństwa liczyła się dla niego wiedza, wykształcenie, pieniądze. Jedna miłosna porażka nie zmieniłaby wszystkich wartości w jego życiu. Dokończyłabym tą opowieść mówiąc, iż nie zamierzał się zabić, tylko zerwać z przeszłością. Wyjechał i zarobił na tym świetnie, został sławnym kupcem. Żył długo, choć nie koniecznie szczęśliwie.