Jest to książka przeznaczona ,jak zaznacza autor, dla młodzieży. Narrator zwraca się do czytelnika z zapytaniem, kim jest jego ojciec i czy jest z niego dumny. Narrator – bohater sam odpowiada za odbiorcę, że musi być dumny z ojca, jakikolwiek zawód by ten wykonywał. A matka? Co czytelnik myśli o matce? Według narratora dzieci zwykle są niewdzięczne w stosunku do matki i nie dostrzegają jak wiele wysiłku wkłada ona w ich wychowanie. Autor sam przyznaje, że dopiero teraz, po latach widzi poświęcenie swojej rodzicielki.
Autor opowiada swoje dzieciństwo z punktu widzenia dorosłego, który przypomina sobie dawne czasy. Jego pierwsze wspomnienia dotyczą Rzeszowa, gdzie mieszkał z rodziną. Ojciec kojarzył mu się wówczas z brzękiem kluczy, gdyż zawsze nosił je w kieszeni spodni. Kolejny obraz, jaki zachował w swojej pamięci to przeprowadzka do Krakowa i matka siedząca na krześle, którą rozbolała głowa. Rozplotła wtedy swoje długie włosy co zafascynowało bohatera. Narrator do tej pory ma jeszcze strzęp dywanika, który podczas jego choroby utkali mu rodzice. To dla niego cenna pamiątka. Za swoich pierwszych przyjaciół uważał chłopiec stołki z kuchni, na których bawił się w jazdę na koniach. Miał tendencję do nadawania przedmiotom cech żywych. Szybko w jego życiu do głosu doszedł Gujsztwak – tak nazywał swoje liczne wywody pod wpływem poetyckiego natchnienia. Narrator twierdzi, że ów Gujsztwak był przez niego kontrolowany aż do momentu, gdy wydał pierwszą książkę. Wówczas natchnienie zdominowało go i zaczęło mówić za niego. Gujsztwak uciszył się w nim w latach wojny i zanikł z momentem narodzin syna. Syn bowiem, zdaniem autora, przejął po nim ów dar poetycki. Bohater wspomina, jak w dzieciństwie dostał pierwszego pieniążka-centa od matki. Za namową ojca chował monetę w skarbonce, by pieniążek mógł tam spocić się i urosnąć. Chłopiec co pewien czas dokładał z bratem do skarbonki zarobione na łapaniu moli w mieszkaniu pieniądze. Płacił mu za tą pracę ojciec ku zgrozie matki. Bohater postanowił uzbierać odpowiednią sumę, by móc odkupić od rodziców posrebrzaną tacę, która bardzo mu się podobała. Na imieniny do stał dukata i nie wiedział co z nim zrobić. Bał się, że jak wrzuci go do skarbonki to już więcej go nie zobaczy. Nosił monetę przy sobie całe dni a wszyscy w rodzinie przepowiadali mu, że wkrótce przy takim postępowaniu, ją zgubi. Rodzice proponowali mu sprzedaż tacy, ale już jej nie chciał. Ostatecznie połknął monetę i obwieścił o tym zebranym. Był dumny z takiego pomysłu i pewny, że pieniążka nie zgubi. Ale rodzice w odpowiedzi na to wyznanie zrobili mu lewatywę. Po pewnym czasie rodzice wyjechali za granicę na wycieczkę za odłożone pieniądze, a dzieci udały się do babci na wieś. Ojciec rozbijając w związku z tym skarbonkę dał chłopcu nikla twierdząc, że wrzucony kiedyś cent tak urósł. Malec postanowił kupić za niego ładna nić i podarować ją mamie, ale po drodze do sklepu zgubił pieniążka. Pewnego razu rodzina pojechała w odwiedziny do prababci chłopca. Tam bracia przestraszyli się pana Drożdża – tutejszego dozorcy i od razu zaczęli lekceważąco odnosić się do Marcysi-przydzielonej im na opiekunkę młodej wiejskiej dziewczyny. Pan Drożdż nazwał Marcysię złodziejką i od tej pory chłopcy też tak się do niej zwracali, przezywali ją i dokuczali. Raz, nad