Obudziłem się .... powoli podniosłem powieki . Niesamowita jasność sprawiła ,że musiałem je natychmiast zamknąć . Niewidoczne igiełki rosy orzeźwiły mają twarz . Wstałem a moim oczom ukazałm się niezwykły widok.
Ogromna świetlista kula o intensywnej pomarańczowo- różowej barwie pięła się ku górze , jej blask rozświetlał błękitne niebo. Promienie budzącego się słońca , delikatnie muskały kolorowe kwiety , które pod wpływem ciepła , zdawały się nabierać tajemniczości . Zrobiłem kilka kroków i znów ujrzałem coś co wprawiło mnie w zachwyt.
U stóp malowniczego wzgórza biła błękitna wstęga niewielkiej kaskady . Wokół źródła zbierały się zwierzęta , dzikie a przcież przyjazne w stosunku do siebie . Gałęzie rosłych drzew tworzyły gęstś koronę , która zacieniała soczyście zieloną trawę. Każde odznaczało się swoją niepowtarzalnością . Pośród niewielkiej polany rosło drzewo , które zdawało się być takie jak inne , a jednak było w nim coś niezwykłego . Z pod delikatnie zielonych liści wyglądały czerwone owoce. Miałem ochotę podejść bliżej lecz zniechęcił mnie syk dochodzący z trawy.
Długo stałem zauroczony tym co dziś zobaczyłem . Miałem świadomość , że Bóg stworzył to dla mnie. Nie widziałem go , więc czyłem się trochę samotny . Przecież lepiej dzielić się radością z innymi . Postanowiłem odpocząć , usiadłem na miękkiej trawie . Nagle usłyszałem odgłos łamanej gałęzi myślałem , że to zwierze rusza do wodopoju.
Jakież było moje zdumienie , gdy wśród rosłych paproci dostrzegłem istotę podobną do mnie. W jednej chwili zrozumiałem , że to ona... Ewa.