Każdy, kto był na Sycylii, opuszcza ją urzeczony przede wszystkim wspaniałą pogodą i niesamowitymi krajobrazami. W głębi wyspy przeważają niewysokie góry, wiosną pokryte zielenią. Podczas upalnego lata roślinność usycha i wówczas przed oczami turystów roztacza się piaskowy, ascetyczny pejzaż. Wrażenie surowości potęgują jeszcze oryginalne mosty, przerzucone nad wyschniętymi rzekami. Do zboczy wzniesień, jakby dla podkreślenia nastroju, przytuliły się skromne, kamienne domy. Nad Sycylią dominuje, widoczna nawet z odległości kilkudziesięciu kilometrów, ośnieżona Etna -z nieodłączną chmurką dymu nad kraterem wulkanu.
W sercu wyspy leży miasteczko Caltanisetta, mogące być wizytówką tej Sycylii, która już przeminęła. Niezwykłe plenery, nieco senna, jakby przeniesiona z innej epoki atmosfera przypominają sceny znane z filmów i książek. Nic zatem dziwnego, że Amerykanie włoskiego pochodzenia właśnie do Caltanisetty odbywają swe podróże sentymentalne. U rzemieślników można kupić słynną w świecie, ręcznie malowaną ceramikę, a w gospodarstwach agroturystycznych czynnie wypocząć. Jeżdżąc m. in. konno po okolicy. Miasto, reklamując swe położenie spektakularnym hasłem: „Stąd dojedziesz wszędzie w ciągu godziny" jest atrakcyjną i niedrogą bazą wypadową. Większość turystów wybiera Jednak nadbrzeżne miejscowości, które utrwalają się w pamięci kontrastem barw: lazuru morza i bieli domów.
O chętnie odwiedzanej Taorminie cudzoziemcy mówią, że jest najpiękniejszym miejscem na ziemi. l to nie tylko dlatego, że zachował się tu drugi co do wielkości po syrakuskim teatr grecki (III w. p.n.e.), z tzw. antiquarium, czyli zbiorem rzeźb, inskrypcji i antycznych dokumentów. Taormina jest przede wszystkim wielkim słonecznym deptakiem. Malowniczo wznoszące się i opadające ku morzu uliczki, ukwiecone balkony, cieniste zaułki, kawiarnie i restauracyjki z ustawionymi na chodnikach stolikami, sklepy oferujące najtańsze na świecie naszyjniki z korali, niezapomniany widok na Etnę, a przede wszystkim gościnność mieszkańców - wszystko to sprawia, że do miasta chce się przyjechać jeszcze raz.
Palermo, stolica wyspy, kojarzy nam się nieodmiennie z siedziba mafii. Nie mafiosi jednak, lecz drobni kieszonkowcy, od których aż roi się w starej części miasta, mogą nieco skomplikować życiem turysty. Nie znaczy to jednak, że należy w ogóle zrezygnować ze zwiedzania. Trzeba tylko dobrze schować pieniądze, a paszport zostawić w hotelowym sejfie.
Warto wybrać się zwłaszcza do historycznego centrum z barokowymi pałacami i kościołami, przejść placem Ouatro Canti - Czterech Narożników, a po drodze przyjrzeć się monumentalnym budynkom Teatro Massimo i Muzeum Archeologicznego. Nie wolno też ominą: potężnej, bogato zdobionej motywami arabskimi, XII-wiecznej katedry. Wewnątrz znajdują się grobowce królewskie, spoczywają tu również dwaj cesarze niemieccy - Fryderyk II i słynący z krwawych rządów na wyspie Henryk VI, zwany Cyklopem. W relikwiarzu spoczywają szczątki św. Rozalii, patronki Palermo. Po wyjściu z katedry wystarczy przejść uliczkę dalej, by znaleźć się w innym świecie: wśród nie odnawianych od lat kamieniczek. gdzie życie toczy się wprost na ulicy, a nad głowami przechodniów suszy się bielizna.
Na ulicach Palermo nie obowiązują żadne zasady ruchu drogowego, kierowcy przeraźliwie trąbią i pokrzykują. Jedyną regułą zdaje się tu być: kto większy, ten lepszy. Jeśli więc chcemy odpocząć od zgiełku, możemy się wybrać do oddalonego o 8 kilometrów Monreale i obejrzeć katedrę z XII w., a w niej średniowieczne mozaiki. Z prawej nawy prowadzi przejście do klasztoru Benedyktynów. Arkady z różowego kamienia sytuują go wśród budowli mauretańskich (starożytna Mauretania to obecnie część Maroka i Algierii). Podobnie jak w innych miastach, życie zamiera tu w porze sjesty, by roztętnić się ponownie wieczorem.