W roku 1111 Aztekowie opuścili prawną siedzibę Aztlan, czyli „miejsce czapli”, od którego wywodzi się ich nazwa – azteca. Wyruszyli pod patronatem plemiennego boga Huitzilopochtli („Koliber z południa”), który za pośrednictwem kapłanów teomama, czyli „tych, którzy strzegą boga”, kierował wyprawą. Wędrówka trwała latami, ponieważ wybredny bóg nie chciał się zadowolić byle jakim miejscem. Wreszcie kolejne pokolenie Azteków dotarło do żyznej doliny Meksyku i w roku 1325 – 69 lat po przybyciu nad jezioro Texcoco – założyło na wyspie osadę Tenochtitln, nazwaną od imienia ówczesnego kapłana-wodza Tenocha, oraz osadę Mexico na cześć Huitzilopochtil zwanego również Mexitli. Od roku 1325, przez Azteków określanego jako rok pierwszy – tecpatl, rozpoczyna się historia późniejszego imperium.
Podczas wędrówki z na wpół legendarnego Aztlan Aztekowie (nazywający siebie także Meksykanami albo Tenoczkami) próbowali podbić ludność z osad napotykanych po drodze, lecz nie zawsze im się to udawało; po przybyciu do ludnej doliny Meksyku musieli walczyć o hegemonię. Wędrówka i zmienne koleje losu odbiły się na ich wierzeniach. Aztekowie, podobnie jak Rzymianie, ilekroć podbijali jakieś plemię, wraz z niewolnikami i łupami anektowali sobie obcych bogów i oddawali im cześć. W ten sposób religia Tenoczków stała się skomplikowanym, wielowarstwowym systemem wierzeń o rozbudowanym panteonie bogów, licznych mitów i odpowiednich rytuałów.
Najważniejszymi bóstwami Azteków byli: bóg stwórca Ometecuhtli (Ometeótl) i jego małżonka Omecihuatl. Parę tę uważano za rodziców wszystkich bogów i pośrednio za stwórców ludzkości, dlatego Ometecuhtli zwano także Tonacatecutli („Pan naszego istnienia”). Boscy małżonkowie zamieszkiwali jednakże najodleglejsze trzynaste niebo i nie wpływali na los Azteków, toteż wierni wznosili modły do ich potomków. W okresie największego rozkwitu państwa Azteków (przerwanego przybyciem Hiszpanów) naczelne miejsce w panteonie zajmowała trójca bogów, współtwórców kolejnych słońc. Pradawny bóg Tenoczków, żądny krwi bóg wojny i słońca, który czuwał nad wędrówką z Aztlan, Huitzilopocht.i, był głównym bóstwem Tenochtitlnu. Nieco niżej stał – spotykany niemal we wszystkich kulturach Meksyku – opiekun kapłanów i nauki, Quetzalcóatl („Pierzasty wąż”), występujący często pod imieniem Ehecatl jako bóg wiatru. Aztekowie wierzyli, że na pewien czas opuścił on swój lud, ale zapowiedział powrót. Ostatnim z tej trójki był Tezcatlipoca („Dymiące zwierciadło”), zawdzięczający imię obsydianowemu zwierciadłu, w którym mógł oglądać cały świat, jego przyszłość i przeszłość. Aztekowie kierowali modlitwy również do setek pomniejszych bogów, takich jak bóstwa urodzaju i płodności, światła i powietrza, opiekunowie poszczególnych roślin itp. Na ich czele stał Tlaloc, bóg deszczu, od którego zależał dobrobyt państwa i jego obywateli. Czczono go w całej dolinie. Jego żoną była Chalchihuitlicue („Ta w spódnicy z zielonego kamienia”), młoda, powabna bogini wody, jezior i rzek. Wydała ona na świat wiele pomniejszych bóstw zwanych tlalocami, więc każda osoba – poza głównym bogiem deszczu – miała własnego tlaloca. Rolnicy modlici się również do Chicomoecoatl („Siedem węży”), bogini urodzaju i kukurydzy, oraz do Xipe Tóteca („Nasz pan obdarty ze skóry”), boga odnawiającej się roślinności i płodności. Kochankowie i rzemieślnicy oddawali się w opiekę Xochiquetzal („Kwiat”) – bogini kwiatów, młodości oraz sztuk rękodzielniczych. Także azteccy kupcy mieli własnego boga, Yacatecuhtli, ku którego czci organizowali wystawne święta.
