Nikt rozsądny nie zaprzeczy, że widoczna erozja zdolności dla życia w bojaźni bożej i zaufanie do nauki jako sposób pojmowania światła – te zjawiska są ze sobą związane. Jest to zjawisko wielowiekowego procesu, czyli modernizacji. Można sądzić, że rozpoczął się w XI wieku, wraz z z coraz lepszym rozpoznawaniem świeckim rozumem a wiarą. Powszechne było równouprawnienie intelektualistów. Tomasz z Akwinu sprzeciwiał się tym, którzy dożyli do całkowitego oddzielenia wiary od rozumu, i ustanowił ścisłą zasady określające prawo prawdy objawionej do kontroli i nadzory nad wiedzą świecką.
Zadaniem Kościoła nie jest zastępowaniem władzy świeckiej, lecz kontrolowanie jej praktyk i praw co do zgodności z bożymi przekazaniami. Powołanie na stanowisko w XIV wieku posunęli się dalej, odmawiali świeckiemu rozumnie praw wchodzenia na teren dociekania oderwane od życia teologicznego, nie tylko poszukiwań odpowiedzi związane z tajemnicą bożą, jak i związane z tym kwestie istnienia Boga.
Ekstremiści nominalizm przeciwstawili zakres działania wiary „ex definitiona” irracjonalną, świata rozumu, w którym królują normy empiryczna i logiczne. Czasem bywało, że ta separacja prowadziło do degradacji świeckiego, mistycy chrześcijańczy najchętniej odnosili się do stosowania rozumu w sprawach boskim, jak myśliciele Reformacji. Oni oddzielali sferę rozumu od wiary, chcą przedstawić niezależność rozumu. To zakładało „implicite”, iż mówiąc inaczej, rzeczywistość fizyczna i nasza wiedza o niej jest w sobie samym wystarczającym.
W filozofii Kartezjnna boga stała się źródłem inspiracji koniecznym do wyjaśnienia natury, lecz był On zbędnym przy sposobach wytłumaczenia zjawisku. Był deistą, z czego wynika, że świat nie mógłby istnieć bez bożej pomocy, obecność boga stała się obojętna. Tak więc prawda jest to, że istnieje niematerialna dusza i skoro nie była cudów ani objawiania, dlatego też nie można dostrzec w przyrodzie śladu bożej obecności
Rozkład wiary powodowała nie naukę, lecz kierunek uznający dane nauk przyrodniczy za jedyną pewną wiedzę o świecie czy scjentystyczny kierunek przyznający rozumowi główną rolę w procesie poznawania nad przyrodą według Kartezjusza i oświeceń nadały uzasadnienia – nie jest ani oparty na zasadach poprawnego myślenia ani nie dający się uzasadnić; tak wiec wyraża ona ludzkie namiętności, nie ludzką wiedzę.
Nauka była czymś, na czym można było polegać, mając przed sobą sprawdzalne rezultaty; religia nie dawała takiego oparcia, w obróciło się przeciw Biblii i objawień. Chrześcijaństwo zbyt długo trzymało się kierunku średniowiecznej filozofii. Chrześcijańskiej czyli scholastycznej racjonalności swojej doktryny. Podstawowe wierzenia tradycji chrześcijańskiej można wiec przedstawić jako rozumowo usprawiedliwione.
Następnie, można stwierdzić, że modlitwa była swoistym rodzajem manipulacji, i musi przynieść pożądane rezultaty, jeśli ich nie ma, to nie ma powodów do wiary, że Bóg w ogóle istnieje. Łącznie kultu z techniką nie uchronią zniszczeń kult w nieskuteczną bądź wątpliwą technika chrześcijaństwo przyczyniło do rozszerzenia ateizmu.
Konflikt miedzy teologią a nauką w średniowieczu dotykał niewielu. Miedzy XVII i XVIII wieku, droga naukowa jaką przebyła do zastosowania na co dzień wielu ludzi była raczej wręcz niedostrzegana. Dziś można ją zmierzyć jednym krokiem. Nauka unika nam życie Zespołem twierdzeń o Bogu, Opatrzności, nieśmiertelności, diable itp., można badać naukę „Libido dominandi” i wola w poszukiwaniu sensu we wszechświecie i w życiu, są zakorzenione w naszej naturze.
Dążenie do pozostawiania życia religijnemu części terytorium państwa znajduje się w obrębie obcego państwa, z której nie radziłoby ludzkim sprawom intelektualnym i politycznym. Sięgający ruch w sprawie reformacji religii pod koniec XIX wieku i były to wyrazy katolickiego modernizmu obok niego stała niemiecka teologia liberalna. Przewidywał on wszystkie główne myśli Bultmanna. Badacz tekstu w jednym ze źródeł – na przykład Nowy Testamencie jedne wydarzenie interpretuje a inaczej jak poprzednicy, jak i odnajduje odpowiedzi na trapiące go pytanie. Według niego czytelnik wprowadza swoje bieżące doświadczenie z Bogiem i jego słowem.
