Podstawowym celem kultury popularnej jest dostarczanie przyjemności – pisze Marek Krajewski z Instytutu Socjologii UAM. Konsumenci popkultury doznają przyjemności w grze z innymi o wyróżnienie za pomocą dóbr, których dostarcza rynek. Kultura popularna stopniowo ulega odmasowieniu, powiada autor, i wewnętrznie się różnicuje. To jedna z głównych tez książki. Temu odmasowieniu i zróżnicowaniu towarzyszy z drugiej strony ekspansja kultury popularnej w nowe rejony, opanowanie coraz to nowych sfer ludzkiego życia i podporządkowanie ich regułom, jakie rządzą kulturą popularną. Kultura popularna przestaje być masowa, a rzeczywistość społeczna staje się coraz bardziej popularna. Dowodząc odmasowienia i zróżnicowania, Krajewski wymienia i szeroko opisuje pięć „kultur” kultury popularnej: kulturę alienacji (obcości), okrucieństwa (przemoc telewizji), transparencji (ujawniania „sekretów”), repetycji (odtwarzania przeszłości) i aromatyzacji (komercjalizacji zapachów). Najciekawsze wydają się rozdziały o okrucieństwie i transparencji, najmniej przekonuje rozdział o zapachach, rozbudowany, a pełen wątpliwych wywodów.
Cenna jest teza o medializacji rzeczywistości społecznej, udokumentowana i zgodna z naszą obserwacją. Nie da się tego natomiast powiedzieć na temat twierdzenia o odmasowieniu i zróżnicowaniu kultury popularnej (wolę ją nazywać medialną). Autor nie podaje na to przekonujących dowodów. Świadectwem zróżnicowania mają być według niego wyróżnione „kultury”, ale są to raczej różne trendy w ramach jednej kultury medialnej niż różne kultury. Nurty te współistnieją, przenikają się, obecne są w jednym kanale nadawania i skierowane do tego samego odbiorcy. Nie ma więc powodu, by wyróżniać je jako osobne „kultury”. Aby rynek mógł się rozwijać, zagospodarowywać wciąż nowe obszary, potrzebna jest zindywidualizowana, otwarta na zmiany i nowe potrzeby kultura – pisze autor. Według niego, dzisiejsza kultura popularna wyraża jednostkową niepowtarzalność i jest dla każdego narzędziem manifestowania światopoglądu, daje poczucie podmiotowości i autonomii. Jakoś trudno mi w to uwierzyć. Omawiając cechy kultury okrucieństwa, autor odpowiada na pytanie o formy telewizyjnej przemocy w reklamach, operach mydlanych, reportażach, programach informacyjnych i sportowych, w kreskówkach, a także na pytanie o to, dlaczego TV jest okrutna i okrutni są widzowie. Mówi o przemocy i okrucieństwie mediów, nie „w mediach”. Pisząc o kulturze transparencji, autor zauważa całkowite niemal zapośredniczenie naszego poznania przez media, które czynią istotnym to, co z punktu widzenia doświadczenia codziennego istotne nie jest.
Pisząc o kulturze dostarczania przyjemności autor nie wspomniał, że jest ona nastawiona na pewien typ odbiorcy. Przecież nie każdemu dostarcza przyjemności kicz programów rozrywkowych, powierzchowność i pustka programów informacyjnych, snujący się po ekranie zombie, „ekscytujące” ujawnianie tajemnic gwiazdek estrady i powtarzane po raz któryś odcinki Czterech pancernych. Istnieje grupa odbiorców (i staje się pewnie coraz liczniejsza), którym to wszystko dostarcza głębokiej nieprzyjemności, skazani więc są na nieuczestniczenie w kulturze popularnej, choć przecież i dla nich można by stworzyć jakiś kanał, który odbieraliby bez wstrętu, oburzenia i nudy.
Marek Krajewski jest bystrym obserwatorem mediów. Jego książka pokazuje, że nie jesteśmy informowani o tym, co się dzieje na świecie, nie dowiadujemy się prawdy o wydarzeniach, ludziach, przedmiotach, zjawiskach czy procesach. Dajemy się natomiast wciągać w grę o prestiż i wyróżnienie, w wielki spektakl rozrywkowy, w gigantyczny supermarket. Wszystko to dla własnej przyjemności.
Marek Krajewski, Kultury kultury popularnej, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2003, Seria Socjologiczna, nr 34