Nieustanny krąg powrotów, gdzie nie ma początku, ani, tym bardziej, końca. Wieczny bieg po spirali. Wciąż i wciąż od nowa. Do utraty tchu. Każda myśl jest walką o kolejny oddech. Każdy oddech przeszyty bólem zmęczenia. Zmęczenie naznaczone kropelkami krwi skapującymi z rozciętej myśli. Myśli dryfujące po wielopoziomowej autostradzie absurdalnych płaszczyzn pozornych skojarzeń. Skojarzenia wywołane przecięciem punktu leżącego na tej samej wysokości w innym okręgu spirali. Spirala zakrzywionych znaczeń i wciąż powtarzających się odwzorowań. Odwzorowania stanowiące spójne w swej niby-niespójności zbiory. Zbiory pogrupowane w zwojach pseudopamięci.