Prawdziwe rozumienie jest wtedy, gdy czytelnik pragnie spojrzeć twarzą w twarz własnemu istnieniu, wykracza poza teksty biblijno filozoficzno i historyczne. W raz z czasem zmienia się także znaczenie tekstu i trzymający się zasady swoja wiary wie, że Pismo Święte jest niewyczerpalnym źródłem wiedzy o różnej interpretacji. Będąc temu przeciwnym, czyż nie mijamy i nie niszczymy samego pojęcia prawdy?
Modemiści twierdzą, że prawda w chrześcijaństwie nie da się sformułować. Nowe formuły przesłaniowe są równie „prawdziwe” jako stare i były by dostrzegane gdy będą już kulturalnie martwe.
Bultman stwierdził, że człowiek nowoczesny nie może wierzyć tak dosłownie w Boga i że stworzył on świat „ex nihilo” i ze Jezus był człowiekiem i boga. Współcześnie można jednak stwierdzić, że nie jesteśmy sami. Wiara jest spotkaniem egzystencji ze słowem, która jest oparta własnym doświadczeniach.
I przyszłość nie należy się bać, gdyż jej sens został określony w rzeczywistej obecności Jezusa. Jak twierdzi Bultman jest to bezgraniczna wiara w boga objawionego w Jezusie, która stwierdza, że „Bóg istnieje”.
W latach siedemdziesiątych naszego stulecia trwała dyskusja na temat „demitologizacji” Bultmanna z Jaspersem. Jaspers twierdzi, iż religia jest nieosiągalna, niepojęta, nie do końca wyjaśniona. Nauka nie wyjaśnia jak było rzeczywiście, odpowiedź można moim zdaniem znaleźć we wnętrzy duszy.
Kat mitu kodem „sui generis” to wiemy z doświadczenia, że nie istnieje świat nadprzyrodzony. Żyjąc w micie znajdujemy się poza zasięgiem naszego doświadczenia. Kapłani żyjąc co wierze roszeżają. Kapłan pragnął „nowoczesnemu człowiekowi” uświadomić czym jest wiara chrześcijańska.
Bultman chce odpowiedzi od Jaspersa, jak wyjaśni wiernym słowa listu św. Pawła do Rzymian o grzechu pierworodnym - z tym jabłkiem, i odkupieniu – za grzechy na krzyżu. Według Jaspresa odrzucając mitologiem chrześcijański doprowadzić może do katastrofalnych skutków, natomiast powinniśmy odrzucić sztywne prawdy historyczne. Jest rozdarty pomiędzy filozofią a duszpasterstwem. Chce jednocześnie głosić mity i nich pospólstwo żyje w przesądach, co się toczy oświeconych, oni właśnie akceptują mity jako szyfr.
Występują podział na dwie kultury ze Spinozy czyz „ Discorsi Machiavellego filozof popełnia „pia fraus”, co Numa Pompiliusz czy rzymscy wodzowie w opisie Machivellego, gdyż pozwala on prostakom wierzyć w mity. Bultman jest przeciwny temu, gdyż jego słuchacze są przesiąknięci nauką świata i nie wierzą w dosłowne znaczenie legend. Trudno wyjaśnić współistotnie wiary chrześcijańskiej z naukowym spojrzeniem na świat, można ja rozwiązać „egzystencjalnie”. Bóg zna cały układ wszechświata, jest wszechwiedzący, wszechobecny, wiara w niego przynosi więcej dobra niż nauka. Według Jaspersa jesteśmy tak samo zabobonami jak poprzednicy 2 tysiące lat temu. Albo „mitologiczna” akceptacja chrześcijańskiego Boga, albo scjentystyczny racjonalizm, który obywa się bez Boga w ogóle.
Niema sprzeczności miedzy zasadami nauki a chrześcijańskim mitem, chyba że się utożsamia naukę z racjonalistycznym umiłowaniem modrości. Tak wiec nie wiadomo – czy wiara oświeconych jest możliwa w kategoriach przyszłego rozwoju kulturalnego. Lękamy się tym jak świat dzisiejszy zaprzepaszcza swoje dziedzictwo religijne. My nie możemy być uczestnikami „ powrotu sacrum”, możemy je jedynie opisać, lecz nie jesteśmy w stanie – jak kapłan czy prorok głosić wiarę zachowana i wzmocniona uczestnictwem „sacrum”.
Człowiek zajmujący się twórcza pracą umysłową nie przyczynia się do żywotności mitu, tłumacząc, że są potrzebne do codziennego życia; posiadają racje; swoje prawdy moralne i nie tylko; obejmuj on cały glob ziemski. I nie należy się w ten sposób przypodobać „demitologizacyjnej” filozofii, gdyż intencje mogą się odwrócić i mieć przeciwny rezultat.