rzeką powstało małe zamieszanie w zwiążku z kozakami, którzy dla zabawy nastraszyli z drugiego brzegu pływajacą rodzinę. Matka bohatera dała Marcysi do popilnowania dwa pierścionki i służąca stwierdziła, ze podczas zamieszania jeden z nich zgubiła. Pan Drożdż nie uwierzył Marcysi i zamknął ją w komórce o chlebie i wodzie aż się przyzna. Chłopcy podtykali dziewczynie po kryjomu dodatkowe jedzenie. Marcysia miała narzeczonego – Kubę, który zajmował się opieką nad bykiem. Zmartwiony uwięzieniem ukochanej zaniedbał zwierzę, które urwało się z łańcucha i wybiegło na podwórze. Byk ciężko ranił Kubę czego nie mogła darować właścicielom gospodarstwa Marcysia. Dziewczyna wyłamała drzwi do komórki i już nikt jej tam nie zamykał, a mama chłopca powtarzała, że wierzy jej, że nie ukradła pierścionka. Pewnego dnia pan Drożdż przyłapał Marcysię na podbieraniu ziemniaków i zaczął ją bić batem. Na krzyk dziewczyny przybiegła matka bohatera i została przypadkowo uderzona przez dozorcę. Pan Drożdż uciekł z krzykiem. W dniu wyjazdu państwa ze wsi, do powozu podbiegła Marcysia i wręczyła mamie chłopca ukradziony pierścionek.
Narrator opisuje swój egzamin do szkoły ludowej. Przystąpił do niego wraz z synem chłopskim – Kastalskim. Bohater popisywał się swoja wiedzą na każdym kroku zawstydzając konkurenta. Teraz, po latach , ma o to do siebie żal. W kolejnej szkole, gimnazjum, chłopiec dał się poznać jako zagorzały przeciwnik Żydów. Przypadkiem zaś matka, chcąc mu pomóc korepetycjami z matematyki, zatrudniła dla niego do pomocy Żyda Sontaga. Chłopiec postanowił sprawiać korepetytorowi jak najwięcej kłopotów i udawać, ze nic nigdy nie rozumie z matematyki. Sontag szybko jednak zorientował się, że uczeń udaje. Gdy mu to powiedział, bohater uderzył do w twarz. Matka chłopca kazała mu za to iść do rodziców Sontaga i przeprosić, a on zaniósł kwiaty mówiąc, że są od jego mamy i wyszedł.
Narrator opowiada o jednym z nauczycieli – panu Gorzkowskim, który prowadził bardzo nudne lekcje. Raz profesor przyszedł na lekcję oznajmiając, że właśnie urodził mu się syn i że nigdy nie pozwoli, by został tak jak on nauczycielem.
Do rodziny bohatera miał przyjechać w odwiedziny stryj – brat ojca, znany śpiewak teatralny. Wszyscy przygotowywali się na tą wizytę kilka dni. Stryj okazał się zadufanym w sobie artystą, który myśli tylko o sobie. Mimo to wszyscy byli nim zachwyceni. Chłopcy dostali od niego w prezencie kolejkę elektryczną. Stryj zaśpiewał w krakowskim teatrze, oklaskiwany przez tłumy wielbicieli i własną rodzinę. Po jego wyjeździe (miał żonę i syna w wieku bohatera, o imieniu Karol) ojciec chłopca postanowił zmienić swoje życie (był lekarzem) i zostać dyrektorem teatru. Zaciągnął z niemałym trudem pożyczkę i objął posadę. Po jakimś czasie zaprosił na występ w swoim teatrze stryja i ten wystąpił, ale zażyczył sobie wysokiego honorarium, co było powodem kłótni. Bohater spotkał stryja po latach i stwierdził, że na jego występy przychodzi teraz tylko garstka ludzi a sam śpiewak jest nieszczęśliwym człowiekiem. Jako pamiątka po wizycie stryja w młodości, autorowi zostały problemy z liszajkami, których nabawił się od psa stryja-Ledi jedzącej tylko cielęce kotleciki.
W zakończeniu autor zapowiada, że napisze jeszcze jedną książkę będącą kontynuacją przedstawionych tu historii.