Romuald Traugutt- olbrzymi bohater narodowy, heros, „święty”, a z drugiej strony zwykły człowiek kierujący się w życiu ideałami, gotowy walczyć o nie bardzo zaciekle i wytrwale. Ostatni dyktator powstania styczniowego; początkowo walczył na Polesiu, 17 X 1863 objął dyktaturę, aresztowany 11 IV 1864, powieszony 5 VIII na stokach Cytadeli. Jego osoba i historia życia zaintrygowała i posłużyła Elizie Orzeszkowej i Tadeuszowi Konwickiemu, jako pretekst do napisania utworów pt. „Gloria Victis” i „Kompleks polski”. Ich temat jest taki sam – osoba wielkiego wodza Polskiego, jednak sposób przedstawienia tego mężczyzny, ujęcia jego charakteru, natury, oblicza jest zupełnie odmienny.
Sam tytuł dzieła Orzeszkowej jest bardzo wymowny „Gloria victis” – chwała zwyciężonym. Wyraża on zarówno stosunek autorki do bohatera jak i również los, który go spotyka. Już w pierwszym akapicie Traugutt ukazany jest jako "człowiek świętego imienia", męczennik, który poświecił wszystko dla sprawy narodowej „Albowiem według przykazania Pana opuścił on żonę i dzieci, dostatek i spokój, wszystko, co pieści, wszystko, co raduje i jest życia puentą, czarem, skarbem, szczęściem, a wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego...”. Dla dobra ojczyzny był w stanie zrobić niemalże wszystko. Postrzegany był jako doskonały wódz, wyborny żołnierz, dowódca, dla którego wolność była sprawą najważniejszą "na czele hufca tego na te polanę przyszedł", „I glos jego słyszałyśmy z brzmieniem jak stal dzwoniącym, rozkazującym, niekiedy aż groźnym”.
U Tadeusza Konwickiego natomiast, nie jest on człowiekiem aż tak znakomitym, nieskazitelnym i perfekcyjnym jak w opisie Szymborskiej. Autor „Kompleksu polskiego” kreuje go jak zwyczajną osobę, która ma świadomość i poczucie obowiązku walki o swój kraj "Trzeba wstać i ruszyć naprzeciw śmierci - szepnął do siebie Traugutt”. Która niczym szczególnym nie wyróżnia się z tłumu szarych ludzi. Przedstawiony jest także, jako konspirator, nieufny, działający w ukryciu „wprawne oko konspiratora”.
W „Glorii Victis” niezwykłość, bohaterstwo, stawianie bohatera na równi z herosami jest bardzo mocno wyeksponowane. Po pierwsze porównanie Traugutta z Mesjaszem niosącym krzyż "wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego", powoduje, że jego czyn jest podniesiony do rangi czynu Jezusa, przez co osobie bohatera dodany jest pierwiastek świętości. Po drugie nawiązanie do mitologii poprzez postać Leonidasa, z którą autorka także utożsamia Traugutta. Zestawienie to bardzo mocno uwypukla jego nadzwyczajność i wspaniałość. Pamięć o jego imieniu i zasługach nigdy nie umrze, nawet drzewa po latach je wspominają „przyszedł i patrzałyśmy na niego my, drzewa”. Można także odnaleźć lekkie podobieństwo do bohaterów romantycznych Konrad z „Dziadów”, Kordian, oni także usilnie walczyli o wolność dla ojczyzny. Osoba Tragutta w „Glorii victis” staje się równocześnie symbolem, który nakreśla brak opisu jakichkolwiek cech zewnętrznych (poza głosem). W tekście Konwickiego zaś, dowiadujemy się już jak on wygląda: zwyczajny, wręcz bardzo nieatrakcyjny i bezbarwny człowiek "W mętnej, sczerniałej tafli zobaczył swoje odbicie: niewielkiego, chudego mężczyznę w drucianych okularach. Westchnął jakby z zawodem i przygładził ciemne włosy przy odstających uszach". To, co robi także świadczy o jego pospolitości, niewyrafinowanym stylu życia "odsunął brudna, lepka firankę", "siadł na łóżku przykrytym wyliniała kapa i czekał". W jego zachowaniach nie widzimy nic szczególnego, „boskiego”, świadczy to o tym, że to jego czyny są najważniejsze i znaczą o jego wielkości. Mimo to on sam podchodzi do siebie z dystansem, mówiąc, że bohaterami zawsze są ludzie anonimowi „Nieznani ludzie walczyli zawsze o wolność”.
To, co jednak łączy oba te utwory, to tragizm przeszywający postać bohatera. Zarówno w „Glorii victis” jak i „Kompleksie polskim” jest on świadomy tego, że będzie musiał umrzeć „spostrzegał wyłaniającą się zza dnia ofiar i boju potworną czarna noc. Jednak szedł i prowadził, bo taka była moc słupa ognistego”. Wiedział, że powstanie upadnie jednak myśl o wolności dodawała mu otuchy i odwagi. U, Konwickiego, postępował tak z poczucia powinności, musiał się poświecić, był już zrezygnowany, nie widział innego wyjścia „pojadę do Warszawy objąć dyktaturę nie istniejącego państwa. - Mówisz to z goryczą? - Mówię, tak jak jest. Jak wypadło żyć. (...)”. U Orzeszkowej natomiast, gdyż niezwykle mocno pragnął wolności dla swojego kraju i dążył do tego nie zważając na konsekwencje „taka tęsknota za obiecana kraina wolności i takim był krzyż narodu jego, ciężki, nieznośny...”
Język utworów podobnie jak kreacja bohaterów różni się od siebie. W „Glorii victis” ton wypowiedzi jest bardzo podniosły, uroczysty. Nadaje go hiperbolizacja, wyolbrzymienie „wąwóz termopilski trupami hufca swego zasypie”. Zauważalna jest stylizacja biblijna, dużo słów nacechowanych religijnie „krzyż”, „słup ognisty”, paralelizm składniowy „W orężnych sprawach ludzkich biegłym był”. Liczne wykrzyknienia dodają wypowiedzi emocji, a liczne metafory i porównania wpływają na obrazowość stylu „krzyż narodu”, „patrzałyśmy na niego my, drzewa”. Język „Kompleksu polskiego” jest potoczny, nie ma w nim jakiejkolwiek wyniosłości. Rzeczywistość opisana jest bardzo realnie, nie ma miejsca na piękne, wybujałe słowa czy porównania „lepkie firanki”, „druciane okulary”, „sczerniale stiuki gipsowe”, „błyszczące jak u kota oczy".
Podsumowując Konwicki i Orzeszkowa stworzyli kontrastowy obraz tej samej osoby. Zwykły człowiek i wielki przywódca, konspirator i męczennik, tragiczny człowiek i chłodny realista te cechy uwypuklili pisarze i pomimo tak różnego przedstawienia postaci Traugutta w obydwu dziełach, funkcjonuje on po prostu jako bohater narodowy.