Obrzędy Azteków często przybierały charakter starannie wyreżyserowanych widowisk teatralnych. Najważniejszą część rytuałów stanowiło składanie ofiar z ludzi, przy czym najbardziej ceniona była krew. Aztekowie uważali się za naród wybrany i wierzyli głęboko, że obdarzając słońce tym drogocennym napojem, utrzymują je przy życiu, a tym samym decydują o istnieniu świata. Święta krew miała wyjątkowe właściwości magiczne (w azteckich kodeksach oznaczona była znakami „klejnot” lub „kwiat”), toteż na przykład uczniowie akademii calmecac podczas modłów rozdrapywali sobie uszy, by ofiarować bogom cenne krople. Najcenniejsze jednakże były ofiary z rytualnie uśmiercanych ludzi. Człowieka przeznaczonego na ofiarę kładziono na ołtarzu zwanym tichcatl, po czym kapłan rozcinał mu pierś obsydianowym nożem, wyrywał serce i trzymając je w dłoni, skrapiał krwią kamień ofiarny. O pilności Azteków w wypełnianiu tego najświętszego obowiązku religijnego może świadczyć fakt, że Hiszpanie z wyprawy Cortsa w tzw. Templo Mayor, największej świątyni Tenochtitlnu, ujrzeli podobno ponad 130 tysięcy czaszek (podczas konsekracji tego miejsca kultu uśmiercono jednorazowo 60-70 tysięcy ludzi). Makabryczną ciekawostką było składanie ofiar Xipe Tótecowi: kapłan prowadzący ceremonię przed zabiciem ofiary zdzierał z niej skórę i zakładał na siebie, by w tym stroju prowadzić dalszą część rytuału. Ten okrutny nakaz religijny stanowił główną przyczynę wojen i zarazem decydował o sposobie ich prowadzenia.
Aztekowie unikali zabijania wrogów w walce i starali się brać ich żywcem, aby następnie złożyć w ofierze. Rzadziej składano w ofierze kobiety, poświęcone bogini ziemi, i dzieci, ofiarowane ku czci boga deszczu Tlaloca. Kobiety, aby zapomnieć o czekającej je okrutnej śmierci, tańczyła przez kilka godzin po to, żeby wpaść w trans. W zachowanych przekazach można znaleźć wzmianki o jeszcze innym sposobie składania ofiar: podczas obrzędów ku czci boga ognia Huehueteotla związanych jeńców wrzucano w płomienie.
Oprócz jeńców składano w ofierze ochotników, którzy pragnęli zapewnić sobie miejsce w azteckim raju – Tonatiuhichanie. W tym „domu słońca” gościły również dusze poległych wojowników oraz kobiet zmarłych w połogu. Topielcy, ludzie rażeni piorunem i ofiary pewnych chorób trafili do raju boga deszczu, Tlalocanu, a dusze zmarłych ze starości lub z przyczyn nie wyróżniających się niczym szczególnym do ponurego Mictlanu. Źródłem wyjątkowo okrutnych rytuałów azteckich można doszukać się w mitach stworzenia, które przede wszystkim obejmują cykl kosmogoniczny zwany potocznie mitami o Słońcach. Słońca, będące uosobieniem kolejnych bogów wychodzących zwycięsko z walki o prymat w panteonie, symbolizowały cykliczne epoki istnienia ludzkości oraz jej zagładę w następstwie wiecznego konfliktu czterech żywiołów: wody, ognia, powietrza i ziemi. W każdej epoce jeden z bogów składał słońcu ofiarę z własnej krwi (częstokroć stając się słońcem) i właśnie ten akt, odtworzony przez Azteków w postaci krwawych obrzędów, stał się najwyższym nakazem i podstawowym elementem ich koncepcji religijnej.
Mit o Słońcach ilustruje ważny zabytek archeologiczny znany jako Piedra del Sol, czyli Kamień Słońca. Wyryty na nim relief uchodzi za przedstawienie najdawniejszej wersji mitu. Według przyjętej współcześnie interpretacji kolejności epok jest ona następująca:
Słońce Wiatru – Nahui Ehacatl
Słońce Ognia – Nahui Quiahuitl
Słońce Wody – Nahui Atl
Słońce Ziemi – Nahui Ocelotl
Słońce ruchu – Nahui Ollin,
Ostatnia, obecna epoka.
Aztekowie dokonali jedynej w dziejach przedkolumbijskich Indian próby zastąpienia wielkiej liczby bóstw jednym bogiem – niewidzialnym i niepoznawalnym stwórcą świata, Ipalnemohuani. Inspiratorem tej reformy był Nezahualcóyotl („Nienasycony kojot”), filozof, prawodawca i poeta, władca miasta Texcoco. Kult monoteistyczny miał jednak ograniczony zasięg; rewolucyjna koncepcja upadła wraz ze śmiercią twórcy – nawet jego syn Nezahualpili powrócił do dawnych wierzeń.